Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

23 |Przeciw sobie|

Luke

Dwa tygodnie później, po prostu wychowujemy razem syna. Jednak niektóre rzeczy nie trwają długo, bo niektórzy są cholernie niezdecydowani.

Patrzę na mojego śpiącego syna, gdy nagle czyjeś ramiona owijają się dookoła mnie od tylu.
Chcę jej dotknąć, ale ona wtedy się odzywa.

– Nic nie mów, nie dotykaj mnie, pozwól mi poudawać – przejeżdża dłonią po moim brzuchu i zatrzymuje ją na moich żebrach. Przejeżdża paznokciami po tatuażu, a potem gładzi go palcami.

– Amanda..

– Cicho.. pozwól mi sobie wyobrazić, że nas kochasz, że to mój dom, moje życie, że codziennie patrzysz tak na syna, a potem przychodzisz do mnie i kochasz się ze mną, mówiąc jak bardzo mnie kochasz. Jeślibyśmy śniadania na tarasie i patrzyli jak wschodzi słońce, w ten sam sposób jeślibyśmy kolacje. Kochalibyśmy się na każdym fragmencie tego mieszkania – jej paznokcie znowu jeżdżą po moim brzuchu – Zapraszalibyśmy naszych wspólnych przyjaciół. Robert miałby całą masę ludzi, na których mógłby polegać – przylega do mnie jeszcze bardziej – Tylko przez chwile pozwól mi udawać..

Mam wiele do powiedzenia, ale nic nie wydaje się właściwe. Stoję, więc w pokoju naszego syna, z nią tulącą się do moich pleców i nie wiem, co mam zrobić. Dotknąć jej? Powiedzieć, że kocham? Wszystko, co bym powiedział wydałoby się kłamstwem.

Ona cały czas głaszcze mój tatuaż. Zaraz nie wytrzymam i ją dotknę.

– Dziękuję – całuje mnie pomiędzy łopatkami i puszcza. Nienawidzę uczucia pustki, które czuję – Przyjdę po niego jutro popołudniu.

Obracam się, żeby zobaczyć jak ociera łzę.

– Amanda...ja..

– Nic nie mów, udawaj, że to się nie wydarzyło. Dbaj o mojego syna.

Wychodzi, ale po raz pierwszy od miesięcy ją gonię.

– Zaczekaj – obraca się do mnie ze łzami w oczach – Chcesz się napić wina?

– Zdradziłeś mnie, to wszystko nie ma sensu – wiedziałem, że mi to wypomni – Nie mogę ci tego wybaczyć, bo jesteś dobry dla syna. Ty go nawet nie kochasz! A jeśli starasz się go kochać tak jak kochasz mnie, to zaraz pojawi się jakieś twoje drugie dziecko.

– Możemy nie rozmawiać, nie dotykać się, usiądziemy i wypijemy wino.

– Nienawidzę cię – kiwam głową – To nic nie zmienia – kolejne kiwnięcie – Podaj mi wino.

Ona nie widzi, bo siedzi już na kanapie, ale uśmiecham się.

Podaję jej kieliszek wina.

– Możemy usiąść na tarasie? – kiwam głową, a po chwili już siedzimy na tarasie, wpatrując się w ocean.

– Ładnie tu – mówi – dużo czasu tu spędzasz? – dopija kieliszek i nalewa sobie więcej.

– Czasem rano jak nie mogę spać to oglądam wschód słońca.

Jej głową ląduje na moim ramieniu.

– Nic nie mów – szepcze – pozwól mi dzisiaj udawać, proszę.

Opieram swoją głowę o jej.

– Dlaczego, Amanda?

– Nie mogę ci tego wybaczyć, nie mogę – opiera czoło o mój bark – Ja się zmieniłam, ale ty się nie zmieniłeś. Pragniesz posiadać, a ja nie mogę być posiadana.

– Jestem dobrym tatą – ściska moje udo.

– A co gdy coś się wydarzy, a ty będziesz prowadził swoje życie? Nie będziesz wtedy dobrym tatą.

– Amanda, byłem samotny gdy mnie poznałaś, nic się nie zmieniło.

– Nic nie rozumiesz. Mam dalej tyle pytań bez odpowiedzi, a nawet gdy mi odpowiesz czy ci uwierzę? I co to zmieni gdy ty mnie nie kochasz? Sama siebie katuję, nawet byciem tu..

– Chciałaś udawać, to to rób – przyciągam ją bliżej – Spędziliśmy niesamowity dzień z naszym synem, położyliśmy go spać, a teraz mamy czas, który udało nam się znaleźć dla siebie. Podziwiamy ocean i słuchamy szumu fal.

– Który to prawdziwy ty? – całuję ją w czubek głowy.

– Wiecznie gotowy sukinsyn, to jedyny ja, którego rozumiem.

Amanda kładzie głowę na moich kolanach. Przeczesuję ręką jej blond włosy, a ona mocniej się we mnie wtula.

– Nie możemy być razem – szepcze.

– Nie, nie możemy, ale mamy razem syna – rysuje palcem kółka na moim kolanie.

– Więcej tego nie zrobimy – przekonuje bardziej siebie niż mnie.

– Nie chcemy zrobić Robertowi tego, co robili nam nasi rodzice. To nie jest pojedynek na lepszego rodzica.

– Gdyby nigdy cię nie poznała..

– A gdybyśmy my się nigdy nie poznali? Już to przerabialiśmy – przeczesuje jej długie włosy.

– Kocham ten widok – mógłbym jej zaproponować tak wiele, ale nie mogę tego zrobić. Gdyby nie było pomiędzy nami dziecka, nie zastanawiałbym się dwa razy, ale mamy syna, więc muszę mieć z nią zdrowe relacje.

– Ta, całkiem niezły – wybrałem go, bo wiedziałem jak kochasz ocean.

– Nie wiem jak długo nie byłam już na plaży, a zostałam tutaj właśnie ze względu na nią.

– Możemy jutro na nią iść – wiem, że nie będę potrafił się z nią przyjaźnić – Robert ucieszy się jak będzie mógł pogonić fale.

– Ooo, tak! – małe kroczki, mam nadzieję, że uda mi się być dobrym tatą.

– Chcesz zostać? – nie odpowiada przez dłuższą chwile.

– Zdradziłeś mnie – to mogłoby być odpowiedzią na wszystko – Nie chce dłużej skupiać na tym życia, ale jeśli przestanę..

– Przestań dzisiaj myśleć. Udajesz, pamiętasz? – powinienem powiedzieć coś lepszego, ale znowu nie wiem co.

Chcę sięgnąć po papierosa, który jest na stoliku przed nami, ale Amanda to źle interpretuje i myśli, że chcę, żeby wstała. Sięgam po papierosa, a Amanda już zdążyła się odsunąć.

– Hej, wracaj – patrzy na mnie, a potem na ocean i wybiera siedzenie obok.

Kładę nogi na stoliku, ignorując ją przez chwilę, a wtedy ona znowu patrzy na mnie. Bierze moje ramie i oplata się nim, jej nos tracą moją szyję, jej nogi splatają się z moimi i wtedy mówi..

– Zostaję, jeśli śpisz ze mną na tarasie, ale do tego potrzebujemy jedzenia na wynoś i jakiś ciepłych bluz.

– Muszę sam zrobić to wszystko? – kiwa głową – A tak mi wygodnie.

Odsuwa się ode mnie.

– Cóż chociaż wiem, czym cię zatrzymać – nie powinienem na nią spojrzeć.

– Wiernością – tak, to mogłoby faktycznie mieć jakiś sens.

Nic nie odpowiadając, bo co do cholery można odpowiedzieć na coś takiego? Idę wykonać przypisane mi zadania.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro