Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział jedyny

-Cholera jasna!

-Stark, wyrażaj się!

Takie głosy usłyszał Loki siedzący na kanapie w salonie Stark Tower. Te krzyki mogły zwiastować tylko przybycie Avengersów do twierdzy. Rzeczywiście, chwilę później z windy wyszła drużyna Mścicieli. Loki patrzył na pozór obojętnie na nowo przybyłych, lecz tak na prawdę wzrokiem szukał Tony'ego. Zawsze musiał mieć pewność że wrócił bez szwanku z kolejnych misji.

- Witaj bracie.- tylko Thor wydawał się zauważać postać leżąca na sofie.

-Co tym razem?- spytał siląc się na obojętny ton, przewracając kartkę lektury, którą właśnie studiował.

-Stark zapomniał nie zostawiać wszędzie swoich sprzętów i potknął się o coś wychodząc z windy.- odpowiedział mu Steve.

-Ah, czyli to co zwykle...-sarknął Loki.

-No i jeszcze się wyrażał-dorzuciła Natasha.

W tej chwili Stark ściągnął hełm co umożliwiło mu wziąć udział w rozmowie.

-Pobożny dupek...-szepnął patrząc dyskretnie na Kapitana Amerykę.

- Steve w sumie ma racje-westchnął Hawkeye- mogłbys się czasem powstrzymać od przekleństw...

Mówiąc to ściągał łuk i delikatnie powiesił na stelarzu. Zawsze dbał o swoją broń jak o najcenniejszy skarb. Loki pomyślał że gdyby należał do Avengersów to pewnie też znalazł by sobie jakąś broń i pieczołowicie ją chronił. Lecz on nie miał takiej broni. Chociaż Tony był kimś o kogo pieczołowicie się troszczył.

- Zamknij się Legolasie! - rzucił Stark to Clinta.- Loki, chodź musisz mi pomoc zdjąć zbroję.- mówiąc to łobuziersko się uśmiechnął. Loki uwielbiał ten uśmiech lecz udawał że go to nie wzrusza.

- Człowieku z Żelaza, nie sądzę aby to był dobry pomysł.- rzekł Thor- Nie czas teraz na igraszki. Wszyscy padamy z głodu a jeśli Natasha zabierze się za gotowanie to myślę że nawet Ultron to błahostka przy jej eksperymentach kulinarnych.

-Ej, słyszałam!- Romanovnie ukrywała oburzenia.

-Okej, okej...-westchnął Stark- Zamówcie sobie pizzę, ją stawiam. A ty zabieraj swój królewski tyłek do mojej sypialni.- tu wycelował palec w Lokiego- Albo ci go skopię...

-Nie sądzę by jego „królewski tyłek" był godny twojego czasu- odezwał się Rogers- Ja to co innego...

- Nie powinieneś o tej godzinie odmawiać paciorku przed snem?- Stark spojrzał na niego jak na wariata.

-Phi! No to Foch...- obruszył się Steve.

-Foch? OOo, Kapitanie nie wiedziałem że jesteś fachowcem w obcią...- Tony nie dokończył bo Loki zdążył wstac i zasłonić mu usta ręką.

- W czym??- zainteresował się Steve.

-W obciążeniu... W obciążeniu naszego pozbawionego skrupułów braku sumienia.- szybko zapewnił Loki.- Chodź dałnie, idziemy...- pociągnął Starka w stronę windy. Jeszcze zanim się odwrócił zauważył że Rogers bezglosnie pyta „trójkącik?". Na to Loki tylko spojrzał na niego z odrazą i chowając rękę tak aby Stark nie widział, wystawił środkowy palec do Kapitana.

Gdy znaleźli się już w sypialni Tony'ego Loki poczuł jak bardzo mu go brakowało. Pomógł Starkowi ściągnąc zbroję i gdy tylko ostatni element opuścił ciało geniusza, Loki ujął w dłonie jego twarz i namiętnie go pocałował. Tony zdziwil się na ten gest ale oddał pocałunek. Gdy odsunął się od niego zapytał

- Hej, a to za co, księżniczko?

- Nie nazywaj mnie tak- warknął Loki- Po prostu tęskniłem...

Tony uśmiechnął się i pociągnął go w stronę łazienki.

-chodź skarbie, ktoś musi mnie wykąpać -wymruczał zachęcając

- Hej, jesteś dużymchłopcem- mruknął Loki odsuwając się nieznacznie- jestem pewien że sam sobie z tym poradzisz.

-Ale ja jestem dużym chłopcem z dużym ekhm...- spojrzał sugestywnie w dolną część ciała- no sam wiesz...

Laufeysona zarumienil się jak zawsze gdy Tony poruszał takie tematy.

- Idź się wykąpać to może coś na to poradzę jak wrocisz.- odwrócił go do siebie plecami i popchnął w stronę łazienki.- Śmierdzisz kochanie.

-Szczery jak zwykle- zaśmiał się Stark ściągając koszulkę i kierując się pod prysznic.

-Ujebany farbą-szepnął Loki patrząc na brudne od smaru spodnie dresowe Iron Mana.

Podczas gdy Stark się kąpał Loki rozebrał się zostawiając jedynie czarne bokserki. Ułożył się wygodnie na szerokim łóżku i oczekiwał na ukochanego. Jego przybycie zwiastowały strzępki piosenek dochodzące z łazienki. Gdy wyszedł z niej Stark spojrzaj na Lokiego i oblizał się lubierznie. Loki również zdawał się rozbierać go wzrokiem z ręcznika który Tony miał na biodrach.

- Ty śpiewałeś, czy mam jakąś chorobę?- zapytał nie odrywając oczu od jego postaci.

-No może trochę, a co?

-Nic, potem ci powiem...- Loki popatrzył mu w oczy i zobaczył w nich szczerą niepochamowaną rządzę. Sam również podniecał się coraz bardziej a widok półnagiego Starka jeszcze bardziej rozpalał go i jego wyobraźnię.

-Mam fajny pomysł- powiedział Tony podchodząc do łożka.- Co powiesz na to żebyśmy dzisiaj się zamienili rolami. Ją będę dziś tobą, hm?

-Co masz na myśli?- Loki spojrzał na niego pytająco.

- To, że udając ciebie będę mógł bezkarnie ci rozkawywać „na kolana!", jak to masz w zwyczaju, zawsze gdy próbujesz podbić świat.

Loki za wstydził się, zdając sobie sprawę że rzeczywiście to mogło komicznie wyglądać gdy karze komus klękać aby złożono mu hołd.Po chwili jednak uśmiechnął się i wstał z łóżka kierując się w jego stronę.

-Wiesz...- mówiąc to popatrzył mu w oczy- nie musisz być mną, bym miał ochotę przed tobą uklęknąć.

- Oh, Loki... Kiedyś ty się tak wyćwiczył w tych podtekstach...- Mówiąc to pocałował do w kącik ust.

-Uczę się od mistrza- zamruczał Loki zjeżdżając ustami po jego szyji, potem coraz niżej aż uklęknął przez wynalazcą. Popatrzył w górę i widząc rozpalone spojrzenie Starka, zabrał się do pracy...

____________________

Jakiś czas później obaj leżeli wyczerpani w łóżku wśród poduszek przykryci pierzyną. Loki odwrócił się twarzą do Tony'ego i spytał.

-Wiesz dlaczego nie chciałem się z tobą kąpać?

Stark przecząco pokiwał głową.

-Ponieważ wiedziałem, że będziesz się do mnie dobierać a dzisiaj zauważyłem coś ciekawego.

-Mianowicie?-Tony'ego ciekawiła ta kwestia ale był wykończony i marzył żeby już zasnąć w ramionach asgardzkiego boga.

-Mianowicie Steve zamontował ci podsłuch w łazience, na szczęście bez kamery, ale twoje śpiewy na pewno słyszeli.

-Podstępny sukinkot...-ziewnął Stark.

-Dobra,chodźmy spać. -Loki też zaczynał odczuwać zmęczenie. Odwrócił się, pozwalając aby Tony przytulił się do jego pleców. Poczuł na karku jego gorący oddech.

-Aku cinta kamu..- wyszeptał mu do ucha.

-Co to znaczy, Tony?

- To „kocham cię" po indonezyjsku.

-Dobranoc Stark...- gdy jego oddech stał się ustabilizowany, zdradzając że Tony już śpi, Loki również odpłynął do krainy Morfeusza...

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro