Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

27.

Siedziałem w swoim pokoju i brzdąkałem na gitarze. Chciałem skończyć piosenkę, którą ostatnio zacząłem, ale kompletnie mi to nie wychodziło. Co chwile skreślałem słowa lub miąłem kartki. Oparłem się plecami o poduszki, które leżały na łóżku i zamknąłem oczy. W pewnym momencie coś mnie natchnęło i zacząłem grać melodię i pisać słowa.

''Moving too fast
Moon is lighting up her skin
She's falling, doesn't even know it yet
Having no regrets is all that she really wants''
*

- Jest świetna. - usłyszałem znajomy głos. Spojrzałem w stronę drzwi i zobaczyłem uśmiechającą się Mercy.

- Jak długo tu jesteś? - zapytałem i odłożyłem gitarę na bok.

- Wystarczająco długo, żeby usłyszeć piosenkę. - powiedziała i weszła do pokoju zamykając za sobą drzwi. Podeszła do łóżka i usiadła na nim. Spojrzała na mnie i nie spuszczała ze mnie wzroku dość długi czas.

- Czemu mi się tak przyglądasz? - zapytałem w końcu.

- Lubię kolor Twoich oczu. - wyznała i spuściła głowę. Zaśmiałem się i przyciągnąłem do siebie.

- Też lubię kolor Twoich oczu. - wyszeptałem jej do ucha i schowałem twarz w zagłębienie jej szyi.

- Łaskoczesz. - zaśmiała się, a ja podniosłem głowę i wpiłem się w jej wargi.

- Gdyby ktoś powiedział mi dwa miesiące temu, że będę z Tobą, wyśmiałbym go. - przyznałem, kiedy się od niej oderwaliśmy. - Teraz pewnie przyznałbym mu rację. - dodałem.

- Tak, ja też. - zgodziła się i wplotła palce w moje włosy. Uśmiechnąłem się do niej i położyłem się na łóżku. - To co robimy? - zapytała i położyła się obok mnie.

- Wesołe miasteczko.

***

Spacerowaliśmy alejkami jedząc różową watę cukrową. W pewnym momencie Mercy zauważyła coś na jednym ze stoisk. Był to Kłapouchy z Kubusia Puchatka. Oddałem jej watę i podszedłem do stosika.

- Niall , nie musisz. - powiedziała cicho.

- Ale chcę. - uśmiechnąłem się i odebrałem od faceta trzy piłki, którymi miałem zbić trzy wieżę z puszek. Pierwszą zbiłem bez problemu, drugą też i została mi trzecia i ostatnia. Wziąłem zamach i piłeczka i idealnie trafiła w puszki. Odebrałem od mężczyzny fioletową maskotkę i podałem ją Mercy.

- Dziękuję. - uśmiechnęła się, a ja cmoknąłem ją w usta. Objąłem ją ramieniem i ruszyliśmy w stronę młyńskiego koła.

***

- Niall nie! - pisnęła Mercy, kiedy chciałem oblać ją wodą. Byliśmy u mnie na podwórku i wpadłem na pomysł ''podlania'' kwiatów . 

- Dobra, rozejm. - powiedziałem i podszedłem do niej. Objąłem ją lewą ręką w pasie i przybliżyłem do siebie. Pocałowałem ją, a w tym samym czasie podniosłem prawą rękę i oblałem nas wodą. Dziewczyna oderwała się ode mnie i ''obrażona'' odeszła w stronę schodków prowadzących na taras. Rzuciłem węża ogrodowego na ziemię i z uśmiechem na ustach podszedłem do brunetki. Kucnąłem przed nią i złapałem ją za kolana. - Przepraszam . - powiedziałem cały czas się uśmiechając. Niebieskooka zaczęła trząść się z zimna, więc wstałem i podniosłem ja przytulając do siebie.

- Jesteś mokry. - odezwała się zachrypniętym głosem. Pocałowałem ją w czubek głowy i kołysałem nami na boki.

- Wejdźmy do środka zanim się rozchorujesz. - powiedziałem i chwyciłem ją za dłoń.

- Co wam się stało? - zapytała moja mama, kiedy tylko pojawiliśmy się w salonie.

- Niall wpadł na pomysł, żeby ''podlać kwiaty''. - pokazała cudzysłów w powietrzu, a ja się zaśmiałem.

- Idźcie się przebrać, a ja zrobię wam herbaty. No już. - pogoniła nas moja mama. Weszliśmy na górę do mojego pokoju. Od razu podszedłem do szafy i wyciągnąłem z niej moją koszulkę i znalazłem przy okazji dresy Mercy. Podałem je dziewczynie, a Ona wyszła z mojego pokoju i weszła do łazienki. Zrzuciłem z siebie mokre ciuchy i założyłem na siebie suchą czarną koszulkę oraz szare, dresowe szorty. Po chwili do pokoju wróciła Mercy, więc chwyciłem ją za dłoń i razem zeszliśmy na dół. Moja mama czekała na nas w kuchni z dwoma kubkami herbaty. Odebraliśmy je od niej i wróciliśmy do mojego pokoju. Usiedliśmy na łóżku, a niebieskooka nadal dygotała z zimna. Postawiłem kubek na szafce nocnej i podszedłem do szafy. Wyciągnąłem z niej bluzę i podałem ją swojej dziewczynie. Uśmiechnęła się do mnie i odłożyła kubek z herbatą na szafkę nocną. Założyła na siebie bluzę i weszła pod kołdrę. Podszedłem do biurka i wziąłem z niego laptopa. Usiadłem obok Mercy i włączyłem siódmą część ''Szybcy i wściekli''. Brunetka uśmiechnęła się do mnie, a ja pocałowałem ją w czubek głowy i zaczęliśmy oglądać film. Pod koniec filmu Mercy zasnęła. Delikatnie zsunąłem ją z mojego ciała i wyszedłem z łóżka. Odłożyłem laptopa na biurko i wziąłem do ręki telefon.

Do Louis:

Mercy usnęła u mnie w domu.

Po chwili dostałem zwrotną wiadomość.

Od Louis:

Przywiozę jej ciuchy i książki.

Odpisałem tylko krótkie ''okay'' i wyszedłem z pokoju. Po dziesięciu minutach usłyszałem dzwonek do drzwi. Wszedłem do korytarza i otworzyłem drewnianą powłokę. Moim oczom ukazał się niebieskooki brunet. Odebrałem od niego plecak i torbę, a On życzył mi dobrej nocy i oddalił się. Zamknąłem za nim drzwi i wszedłem na górę. Cicho otworzyłem drzwi i tak samo je zamknąłem. Położyłem torbę i plecak obok mojej szafy i podszedłem do łóżka. Delikatnie wszedłem pod kołdrę i przytuliłem Mercy do siebie. Pocałowałem ją w czubek głowy i po chwili usnąłem.

XXXX

*One Direction - Night Changes 

Dodaję jeszcze jeden :) 

Marcelina x

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro

Tags: