Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

#13

Po chwili wszyscy do mnie podeszli a Maks zaczął nas sobie przedstawiać.
- A więc Ni to jest Kuba, Tomek, Mateusz i Alice. - mówiąc to wskazywał na osoby po kolei- A to chłopaki i Alice jest Nicol moja przyjaciółka.
- Hej!
Przywitałam się trochę cicho. No cóż na co dzień jestem dość nieśmiałą osobą w większym gronie. Bardziej towarzyska jestem z kimś sam na sam wtedy dopiero staje się sobą.
- Okej skoro już się znacie to może pomożecie nam z tym wielkim misiem?- Maks
- Uno problemo. Chętnie wam pomożemy z tym gigantem. - Tomek
- Dzięki wielkie chłopaki no i Alice. - Maks
- Hola Hola ja się jeszcze nie zgodziłam.- Ali
- Oj no weź Ali nie pomożesz przyjacielowi w potrzebie? - Maks
- A niech ci będzie.- mówiąc to machnęła ręką od niechcenia- Ale ja idę z Nicol na samym przodzie.
Po czym chwyciła mnie za nadgarstek i pociągnęła w stronę głowy miśka. Ustawiliśmy się wszyscy w odpowiednich miejscach by móc w miarę prosto utrzymywać miśka na rękach. Ale okazało się że było nas za mało jak na takiego giganta więc chłopacy polecieli jeszcze po kilka dodatkowych osób. Po chwili przyszli także chłopaki, których w ogóle nie znałam dopiero po chwili okazało się że to byli uczestnicy Voica. Tym razem udało nam się dźwignąć miśka do góry i ruszyliśmy w stronę mojego domu.
2h później
Ta do mojego domu dotarliśmy dopiero po dwu godzinej wędrówce z miśkiem na rękach. Oczywiście podczas wędrówki robiliśmy przystanki na odpoczynek no bo nie oszukujmy się misio do najlżejszych nie należał. Po chwili zajmował już jeden kąt w moim pokoju. A wszystkich naszych pomocników zaprosiłam na domowej roboty ciasteczka, które udało mi się ukryć przed moją matką (przynajmniej w domu jej nie było i był spokój). Wszyscy z wielkim zaangażowaniem chwalili moje wypieki i to, że jestem świetną kucharką. Jako że nikomu za bardzo nie chciało się nic robić czy gdzieś iść to postanowiliśmy, że zagramy w butelkę. Jako, że ja i Al byłyśmy jedynymi dziewczynami w grupie to miałyśmy trochę przechlapane. Usiedliśmy wszyscy w kółko a po chwili gra się rozpoczęła. Co rusz padały to coraz nowsze zadania czy pytania. Ale ani na mnie ani na Alice jeszcze nie wypadało. No i chyba wykrakałam bo po chwili szyjka butelki zatrzymała się na mnie.
- No no Ni. Co wybierasz prawda czy wyzwanie?- odezwał się Tomasz
- Eee? Wybieram wyzwanie. - odpowiedziałam trochę niepewnie bo bałam się co może wymyślić Tomek
- Masz przez 3 dni udawać dziewczynę Maksa.
I tu zdębiałam. Po patrzyłam niepewnie na Maksa ale jego twarz w tym momencie nie wyrażała nic. Więc stwierdziłam, że odrzuce to zadanie.
- Nie zrobię tego.
- Ej nie ma tak! - Kuba
- Siedź cicho. - odezwała się Ali ucichając przy tym Kubrę
- Niech będzie- rzucił Tomek z przekąsem ale zaraz nieznacznie się rozpromienił- A więc pytanie. Jaki jest twój najwstydliwszy sekret?
Kuźwa! Nie chciałam mówić o moim wstydliwym sekrecie innym ale też nie byłam pewna bycia dziewczyną Maksa. Ale jednak chęć nie wyjawienia mojego sekretu była o wiele większa więc postanowiłam jednak przyjąć wyzwanie.
- Przyjmuje jednak wyzwanie.

Czas teraźniejszy
################################
2 dni później

To właśnie od dziś mam udawać dziewczynę Maksa przez następne trzy dni. Trochę się jednak tego obawiam bo nie wiem jak to będzie. Nigdy jeszcze chłopaka nie miałam więc to pewnie stąd te moje obawy. A Tomka to powinnam za łeb ukręcić za te zadanie, nie poćwiartować albo spalić żywcem. Och tyle super pomysłów mam na to jak go zabić. Ale chyba na razie mu daruję może później jak już. Dobra koniec z użalaniem się nad sobą czas w końcu wstać z łóżka i się ogarnąć. Ruszyłam więc do łazienki po drodze biorąc przypadkowe ubrania z szafy. Jak się okazało padło na jeansy'sową koszulę, spódnicę w kwiaty, białe trampki i naszyjnik z motywem liści.

Po ubraniu się z biegłam na dół po schodach na szczęście moja mama spała więc nie musiałam się przejmować, że coś mi zrobi. Zgarnęłam z koszyczka jabłko i po drodze biorąc też już spakowaną torbę z książkami i zeszytami wybiegłam na dwór w stronę szkoły. Po 15 min byłam już na miejscu. Weszłam przez ogromne drewniane drzwi, które mają już chyba ze sto lat i ruszyłam w stronę swojej szafki. Wypakowałam do szafki nie potrzebne mi książki po czym ruszyłam w kierunku sali od angielskiego. Ta to jest najgorszy przedmiot jaki istnieje na tym świecie. Tak to jest jak człowiek nie ma głowy do języków, chociaż z francuskim nawet dobrze mi idzie. Weszłam do klasy i usiadłam w ostatniej ławce przy oknie. Wypakowałam książki z torby i zaczęłam powtarzać sobie ostatnią lekcję na wypadek gdyby pani miała mnie zapytać. Po 10 minutach zadzwonił dzwonek na lekcję, do klasy wpadła chmara nastolatków a za nimi weszła pani od angielskiego.
A ja się tylko modliłam by mnie nie zapytała.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro