Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

#8

- Dobra to ja idę na północną stronę biblioteki a ty idź na południową.
************************************
I rozdzieliliśmy się na poszukiwania jakiegoś wyjścia z tond. Po kolei sprawdzałam każde drzwi i okna czy są otwarte ale nie mogłam żadnych takich znaleźć. Ale za to znalazłam kanciapę bibliotekarek. Zapamiętałam sobie gdzie się znajduje i ruszyłam na poszukiwania Puchatka, dopiero po dłuższym czasie go odnalazłam wzięłam go za rękę i pociągnęłam w stronę mojego odkrycia. Przez tą krótką drogę cały czas ignorowałam pytania Kubry (nie pytajcie z kąt mi się to wzięło).
- Wytłumaczysz mi w końcu po co mnie tu zaciągnęłaś?
- Znalazłam kanciapę bibliotekarek.
- To super, a sprawdzałaś co jest w środku.
- Nie, bo gdy ją znalazłam to od razu poleciałam szukać ciebie.
Po moich słowach Kubra otworzył drzwi od pomieszczenia i wszedł do środka pierwszy.
- Cóż za dżentelmen?!- sarknęłam pod nosem idąc za nim
- Najlepszy, najprzystojniejszy i najskromniejszy.
-Chyba w twoich snach.
Po dogryzaniu sobie zaczęliśmy rozglądać się po miejscu gdzie byliśmy. Była tu stara kanapa oraz fotel, stolik, lodówka, radyjko i karty do gry. Podeszłam do radyjka i kliknęłam przycisk włączający na początku słychać było tylko szum. Ale dobrze pokręciłam pokrętłem i już po chwili mogliśmy słuchać Radio Zet. Kubra w tym czasie zaglądał do lodówki gdzie po jakimś czasie na stoliku przy kanapie wylądował sok jabłkowy, jakaś zapiekanka, szarlotka i końcówka lodów pomarańczowych.
To były moje ulubione lody nie wiedziałam czy Kuba też je lubi czy nie. Więc czym prędzej rzuciłam się na nie i w ostatniej chwili zabrałam je spod łapsk Kuby. - Ha!!! Kto pierwszy ten lepszy!!!
- Tak, tak bo ty jesteś najlepsza.
- Oczywiście, a któż by inny.
Mówiąc to szczerzyłam się do niego jak głupia zjadając tą resztkę przepysznych lodów. Potem ukroliliśmy sobie po niewielkim kawałku szarlotki wypiliśmy szklankę soku. Potem nie wiem co robił Kuba bo zasnęłam.
Pov Kuba
W ostatniej chwili zabrała mi lody pomarańczowe. Nie były jakoś one moimi ulubionymi ale lubiłem je jeść. Ale gdy zobaczyłem w jej oku błysk postanowiłem, że odpuszczę sobie te lody żeby ona była szczęśliwa.
- Ha!!! Kto pierwszy ten lepszy!!!
- Tak, tak bo ty jesteś najlepsza.
- Oczywiście, a któż by inny.
Mówiąc to szczerzyła się jak głupia i zajadał lodami a ja przyznałem jej w duchu rację. Potem zjedliśmy szarlotkę i wypiliśmy po szklance soku a chwilę później Al odpłynęła do krainy snów. Ja też jeszcze walczyłem ze snem ale też w końcu odpłynąłem.
Ranek
Obudziłem się przytulony do pleców Al. Jedną ręką obejmowałem ją w pasie a nasze nogi były z sobą splecione. Tak słodko spała że nie miałem jej serca budzić ale musiałem bo bardzo potrzebowałem iść do kibelka. Więc zacząłem pomału wyplątywać się tak by jej nie obudzić. Ta ale niechcący szturchnąłem ją dość mocno przez co zaczęła się budzić a ja szybko zamknąłem oczy by myślała że śpię. Chwilę tak nasłuchiwałem ale nic się nie działo aż w końcu usłyszałem huk. I wtedy poderwałem się do pionu otwierając oczy. Zacząłem się rozglądać w poszukiwaniu Alicji ale nigdzie jej nie było aż nie usłyszałem jęku z podłogi. Wtedy tam spojrzałem i ujrzałem ją jak siedziała na ziemi i masowała swój tyłek.
- Co ty robisz na podłodze?
- Spadłam?! A jak myślisz! Po za tym czemu spaliśmy wtuleni w siebie?
- Prawdopodobnie musieliśmy koło siebie zasnąć i tak wyszło.
Wzruszyłem na to ramionami. Ta tylko coś wymruczała pod nosem i się podniosła z ziemi a następnie podeszła do lodówki i wyciągnęła z niej lazanię.
Pov Alicja
Kiedy obudziłam się rano następnego dnia myślałam że padnę na zawał. Przez chwilę przyswajałam sobie informacje aż w końcu zaczęłam, odsuwać się od przytulającego mnie, Kuby przez co spadłam z kanapy. I wydałam z siebie pełen bólu jęk i zaczęłam masować sobie tyłek.
- Co ty robisz na podłodze?- odezwał się ten ułom
- Spadłam?! A jak myślisz! Po za tym czemu spaliśmy wtuleni w siebie?
- Prawdopodobnie musieliśmy koło siebie zasnąć i tak wyszło.
Wzruszył na to ramionami. Wymruczałam pod nosem wiązankę przekleństw i się podniosłam z ziemi a następnie podeszłam do lodówki i wyciągnęłam z niej lazanię. Od kroiłam sobie kawałek i nałożyłam na talerz który znalazłam w jednej z szafek a resztę schowałam do lodówki. Zauważyłam, że Kuba trochę się tym oburzył, że mu nie nałożyłam ale nic nie powiedział tylko sam sobie podszedł i nałożył sobie sam. A ja już kończyłam i właśnie wtedy sobie przypomniałam że w kieszeni mam telefon. Czym prędzej go wyciągłam z kieszeni i sprawdziłam ile mam procent baterii. Wyświetlało mi że mam 20% więc bez przeszkód mogłam zadzwonić po pomoc. Dopiero po chwili zdałam sobie sprawę że ze mną jest tu też Puchatek. Niepewnie podniosłam głowę do góry i ujrzałam wpatrzonego we mnie Kubrę.
- Miałaś przez ten cały czas telefon w kieszeni i nie zadzwoniłaś po pomoc?!
- Kompletnie o nim zapomniałam przez tą wczorajszą akcję.
- Dobra ale teraz dzwoń po pomoc.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro