Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

#7

To zaczęło się gdy mieszkałam w...
★★★★★★★★★★★★★★★★★★★★
domu dziecka.- widząc że chciał coś powiedzieć przerwałam mu- Potem ci to wytłumaczę. A więc to zaczęło się w domu dziecka. W tym dniu pobiłam się ze starszą dziewczyną o moją lalkę.-posłał mi niezrozumiałe spojrzenie- To była wtedy jedyna pamiątka po moich rodzicach. Mnie oczywiście spotkała kara, a tą debilkę nie. Zostałam zamknięta w schowku na szczotki na całą noc. To miała być moja kara. A tej samej nocy rozpętała się piekielna burza przez co teraz za każdym razem gdy pojawia się burza panikuję bo boję się, że znów zostanę sama.

Nawet mój tata starał się mi pomóc ale na razie to mu nie wyszło.
- Matko współczuję Ci. Moi rodzice zawsze byli przy mnie więc nie wiem jak to jest. Ale teraz masz ojca, który kocha Cię pewnie ponad wszystko.
- Dziękuje, że tu jesteś. Dzięki tobie od razu mi lepiej.
Mówiąc to wytarłam twarz z łez. I nagle poczułam że moje powieki stają się ciężkie. Nie chciałam zasypiać więc próbowałam z tym walczyć. Ale usnęłam gdy usłyszałam cichą i spokojną melodię koło mojego ucha.
Narrator
Żal mu było tej małej istotki. Nie spodziewał się że taka rzecz ją spotkała. Od spotkania jej myślał, że zawsze miała kolorowe życie w dostatku a tu okazało się na odwrót.
Był pełen podziw tego jak sobie radziła i próbowała przezwyciężyć lęk. Gdy zauważył, że próbuje walczyć ze snem zaczął śpiewać jej do ucha cichą i spokojną melodię. Aż w końcu usłyszał jej równomierny oddech. I za nim sam zasnął przysiągł sobie, że nigdy jej nie opuści oraz że zawsze będzie o nią dbał. I też w końcu sam zasnął.
Sobota: ranek
Pov. Kuba
Obudziłem się nadal mając na kolanach Al. Pamiętałem wczorajszą obietnicę jaką sobie złożyłem i postanowiłem zacząć wypełniać ją już dziś. Delikatnie zdjąłem aniołka z moich kolan i położyłem ją na schodku przykrywając swoją bluzą. A po tem ruszyłem na poszukiwania jedzenia. Po kilku minutach natrafiłem na automat z jedzonkiem więc zacząłem grzebać w kieszeniach w poszukiwaniu drobnych.

Gdy wreszcie jakieś (czyli 10 w drobnych) znalazłem wrzuciłem je do automatu i wybrałem 2 butelki herbaty i 2 różne paczki chrupek. Po czym udałem się w powrotną drogę. Gdy dotarłem na miejsce Alicja dalej spała więc zacząłem ją budzić jak się już obudziła podałem jej bez słowa jedzenie i w tym samym czasie zaczęliśmy jeść. Po skończeniu posiłku siedzieliśmy chwilę w ciszy aż się nie odezwała.
- Dziękuję Ci za wczoraj za to co dla mnie zrobiłeś.
- Nie masz za co mi dziękować od teraz zawsze będę się tobą opiekował. A jak coś było źle to daj mi znak a ja się pojawię i zabiorę Cię w kosmos na inną planetę gdzie będzie nasz dom.
- Kosmos. Mam!!!
- Co masz?
- Piosenkę dla was!!!
- Jaką?
- ,,Kosmos"
- Co?
- Tytuł piosenki to ,,Kosmos"!
- Aaa zaśpiewaj kawałek
- ,, Całuj, ca-ca-całuj mnie!
Miłością mnie nakłuwaj,
Trucizną zatruwaj!
Weź mnie, we-we-weź mnie!
Chcę być twą ofiarą,
Możesz wziąć mnie całą!
Oh, wiem!
Kosmos to twój dom,
Twój dotyk włada mną!
Nie znany mi to ląd,
Weź mnie daleko stąd!..."
- Łoo ekstra! A co teraz będziemy robić bo trochę się nudzę.
- Możemy pograć w pytania.
- Spoko ty zaczynasz
- Ulubiony kolor?
- Szary dzięki pewnej pani, która siedzi obok mnie.
Pov Alicja
Na to co powiedział zarumieniłam się ale po chwili się opanowałam.
- Twoja kolej
- Co się wydarzyło na końcu twojego występu w TVK?
- Ja... Muszę mówić?
- Nie ale po prostu chciałbym dowiedzieć się co cię tak zasmuciło.
- Ech, podczas końcówki występu ujrzałam na widowni mojego chłopaka, który całował się z jedną ze szkolnych plastików.
Gdy skończyłam mówić poczułam jak po moich policzkach spływają słone łzy bólu i rozpaczy.
- Hej nie ma co płakać.- mówiąc to przybliżył się do mnie i zaczął wycierać mi twarz- w tym morzu jest wiele ryb w końcu znajdziesz tego jedynego.
- Dziękuje ci jeszcze raz za to, że jesteś przy mnie.
- Zawsze już przy tobie będę.
Mówiąc to przytulił mnie do siebie. Położyłam mu głowę w zagłębieniu jego szyi a on oparł swoją na mojej. I tak trwaliśmy w tym czułym przytulasku, aż nie usłyszeliśmy sygnału karetki. Odkleliliśmy się od siebie i zaczęliśmy się rozglądać z skąd dochodzi hałas. Aż w końcu zauważyłam otwarte na oścież okno.
- Patrz tam jest otwarte okno
- Szkoda tylko, że za wysoko dla nas, a raczej nie mają tu drabiny.
- Uch i co teraz
- Kurde nie wiem. Może poszukajmy jakiegoś wyjścia z tond?
- Spoko
- Dobra to ja idę na północną stronę biblioteki a ty idź na południową.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro