Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

#23

Gdy tylko otworzyłam oczy światło słoneczne delikatnie poraziło mnie w oczy ale już po chwili mój wzrok przyzwyczaił się do natężenia światła. Leniwie uniosłam wzrok do góry by sprawdzić co za kretyn zasłonił mi moje kochane słoneczko. Okazało się że osoba która stanęła mi na drodze była Ali. Mimowolnie na moje usta wpłynął delikatny uśmiech. I nim nawet zdążyłam zorientować co się dzieje już trwałam w uścisku mojej koleżanki.
- Cześć Nicol!
- Cześć Ali.
- Co ty tak wcześnie tu robisz? Przeważnie to zawsze ja jestem pierwsza.
- Emm, no ten miałam dość blisko więc wyjątkowo szybko tu dotarłam.
- Okey. Nie chwila nie ok. Przecież ty masz z tond do domu jakieś 2 km?! Więc to trochę nie możliwe byś miała blisko.
Ze wstydu opuściłam lekko głowę w dół co dziewczyna od razu zauważyła.
- Hej Ni, powiedz co się dzieje. A może będę w stanie ci pomóc.
Powiedziała to tak ciepłym i troskliwym głosem, że po prostu nie byłam w stanie jej okłamać.
Pov. Alicja
Siedziałam obok Nicoli i czekałam z lekką niecierpliwością na to co powie. Szczerze mówiąc nie spodziewałam się jej tu tak wcześnie, więc nie powiem zdziwiłam się gdy ją zobaczyłam.
- Nie mieszkam już z matką.
Powiedziała to tak cicho, że omal nic nie usłyszałam. Ale na szczęście mam dobry słuch więc zrozumiałam to co powiedziała Nicola.
- Ale dlaczego już z nią nie mieszkasz?
- Ech to dość długa historia. I raczej nie chcesz jej słuchać.
- Ale ja jej chętnie wysłucham. Po za tym jestem twoją przyjaciółką i chcę ci pomóc. Ale nie będę w stanie jeżeli nie będę wiedziała wszystkiego od początku.
- No dobrze. To się zaczęło gdy miałam 12 lat i odszedł mój tata... (cóż nie bardzo chce mi się opowiadać tą samą historię na nowo więc jeżeli ktoś jej po prostu nie pamięta to polecam się cofnąć do 18 rozdziału)... Po wczorajszej imprezie wróciłam do domu. Tylko że tam na mnie czekała już matka. Wydarła się na mnie za to że nie wróciłam do domu na czas i dość mocno mnie pobiła. Gdy tylko zostałam sama uciekłam z domu i tak wędrując natrafiłam na policjantów, którzy postanowili odwieźć mnie do domu. Ale po konfrontacji z moją matką kazali mi spakować swoje rzeczy a następnie zawieźli mnie do domu dziecka. Gdzie od teraz będę mieszkać. I oto cała moja historia.
Szczerze mówiąc nie spodziewałam się że w życiu spotkało ją tak wiele złego. Najpierw śmierć ukochanego ojca, potem jej matka wpadła w alkoholizm, bicie, poniżanie. A teraz życie do 18 urodzin w domu dziecka.
- Szczerze mówiąc współczuję ci że będziesz musiała tam mieszkać. - Tia. Nie jest to jakoś moje największe marzenie. Ale lepsze to niż mieszkanie z moją matką, która może mnie bardzo poważnie pobić.
W sumie racja lepszy taki dom niż mieszkanie z kimś kto poprzez pobicie może nawet zabić. Ale też dom dziecka to nie jest szczyt marzeń czy luksusów. Pamiętam jak jeszcze dziś gdy marzyłam by wreszcie móc się wyrwać na stałe z domu dziecka i móc zamieszkać z nową kochającą rodziną. Nie chciałam by Nicol musiała tam mieszkać ale co ja mogłam zrobić w tej sprawie. Aż nagle wpadł mi do głowy genialny pomysł. Nie chciałam dłużej z tym czekać dlatego w szybkim tempie wstałam z ławki ciągnąc za sobą zdziwioną Ni.
- Alice co się stało?
- Wytłumaczę ci później, ale teraz musimy iść szybko do mnie do domu.
- Ale po co?
- Później ci wytłumaczę ale teraz musimy iść.- mówiąc to ciągnęłam ją za sobą w kierunku wyjścia z parku
- A co z chłopakami? Przecież zaraz mają się pojawić!
- W czasie drogi napiszę im SMS by przyszli do mojego domu. Ale teraz musimy się spieszyć.
- Ech no niech ci będzie.
W końcu moja przyjaciółka skapitulowała i pozwoliła mi się dalej ciągnąć za rękę. Tylko tym razem z marszu przeszłyśmy w delikatny trucht. I już po 10 minutach byłyśmy pod moim domem. Ale za nim weszłyśmy do środka przez drzwi, przystanęłyśmy na chwilę by złapać oddech. Po krótkim odpoczynku pociągnęłam znów Ni za rękę w kierunku drzwi, które gdy tylko minełyśmy ruszyłam w kierunku salonu gdzie powinien być mój tata razem z Mariką. I w cale się nie myliłam oboje siedzieli na sofie wtuleni w siebie i oglądali jakiś serial w telewizji. Byli tak skupieni na serialu, że nawet nie usłyszeli że ktoś wszedł do domu. Dopiero gdy odchrząknęłam ich głowy powędrowały w naszą stronę.
- Cześć skarbie. Co ty tutaj robisz? Nie miałaś być na spotkaniu z przyjaciółmi? I kim jest ta dziewczyna obok ciebie?- tata
- Cześć tato, cześć Marika. A tak przedstawiam wam moją koleżankę Nicol. Miałam być tylko muszę najpierw załatwić z tobą jedną sprawę.
- Ze mną? A o co chodzi?- tata
- No to jest taka sprawa, że Nicol mieszka teraz w domu dziecka. No i wpadłam na taki pomysł czy byś nie mógł jej adoptować?
Po moim ostatnim słowie w pokoju zapanowała cisza jak makiem zasiał. Nawet telewizor już nie szedł, najwidoczniej Marika musiała go wyłączyć. Po dłuższej chwili milczenia usłyszałam cichy głos Nicol.







###################################
Wybaczcie za tak długą nie obecność. No ale cóż ostatnimi czasy nie miałam w ogóle czasu na pisanie nowych rozdziałów. Ale teraz w końcu go znalazłam na tą książkę. Więc już nie będzie tak zaniedbywana.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro