2
Thor zawsze wiedział, że może liczyć na swoich przyjaciół, tak samo jak oni mogli liczyć na niego.
Jednak są sprawy, w których, nawet jeżeli przyjaciele mogą pomóc, to proszenie ich o to jest niesamowicie krępujące i conajmniej niestosowne.
Jednak czasem nie ma się wyboru.
Tak więc Thor zamiast pomagać Wszechojcu, teraz siedział w salonie byłego Stark Tower a obecnego Avengers Tower i próbował wytłumaczyć to, w jakiej sprawie przybył do Midgardu.
- Nad Asgardem wisi widmo wojny, mój przyjacielu - zaczął.
Tony zawsze wiedział, że jego życie jest pokręcone i nie do końca było to zasługą jego ilości zer na kontach w bankach. Oczywiście miało to duży wpływ, jednak głównie to dzięki charakterowi geniusz zawdzięczał ilość dziwnych sytuacji w jego życiu. Na przykład gdyby nie jego zawziętość nie poznałby innych Avengers, a w tym i samego Boga piorunów, z którym teraz miał przyjemność rozmawiać. I gdyby nie to, zapewne nie musiałby się teraz zastanawiać co może łączyć jego samego z boską krainą zwaną Asgardem.
- No tak, Thor. W bajkach też bywają wojny - zażartował miliarder
- To może być dla ciebie zabawne, ale to poważna sprawa. Krainy olbrzymów połączyły siły. W dziewięciu światach panuje bunt i chaos. Wszystkie krainy są nastawione przeciwko Asgardowi. Jeżeli się zjednoczą i zaatakują to... nawet nie chcę o tym myśleć.
Przez te wszystkie wieki nie było aż tak źle. Odyn zawsze znajdował wyjście z każdej sytuacji. A tym razem nie był w stanie zrobić nic, przez co musieli się przygotować na najgorsze.
- Rozumem Thor, naprawdę. Tylko nie rozumiem czemu mówisz o tym mi. Mam się pomodlić za powodzenie misji? Jeżeli tak, to sory, ale nie do mnie z takimi sprawami. Steve będzie lepszym kandydatem. To on co niedziele chodzi do kościoła.
- Nie przybyłem prosić cię o wsparcie duchowe. Raczej materialne.
Młody Stark myślał, że nic go już w życiu nie zadziwi, jednak słowa wypowiedziane przez Thora podniosły poprzeczkę jeszcze wyżej.
Czyżby bogowie prosili go o pożyczkę?
- Co masz na myśli?- zapytał podejrzliwie miliarder, któremu cała sprawa podobała się coraz mniej.
- Jeżeli wszystkie krainy zaatakują Asgard, nasza broń może nie wystarczyć, aby odeprzeć atak i przywrócić pokój. Dlatego razem z Wszechojcem postanowiliśmy porozmawiać z najlepszym inżynierem broni na ziemi. Czyli z tobą.
- No i rozmawiamy. Ale dalej nie wiem o co ci chodzi. Thor, powiedz wreszcie czego ode mnie oczekujesz.
- Gdybyśmy połączyli asgardzką technologię, magię i broń twoich projektów to przynajmniej zwiększylibyśmy swoją szansę na zwycięstwo.
Tak. Właśnie teraz Tony pojął jak wysoka jest cena przyjaźni z nordyckimi bogami. Ale przecież on jest Stark. Jego stać na wszystko. A przynajmniej zawsze tak myślał.
- Spoko. Czyli chodzi wam o moją broń? Da się załatwić.
- Czyli się zgadzasz? Oczywiście czeka cię sowita zapłata.
- Przestań blondi, mało to ja mam pieniędzy? Uznajmy to za przyjacielski gest.
Thor zawsze uchodził za spokojnego i radosnego. Ale dopiero teraz poczuł się naprawdę spokojny i radosny. Tak naprawdę to nie wierzył, że jego przyjaciel od tak zgodzi się mu pomóc. Myślał, że będzie zmuszony go błagać. No i w ostateczności miał w planach porozmawiać z Pepper, może dla niej by się udało coś osiągnąć a tutaj niespodzianka! Wystarczyła jedna rozmowa!
Może jednak ta historia skończy się happy end'em.
- W takim razie zabieram cię do Asgardu! Tam się dowiesz o wszystkich szczegółach naszej współpracy.
- Czekaj! To ja mam z tobą lecieć tam, hen, do baśniowej krainy?
- No tak.
I właśnie w tej chwili Tony zmienił zdanie.
- Thor, czy ciebie pogięło? Skąd ja tam wezmę odpowiedni sprzęt? A materiały? Macie tam u siebie stop złoża i metali, który wytrzyma nawet podróż w kosmos? A w ogóle jest tam prąd? Albo internet?
Jednak nie będzie tak prosto, jak się zapowiadało.
- Przyjacielu Stark, wszystko znajdziesz na miejscu, nie musisz się niczego obawiać. A gdyby co, to przeniesiemy coś z twojej pracowni na ziemi do Asgardu.
- Jak ty to sobie wyobrażasz, co? Nie wszystko da się zrobić za pomocą magii. A tak w ogóle to magia nie istnieje. Czekaj... Myślałem, że Jelonek jest uwięziony.
- Mój brat nie jest jedynym magiem w Asgardzie. Poza tym, cała ta kraina właśnie na niej się opiera.
Tony nigdy nie wierzył w żadnych bogów, stworzenie świata, siedem dni i te sprawy. Ani tym bardziej w magię. Dlatego odwiedzenie Asgardu, mitycznej krainy istot boskich nie za bardzo mu odpowiadało. Nie pasowało mu do grafiku i planu dnia. No tylko pomyślcie:
10.00 - spotkanie w S.H.I.E.L.D.
12:00 - wywiad u Jimmy'ego Kimmela
13:30 - imprezka u nordyckich Bogów
To już lekka przesada. Nawet jak na niego.
Ale który człowiek ma szansę odkryć nowy świat i to na innej planecie, jak nie w innej galaktyce? On właśnie taką szansę dostał i jako geniusz i wynalazca nie odpuściłby sobie takiej możliwości. Poza tym, słyszał, że wino, które piją Asgardczycy ma, znacznie więcej, niż 40%. Takiej szansy nie można zmarnować.
- Niech ci już będzie. Ale ja tylko produkuje broń?
- Oczywiście.
- Zgoda, daj mi chwile na spakowanie kilku rzeczy.
- Tak od razu? Myślałem, że będziesz potrzebował conajmniej dwóch dni.
- Wiesz, jednak wykonam tylko jeden telefon - Stark minął blondyna i wyciągnął z kieszeni telefon.
- Hej Pep, mam sprawę... - Thor nauczony przyzwoitości wolał dłużej nie podsłuchiwać i podszedł do okna, aby móc oglądać widok rozciągający się za nim. Nie sądził, że szkody, jakie wyrządził jego młodszy braciszek, zostaną tak szybko naprawione. Cały Nowy Jork wyglądał jak przed najazdem kosmitów.
- To co, lecimy?
- Przedtem mniej ci się spieszyło, przyjacielu - Thor podejrzliwie uniósł brew do góry, ale mimo to z jego twarzy nie znikał radosny uśmiech.
- Wcześniej nie miałem na karku wściekłej kobiety - mruknął pod nosem Tony. – Pospieszmy się - bóg piorunów parsknął śmiechem i ruszył w stronę windy.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro