38 |Kocham cię|
Amanda
Pamiętam jak było gdy po raz pierwszy zniknął z mojego życia na dwa tygodnie, pamiętam jak było po tym jak mnie zdradził. Właściwie to pamiętam wszystko. Wiem, że to moja wina, że teraz go z nami nie ma.
Powinnam mu zaufać, a zamiast tego rzuciłam mu kocham cię w twarz, a potem zdradziłam. Jakbym to wszystko zaplanowała. Byłam zraniona, porywcza i przerażona. A teraz jestem z drugim dzieckiem w ciąży, w jego mieszkaniu, czekając na cud.
Robert rysuje po swojej tablicy. Cały czas pyta kiedy tata wróci, a ja zawsze staram się zmienić temat.
Rzuciłam pracę, bo gdyby Luke mi wybaczył to chciałabym, żeby wiedział jak bardzo to doceniam i jak nie chcę tego zniszczyć. Na szczęście byłam na tyle dobrym trenerem, że udało mi się od razu znaleźć inną prace.
Dostrzegam przez otwarte drzwi jakiś cień, a potem w drzwiach pojawia się róża. Od razu sięgam do mojej własnej - na szyi.
– Tatuś? – wrócił? Cholera, to musi być on, ale dlaczego ma kwiaty?
– Tata wrócił! – słyszę jego radosny głos, Luke nie potrafi udawać, może nie mówić prawdy, ale nie potrafi udawać uczuć, które malują się na jego twarzy.
– Cześć, skrzacie – mały wpada w jego szeroko otwarte ramiona, a ja z jakiegoś powodu dotykam mojego brzucha.
– Gdzie byłeś?
– Kończyłem podróż Piotrusia Pana – wolę, żeby mi to wytłumaczył – Widziałem się z kobietą, która mnie urodziła, a potem z tatą.
– Przepraszam – powinnam to powiedzieć inaczej – Przepraszam za to, co ci zrobiłam, co nam zrobiłam.
Mały go puszcza, a Luke podchodzi do mnie i kuca pomiędzy moimi kolanami. Podaje mi róże, ale potem ją cofa.
– Odeszłam z pracy, przepraszam – jego dłoń ściska moje udo.
– Kocham cię, Amanda i nie wyobrażam sobie życie bez ciebie – podaje mi róże – Miłość nie jest czymś, co można zrozumieć, ale nie można jej przez to lekceważyć. Te dwa tygodnie to była całkowita męczarnia, ty nie miałaś tej pewności, ale ja wiedziałem, że żałujesz – opiera brodę o moje udo – Moja matka zniszczyła ojca, ty mnie uratowałaś. Powiedziałem mu, że go kocham, wiesz? Bo kocham go. Chcę ci to opowiedzieć, ale muszę wiedzieć czy to był jedyny raz, Amanda.
– Nigdy więcej, nigdy.
– Raz? – kiwam głową – Muszę to usłyszeć.
– Tylko raz, myślałam, że ty.. – opiera czoło o moje udo, jednocześnie masując jego tył.
– Teraz już wszystko będzie dobrze, Amanda, wszystko będzie dobrze – wiem, że przekonuje mnie, a nie siebie – Pokonaliśmy wszystko, prawda?
– Jestem w ciąży – mówię cichutko – Dowiedziałam się dzień po tym.. syfie – nie wiem jak to nazywać.
Kładzie dłoń na moim brzuchu. Zatacza malutkie kółka wokół pępka.
– Jesteście moi, słyszysz mnie? – unosi na mnie oczy – Nawet jeśli nie jesteście, nie puszczę was kurwa wolno. Moi, słyszysz?
– To nie może być jego dziecko...
– Zamknij się – warczy – Kurwa, przepraszam – znowu mam jego czoło na udzie – Cholera, przecież wiem, że jest moje. Co nam życie mówi? Że i tak jesteśmy od siebie zależni?
– To chłopiec, żeby to powiedzieć..
– Kochanie, ciii, zaopiekuję się wami, jesteście moją rodziną – zarzucam mu ręce na szyję i błagam, żeby mnie pocałował, a on to robi.
Robert wpycha się pomiędzy nas i siada na udzie Luke'a.
– Będziesz miał braciszka – mówi do niego Luke – będziesz dobrym starszym bratem? – czochra mu włosy – Chociaż to ten najmłodszy jest tym najmądrzejszym – opieram czoło o jego bark,
– Hej, każdy będzie najmądrzejszy – Luke się uśmiecha.
– Dobrze, kochanie, dobrze – chcę jeszcze jeden pocałunek, a może nawet milion, ale wiem, że Robert za nim tęsknił.
Nie wybacza się zdrady, żadnego rodzaju zdrady. Gdyby mu to wtedy wybaczała zniszczylibyśmy siebie, byliśmy blisko zniszczenia się tym razem.
On wybaczył mi, ja wybaczyłam mu.
Jednak jedyną osobą, która tak naprawdę powinnam nam wybaczyć jest Robert. Nie jesteśmy przykładnymi rodzicami i zdecydowanie nie powinniście brać z nas wzoru. Pozbawiłam dziecko ojca i co gorsza nie żałuję. Czasem jestem bardziej kochanką niż matką i nie potrafię tego zmienić. Wiem, że nie jesteśmy wzorem do naśladowania, ale jeśli miałabym zapytać was to kto jest? Księżniczki Disneya? Która?Każda z księżniczek ma ciemną stronę swojej osobowości, tylko nikt o niej nie mówi, bo nikt nie chce oglądać zdradzonej księżniczki czy złamanego księcia. Jednak prawdą jest to, że nawet w naszej historii wszystko kręciło się wokół miłości.
Może zasłużyłam na coś więcej niż na wiecznie gotowego sukinsyna, ale ja w nim widzę więcej. A on w końcu zrozumiał, że może w nas zobaczyć więcej.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro