16 |Kara za brak odpowiedzi|
Luke
Siedziałem w moim mieszkaniu z moim synem, który malował esy floresy na swojej ogromnej ścianie. Amanda siedziała w mojej kuchni i paliła papierosa. Nic się nie zmieniło, nic oprócz miejsca.
Nie wiedziałem, co zrobić, żeby bardziej urzeczywistnić swoją rolę w ich życiu.
– Patrz, tato! – macha mi kredą przed twarzą i pokazuje całkowicie niezrozumiały obrazek.
– Świetny, ty mój artysto – uśmiecha się szczerzej i dalej maluje, a raczej uderza w tablice kredą.
Gdy jak zawsze w połowie zasypia, idę do kuchni, ale jej tam nie ma. Jest na tarasie - podpowiada mi głowa i robi to celnie.
– Śpi – tylko kiwa głową i macha mi przed twarzą paczką papierosów – Uzupełniłem lodówkę jego ulubionymi rzeczami, ale gdybyś ty coś chciała też jest.
– Nigdy nie gotowałeś – wypuszcza dym z tych swoich ust, które mógłbym zacałować na smierć.
– Kto powiedział, że to robię? – uśmiecham się do niej, a ona stawia nogi na spodzie barierek i wychyla się do przodu.
– Nie wiem, co o tobie myśleć – mówi w końcu – Niby tu jesteś, ale zarazem cię tu nie ma. Byłeś sukinsynem, może to dlatego. Ciężko jest odczytać kogoś kto cały czas udaje.
– Ty też to robisz, udajesz – wychylam się przez balkon tak samo jak ona.
– Bycie rodzicem jest trudne, nie byłam na to gotowa. Tata zapytał mnie czy chcę usunąć ciąże, a ja pomyślałam o tobie – w końcu na mnie patrzy – Gdyby twój tata był nieugięty mogłoby cię nie być na świecie, a gdyby ciebie nie było nie spieprzyłbyś mi życia i szansy na miłość, nigdy nie zaszłabym w ciąże i nie miałabym Roberta. Nie czułabym po raz drugi tego, co czułam do ciebie – dalej na mnie patrzy – Mogłam nie dać mojemu dziecku szansy na zakochanie albo na złamanie kogoś i znowu pomyślałam o tobie.
– Nie rozumiem, Amanda – to ją nie dziwi.
– Cały czas walczę, Luke. Próbuję zrozumieć, o co chodzi w życiu i być szczęśliwą. Ty pojawiasz się znikąd i nie mam pojęcia kim jesteś i czego chcesz.
– Ja też tego nie wiem – odpowiadam szczerze.
– A ja nawet nie wiem czego od ciebie chcę – znowu się do mnie przysuwa i kładzie dłoń na moim karku, pieszcząc palcami tatuaż – Po co były ci te tatuaże, Luke? To jest rzecz, której najbardziej nie umiem zrozumieć. Po co ci do chuja te tatuaże? – jej druga dłoń dotyka tatuażu z datą gdy ją poznałem oraz z imieniem naszego syna – Nie chcę wiedzieć – mówi w końcu – To i tak niczego nie zmieni.
Nie przekonuje mnie, a siebie. To całkowicie szalone.
– Czasem przypominam sobie smak twoich ust – dotyka mojego policzka – Czasem przypominam sobie jak to jest mieć cię w sobie – jej oddech pieści moją szyję – Czasem myślę, że mogłam wziąć od ciebie tylko seks, bo tylko to pamiętam – przesuwa ustami po mojej szyi – Czasem o tobie śnię – wbija mi paznokcie w moją szyję – Nienawidzę tego, nienawidzę ciebie.
– Chciałbym wiedzieć czym jest miłość – bierze moją dłoń i splata palce ze swoją.
– Ty ją czujesz, ale jej nie rozumiesz – całuje mnie w szyje – No dalej, Luke, pokaż mi tego faceta, którego znam – przysuwa usta do mojego ucha – Tego, którego kochałam.
– Zamknij się, kurwa – warczę na nią.
– Kochałeś mnie, prawda? Pokaż mi jak bardzo, jak bardzo mnie kochałeś.
Obracam głowę i moje usta przejeżdżająca po jej ustach. Ona rozchyla je z uśmiechem i koniuszkiem języka pieści moje usta. Całuję ją tak jak za pierwszym razem delikatnie i czule, żeby potem wepchnąć jej język do ust i słyszeć jej jęki. Ona ściska moją koszulkę w pięści, napiera na moje usta, a ja łapię ją za tyłek, dociskając do siebie. Jej ręka ląduje na moim kroku, pocierając mojego fiuta, próbując sprawić, że będę mógł zrobić jedyną rzecz, w której jestem dobry. Tym razem to działa, a to powoduje jej uśmiech. Rozpina moje spodnie i wkłada rękę w moje bokserki. Jęczę w jej usta gdy ona przenosi pocałunki na moją szyję. Moja ręka ściska jej pierś i zaczyna drażnić jej sutek. Jęczymy w swoje usta, wiatr rozwiewa nasze włosy. Amanda wolną ręką ściska moje włosy. Nie śpieszę się, ale ona chce więcej.
– Tego chcesz? – nasze usta znowu się łączą, a moja ręka rozpina jej spodnie.
Jesteśmy na moim tarasie, jeśli ktoś podniesie głowę, zobaczy nas na balkonie z rękami w swoich majtkach.
– Chcę się z tobą pieprzyć – szepcze w moje usta – Pokaż mi kogo nienawidzę.
– Chcesz sobie to przypomnieć? To, kurwa, proszę bardzo – rzucam ją o leżak, którego nigdy nie używam.
Rozbieramy się pośpiesznie. Jej oczy cały czas są na moich. Gdy siadam na jej nogach okrakiem i zaczynam całować ją po szyi, ona ciągnie mnie za włosy i nakierowuje moje usta na swój tatuaż.
Miłość
Sam całuję ją w tatuaż na żebrach, a raczej czczę tatuaż obietnicy.
Amanda jęczy i wkłada dłoń pomiędzy nasz ciała, żeby wziąć mojego kutasa w dłoń. Przesuwam się na niej. Amanda przesuwa moim penisem po swoich fałdkach gdy moje usta zamykają się na jej sutku.
– Nie mogę dłużej czekać – mówi – Proszę, Luke – ciągnie mnie za włosy, przyzywając moje usta do swoich.
Zaczynam w nią wchodzić gdy ona odwraca wzrok w stronę oceanu.
– Oczy na mnie – biorę jej brodę między palce i zmuszam do spojrzenia na siebie – Patrz na mnie gdy jestem w tobie, patrz co tylko ja potrafię ci zrobić – opiera czoło na moim ramieniu i patrzy pomiędzy nas.
Patrzy jak nasze ciała się łączą, patrzy jak ją niszczę i na nowo naprawiam. Widzi jak bardzo jej pragnę, ale nie jak bardzo ją kocham.
Jej noga zawija się dookoła mojego biodra, a ja ściskam jej tyłek, wchodząc w nią głębiej.
– Jesteś jedyna – szepczę jej do ucha, a wtedy ona mocno gryzie mnie w bark – Moja, zawsze, kurwa, moja – jej mięśnie zaciskają się na mojej męskości, która dzisiejszego wieczoru odzyskała to miano.
Wykonuję kilka ostatnich pchnięć zanim na nią opadam. Dyszę w jej szyję, a ona cały czas przygryza mój bark.
– Lubię widok z twojego tarasu – całuje mnie w bark – Złaź ze mnie.
– Co?
– Pieprzyliśmy się, a teraz ze mnie zejdź – patrzę w jej niebieskie oczy – W końcu rozumiem, o co chodzi z tym niezobowiązującym seksem. Zawsze wiedziałam, że najlepiej będzie cię użyć.
– Co?
Jest mi wstyd, kolejny raz przez nią. Wypuszczam ją, a ona zaczyna zbierać swoje ciuchy.
Amanda
– Zapomniałaś o czymś – mówi obojętnym tonem.
– Majtki...
– Przyjdź po nie – stoi nagi i macha moimi majtkami.
– Luke – uśmiecha się i dalej kręci nimi na palcu.
– Przyjdź po majtki, Amanda – idę po nie i to najgłupsza rzecz na świecie, bo gdy tylko chcę mu je wyrwać, on przyciska mnie do ściany.
Pociera o mój tyłek swoim na nowo twardniejącym fiutem.
– Och, znowu ten wiecznie gotowy sukinsyn – uderza ręką w ścianę obok mojej głowy. Kręcę tyłkiem przy jego męskości, a on po prostu we mnie wchodzi. Krzyczę i nic mnie nie obchodzi gdzie jestem.
– To cały ja, nie mam nic więcej do zaoferowania – szepcze mi do ucha – Nigdy nie będę cię kochać.
– Nigdy nie przestanę cię nienawidzić – więc bardziej wciskam się w niego tyłkiem. On ściska go i po prostu mnie pieprzy.
Pieprzę się z ojcem mojego dziecka, mimo, że to seks jest naszym problemem.
****
Myślę, że mogłabym wyrzucić stąd opisy scen seksu, bo w tej historii nie chodzi o to jak się pieprzą, tylko dlaczego to robią.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro