MARATON 1/3
perspektywa Sylwii
leże w tym ciemnym pomieszczeniu sama już nie wiem ile godzin.... łzy cały czas spływają mi po twarzy.
boje się że coś mi zrobią a najgorzej jeżeli zrobią coś mojej rodzinie....
boje się też o moje dziecko ....
zdziwiłam się gdy zobaczyłam te testy... z Jankiem byliśmy tylko raz w łóżku.... najwyraźniej to wystarczyło....
nale usłyszałam otwieranie się ciężkich metalowych drzwi
-żarcie - umięśniony gościu w kominiarce dał mi tależ z kanapkami - herbate przyniesie ci gosposia tylko bez żadnych numerów bo źle skończysz - warknął
-wypuśc mnie ! - krzyknąłam
-zamknij morde bo ci wyjebie tu i tak nikt cię nie usłyszy! - zrospaczona zaczełam płakać
spojrzałam na jedzenie kanapki z nutellą co za chojność !
drzwi ponownie się otworzyły była to staruszka
-błagam panią niech mnie pani wypuści - błagałam zalewając się łzami -jestem w ciąży nie mogę tu być
-panienko chętnie bym panią wypuściła ale oni mają moje dzieci zabiją jeżeli panienkę wypuszcze - powiedziała smutno
-cholera jasna ! a ma pani telefon? - zapytałam
-zabrali mi go
-kanapki nie są zatrute ? - mrukłam
-nie spokojnie
-kto jest tam szefem? - zapytałam
-nie wiem jak się nazywa karze mówić na siebie pan -powiedziała
-cholera jasna -mrukłam a ona wyszła
zjadłam kanapki i wypiłam herbate siedziałam skulona i płakałam znów ktoś weszedł to był ten gościu duży, po tależ i kubek zabrał go i wyszedł ....
perspektywa Janka
cholera jasna Sylwii nie ma od wczoraj ja jeżdze po mieście jak głupi i szukam kogoś kto załatwi mi lewe dokumenty
od: NIEZNANY
masz 2 dni na załatwienie dokumentów pamiętaj !
do: NIEZNANY
błagam nie róbcie jej nic !
od: NIEZNANY
To już zależy od ciebie
do: NIEZNANY
wyśli mi nagranie na dowód że ona żyje ....
od: NIEZNANY
*nagranie gdzie Sylwia siedzi i płacze
-wypuść mnie błagam! - krzyknąłam
-zamkni morde !- krzyknął ktoś koniec nagrania*
do: NIEZNANY
Błagam nie rób jej nic!
od: NIEZNANY
szukaj dokumentów bo czas ci ucieka
Maraton czas start!
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro