Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

27 |Zostań|

Luke

– No to pa – trącam nosem nos mojego syna, a on zaplata swoje rączki dookoła mojej szyi.

– Rano cię zobaczę? – uśmiecham się.

– Nie mów mamie, ale nigdzie się dzisiaj nie wybieram – marszy brwi, nie rozumiejąc – Przekonam nawet mamę, żeby pozwoliła mi ciebie odwieść do przedszkola.

– Jupii! – całuję go w czoło – Dobranoc, tato.

– Dobranoc, skrzacie.

Wracam do salonu. Znajduję Amandę składającą pranie. Dorosłość na pełen etat. Mam tyle pytań, które chce po prostu zadać.

– To do zobaczenia – mówi nie wychylając głowy z prania,

Staję za nią i kładę jej dłonie na biodrach. Moje biodra dociskają się do jej tyłka.

– Tak się nie żegna z ojcem swojego dziecka – ona tylko się śmieje, nie słyszałem tego za często odkąd, wróciłem do jej życia.

– A co byś chciał? Rozmowę o pieluszkach? – zawsze się śmieję gdy Robert piszczy mamo, muszę kupę! albo pierdzi i się przy tym uśmiecha.

– Myślałem o czymś bardziej dla dorosłych – przenoszę moje dłonie na jej tyłek i ściskam go – Stale nam przerywano ostatnio.

– Myślisz, że twój penis nie ma dzisiaj nic przeciwko? – dzisiaj ja jak i mój penis mamy się całkiem dobrze.

– Jak sądzisz? – pocieram dowodem mojej gotowości o jej pośladki, a jej ulatuje mały jęk.

– Musimy zacząć zachowywać się jak dorośli! – piszczy, gdy mocniej ściskam jej pośladek, a usta kładę na jej tatuażu.

– Jesteśmy rodzicami przez trzy czwartek czasu, teraz pozwól mi być swoim kochankiem – Amanda sięga za siebie i wplata palce w moje włosy.

– Tak bardzo.. – całuję ją za uchem – ciebie pragnę, ale chodźmy do sypialni.

– Amanda, on śpi. Nie musimy być tymi nudnymi rodzicami, którzy chodzą we własnym domu na paluszkach.

Opuszczam jej spodenki od razu z majtkami, odsuwam się od niej na chwile, żeby zdjąć własną koszulkę, a ona sama sięga do swojej. Wracam do niej całkowicie nagi, Amanda jęczy gdy pocieram penisem pomiędzy jej fałdkami. Opiera ramiona o kanapę i bardziej wypina się w moim kierunku. Jest w niej coś niesamowitego, coś co sprawia, że nie jestem w stanie o niej zapomnieć. Z tych myśli, aż przestaję się ruszać, co powoduje, że Amanda się obraca.

– Co się stało? – już widzę jak od razu się zasłania – Przepraszam, ja..

– Za cokolwiek przepraszasz od razu skończ – podnoszę ją i rzucam na kanapę, chcę patrzeć w jej oczy.

– Nie jestem taka jak byłam – zamierzam jej udowodnić, że jest jeszcze wspanialsza.

Moja dłoń wędruje do jej blizny, którą ona zawsze stara się ukryć.

– Gdyby nie to wszystko.. gdyby nie nasz syn, a zarazem ta blizna, nigdy byśmy ponownie się nie spotkali, a nawet jeśli byśmy się spotkali, to bez syna.. nie sądzę, żebyśmy tu byli. Ta blizna to tylko kolejny tatuaż, który jest częścią naszej drogi – łzy w jej oczach sprawiają, że jestem zdezorientowany.

– Kochaj się ze mną – szepcze – Proszę – i tak zamierzałem to zrobić.

– Oczy na mnie – zaplata ręce wokół mojej szyi i przyciąga moją głowę do jej, aż nasze nosy się o siebie nie ocierają – To nigdy nie była twoja wina. To ja jestem całkowicie popieprzony – po raz pierwszy kiwa głową, scałowuję jedną z łez.

– Jesteś dobrym tatą – ustawiam się przy jej wejściu, a potem zaczynam w nią wchodzić. Przykładam swoje usta do jej, ale jej nie całuję.

– Dziękuję, że podjęłaś się wyzwania bycia mamą, mimo, że ci to zrobiłem – duże słowa, duże czyny, długa droga. Byle by tylko była długa, a nie szeroka z możliwością wielu kolizji i innych przeszkadzających samochodów.

Amanda zaplata nogi wokół moich bioder i pozwala mi się ze sobą kochać, tak jak wiele razy wcześniej, wiele lat wcześniej. Chciałbym jednak, żeby tym razem było inaczej.

Później leżymy u niej w sypialni. Amanda opiera brodę na mojej piersi i cały czas się uśmiecha.

– Skończyłaś studia?

– Głupie pytanie! Oczywiście, że skończyłam studia! Nawet bez opóźnienia, tata był bardzo pomocny w tej kwestii. Nie był w ogóle zły, ani rozczarowany. Oczywiście w pierwszej chwili się też nie cieszył, ale gdy wziął wnuka do rąk.. przepadł..

– Jak przebiegała ciąża? Cholera, opowiedz mi wszystko..

– Było dobrze, bardzo dobrze. Robert dużo kopał i naciskał na mój pęcherz. Wykładowcy się wściekali, że muszę wychodzić w trakcie zajęć, ale miałam to gdzieś, byłam tam po dyplom. Od razu wiedziałam, że to będzie Robert. Nazwałam go rak kiedyś nieświadomie, a potem nie mogłam się powstrzymać.. Często wściekałam się na ciebie, że to wszystko wina twojego kutasa, naprawdę. W szczególności gdy cały czas płakał, miałam ochotę zachować się jak w tych głupich filmach, wsiąść w samochód i przyjechać do ciebie, dać ci go do rąk i powiedzieć jesteś tatą! A potem zrobił to sam Robert.

– Nie zasługuję na to – mówię wprost.

– To jasne, że nie zasługujesz. Ten widok..czułam, że mnie zdradzasz, naprawdę czułam to od miesięcy, ale byłam tchórzem. Oczywiście, że będę ci tym rzucać w twarz i nie będę ci tak po prostu ufać, ale.. nienawidzę siebie za to, że tylko ty sprawiasz, że jestem naprawdę szczęśliwa.

– Amanda..

– Uszczęśliwiasz mnie. Mamy drugą szansę – dotyka moich żeber – Spełnijmy w końcu obietnice.

– Dlaczego mi na to pozwalasz?

– Bo jestem cholernie samolubna, Luke – nie jestem w stanie w to uwierzyć.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro