32
Byliśmy już przed drzwiami goryl zapukał usłyszeliśmy "wejść"
Wepchnął mnie do środka zamurowało mnie
-Kuba? ! To ty mnie porwałeś? Jak mogłeś myślałam że się przyjaźnimy !
-kocham cię Sylwia I ty mnie też wychowamy to dziecko razem
-nigdy ja cię nienawidze !
-pokochasz mnie - ryknął - inaczej twój Janeczek na tym ucierpi!
-zostaw nas w spokoju!
-w piątek wyjerzdzamy do rzymu cieszysz się prawda ?- objął mnie w tali I chciał pocałować lecz go odepchnąłam I wyłapał liścia
- porzałujesz tego - warknął- wynieś ją do nowego pokoju!-goryl wziął mnie na ręce I gdzieś niusł
- puść mnie mam własne nogi - wydarłam się
- zamkni się!
-puszczaj!
Nic dalej mnie niusł dotarliśmy do pięknego białego pokoju on mnie odstawił I wyszedł ....
Perspektywa Janka
Ugh nie moge wytrzymać bez Sylwii nie udzielam się nigdzie na głowie mam szopę mam brode I wąsy bez Sylwii nie umiem funkcjonować...
Maciek
Mam dokumenty
Ja
za godzine w parku
Maciek
Pod mostem lepiej tam nikt nie widzi
Ja
Ok dzięki stary życie ratujesz
Maciek
Luzz
Perspektywa Maćka
Czy Janek chce czy nie zawiadomiłem policję będą go śledzić mam nadzieje że Sylwii nic się nie stanie znamy się długo lubie ją.
Właśnie próbuje namierzyć telefon tego gościa biedna Syśka...
Namierzyłem ich...
Teraz tylko telefonna psy
-mam ich- powiedziałem gdy odebrali...
Do piątku
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro