Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

24.

*dwa tygodnie później*

To już dzisiaj. Dzisiaj mój brat się żeni! Wstałem przed ósmą i zszedłem na dół. Moja mama biegała od kuchni do salonu i tak w kółko. Mój tata musiał wysłuchiwać jej krzyków, a mój brat siedział na krześle w jadalni i jadł śniadanie.

- Nie daje Ci żyć? - zapytałem Greg'a. On spojrzał na mnie zmęczonym wzrokiem, więc tylko się zaśmiałem i wszedłem do kuchni, a tam zastałem miłą niespodziankę. - Co Ty tutaj robisz? - zapytałem Mercy, która stała przy wyspie kuchennej i kroiła pomidora. Kiedy usłyszała mój głos, podniosła głowę i uśmiechnęła się do mnie.

- Przyszłam godzinę temu, żeby pomóc Twojej mamie. - wyjaśniła.

- Nie mogłaś mnie obudzić? - zapytałem i objąłem ją rękami w talii i pocałowałem w policzek.

- Mogłam, ale tak słodko wyglądałeś. - zaśmiała się, a ja ją puściłem i podszedłem do lodówki.

- Mercy zrób sobie przerwę. - do kuchni weszła moja mama.

- Nie ma potrzeby proszę Pani, a i tak już kończę. - uśmiechnęła się i położyła ostatni plaster pomidora na talerzu. Wyciągnąłem z lodówki mleko, a z szafki wyciągnąłem dwie miski i płatki. Wsypałem do naczyń płatki i zalałem mlekiem. Włożyłem je do mikrofalówki i chwilę później były już gotowe.

- Trzymaj. - powiedziałem i wystawiłem w stronę Mercy miskę ze śniadaniem. - Wiem, że nic nie jadłaś. - dodałem, gdy chciała już coś powiedzieć . Zamknęła buzię i odebrała ode mnie miskę. Odłożyła ją obok siebie i chwyciła do ręki ogórka. Usiadłem na przeciwko niej i przyglądałem się mojej dziewczynie.

- Mógłbyś przestać? - zapytała, a ja się zaśmiałem.

- Czy mam Cię nakarmić? - zapytałem. Brunetka wywróciła oczami i wzięła do ręki miskę. Nałożyła na łyżkę mleka i płatków i wsadziła ją do buzi. 

- Zadowolony? - zapytała, gdy przełknęła jedzenie.

- Masz zjeść wszystko, wtedy będę zadowolony. - uśmiechnąłem się i dokończyłem swoje śniadanie. - Daj ja to skończę, a Ty masz zjeść. - powiedziałem i zabrałem nóż z jej dłoni. - No już. - pogoniłem ją. Zabrała miskę i usiadła na moim poprzednim miejscu. - Mogłabyś przestać? - zapytałem z uśmiechem, gdy czułem na sobie jej wzrok.

- Nie. - uśmiechnęła się do mnie i dokończyła swoje śniadanie. Odłożyła miskę do zlewu i chciała ja umyć, ale powstrzymałem ją.

- Zostaw, ja to robię później. - powiedziałem i puściłem jej nadgarstek.

- Dziękuję za pomoc Mercy. - w kuchni ponownie pojawiła się moja mama.

- Ej, ja też pomogłem. - oburzyłem się.

- Nie, Ty jedynie dokończyłeś moją pracę. - odezwała się niebieskooka.

- Jakaś Ty mądra. - powiedziałem sarkastycznie, a po chwili się do niej uśmiechnąłem.

- Idźcie się lepiej szykować, mamy nie całe dwie godziny, a musimy być tam trochę wcześniej, niż Denise. - powiedziała z uśmiechem moja mama. Chwyciłem Mercy za rękę i pociągnąłem za sobą.

- Czekaj! - krzyknęła i wyrwała się z mojego uścisku. Podeszła do kanapy, na której nie było już mojego taty, wzięła wieszak, na którym był niebieski materiał, który przykrywał sukienkę oraz czarne vansy. - Nie, nie założę szpilek. - powiedziała, kiedy zobaczyła, że patrzę na jej buty.

- To nawet lepiej. - uśmiechnąłem się i pocałowałem ją w skroń. Weszliśmy na górę, a ja podszedłem do szafy, z której wyciągnąłem garnitur. - Idź pierwsza. - powiedziałem, a Mercy pocałowała mnie w policzek i wyszła z mojego pokoju. Usiadłem na łóżku i chwyciłem do ręki telefon. Po piętnastu minutach Mercy, wróciła do pokoju. - Szybka jesteś. - powiedziałem, nie odrywając wzroku od telefonu. Brunetka nic nie powiedziała, ale słyszałem jak wchodzi głębiej do pokoju. Podniosłem wzrok znad telefonu i uśmiechnąłem się szeroko widząc ją. Miała na sobie czarną sukienkę, która sięgała jej do połowy ud. W talii była dopasowana, a od pasa w dół była rozkloszowana. Miała rękawy trzy czwarte. Na nogach miała nowe czarne vansy. Jej włosy były lekko zakręcone w loki. Na twarzy nie miała ani grama makijażu. Zresztą Ona nigdy się nie maluję.  - Wyglądasz...wyglądasz ślicznie. - wyjąkałem. Może i wyglądała skromnie, ale dla mnie idealnie.

- Dzięki. - uśmiechnęła się lekko. Wstałem z łóżka i zabrałem swój garnitur.

- Zaraz wracam. - powiedziałem i cmoknąłem ją w usta. Widziałem jak dziewczyna siada na łóżku i bierze do ręki swój telefon. Wszedłem do łazienki i rozebrałem się. Wszedłem pod ciepły strumień wody. Po chwili wyszedłem i wysuszyłem się ręcznikiem. Ubrałem czyste bokserki i nałożyłem na siebie garnitur. Włosy ułożyłem i spryskałem się swoim ulubionym dezodorantem. Stanąłem przed lustrem i próbowałem zawiązać krawat, ale kompletnie mi to nie wychodziło. Wziąłem do ręki marynarkę i krawat i wyszedłem z pomieszczenia. Zszedłem na dół, gdzie Mercy już na mnie czekała. Uśmiechnąłem się do niej i podszedłem do swojej mamy.

- Mamo, pomóż. - jęknąłem i podałem jej krawat. Kobieta zaśmiała się i odebrała ode mnie krawat, zawiązując go idealnie. Założyłem na siebie marynarkę i wszedłem do korytarza gdzie założyłem buty od garnituru. Spojrzałem na siebie w lustrze i stwierdziłem, że wyglądam dobrze. Po chwili obok mnie pojawiła się Mercy, więc przyciągnąłem ją do siebie i popatrzyłem na nasze odbicie w lustrze. - Popatrz, jak idealnie razem wyglądamy. - stwierdziłem, a brunetka się zaśmiała.

- No dobrze. Zbieramy się. - poinformowała nas moja mama. Spojrzałem na zegarek, który wskazywał jedenastą. Wyszliśmy z domu każdy rozszedł się w swoją stronę. Mama razem z tatą wsiedli do auta mojego taty, Greg wsiadł do wynajętego auta, a ja razem z Mercy do mojego auta, które niedawno sobie kupiłem.

***

- Wchodzimy? - zapytałem rodziców, kiedy byliśmy już pod kościołem. Greg i Denise mieli się za chwilę zjawić. Coraz więcej ludzi zaczęło się zbierać, a ja dopiero poznawałem część swojej rodziny. Może ich znałem, ale ich nie pamiętałem.

- Wejdźmy. - powiedziała mama, kiedy moja rodzina, jaki rodzina Denise weszli do środka. Złapałem Mercy za rękę i za moimi rodzicami weszliśmy do kościoła. Usiedliśmy na samym przodzie po prawej stronie i czekaliśmy aż Greg razem z Denise i świadkami przyjadą i podpiszą jakieś dokumenty.

- Masz obrączki? - zapytała cicho Mercy. Puściłem jej dłoń i wsadziłem dłoń do kieszeni marynarki.

- Są. - powiedziałem i pokazałem jej czerwone pudełeczko. Tak, ja jestem za nie odpowiedzialny i tak to się może źle skończyć. Schowałem je z powrotem i chwyciłem jej dłoń. Nie długo po tym zjawił się mój brat i jego prawie żona. Weszli do jednego z pomieszczeń znajdujących się w kościele, a po chwili z niego wyszli i rozpoczęła się ceremonia.

***

- Czy Ty Gregu Horan'ie, bierzesz sobie Denise Kelly za żonę? - zapytał kapłan.

- Tak, biorę. - powiedział z uśmiechem mój starszy brat. Zabrał ode mnie jedną z obrączek i założył na palec blondynki. Odwróciłem głowę w stronę moich rodziców i uśmiechnąłem się do Mercy, która stała obok. (a/n jak na gifie

- Czy Ty Denise Kelly bierzesz sobie Greg'a Horan'a za męża ? - spytał kapłan.

- Tak , biorę . - powiedziała z uśmiechem. Odebrała ode mnie drugą obrączkę i wsunęła na palec mojego brata.

- Ogłaszam was mężem i żoną. Możesz pocałować Pannę Młodą. - mój brat pocałował Denise, a ja wróciłem do swojej dziewczyny.

- My też tu kiedyś będziemy stać. - szepnąłem na co brunetka zarumieniła się lekko. Zaśmiałem się i chwyciłem jej dłoń . Wszyscy wyszli z kościoła tylko po to , żeby obsypać Państwa Młodych ryżem. Kiedy tylko Greg i Denise wyszli z kościoła ryż zaczął sypać się na ich głowy. Za nimi wyszli świadkowie, za świadkami moi rodzice, a ja z Mercy za nimi. Chcieliśmy uniknąć ryżowego ataku, ale jednak nam to nie wyszło. Ścisnąłem jej dłoń i pociągnąłem w stronę samochodu. Kiedy do niego dotarliśmy cały czas się śmialiśmy. - Masz tu ryż. - zaśmiałem się i wyciągnąłem z jej włosów białe ziarenko. Odrzuciłem je na bok cały czas się śmiejąc.

- Jedziemy? Raczej nie będą na nas czekać. - powiedziała Mercy, kiedy się uspokoiła. Spojrzałem w stronę wejścia do kościoła i prawie nikogo już tam nie było. Otworzyłem drzwi i pomogłem wsiąść Mercy do środka. Zamknąłem za nią drzwi i okrążyłem samochód. Wsiadłem do pojazdu i odjechałem spod kościoła, kierując się w stronę sali, w której miało odbyć się wesele.

***

Tańczyłem już chyba siódmą piosenkę z Mercy. Oboje byliśmy zmęczeni, ale za każdym razem gdy chcieliśmy usiąść kapela grała jedną naszych ulubionych piosenek, więc z powrotem wracaliśmy na parkiet. Piosenka się skończyła, a kapela zarządziła przerwę. Odetchnąłem ciężko i razem z moją dziewczyną usiedliśmy przy stoliku niedaleko Greg'a i Denise. Chwyciłem w dłoń kieliszek z wódką, a Mercy chwyciła do ręki swojego drinka. Uśmiechnęliśmy się do siebie i wypiliśmy alkohol. Loki brunetki zniszczyły się, więc miała swoją dawną fryzurę, czyli proste włosy. I w takim wydaniu wyglądała najlepiej. Goście zaczęli krzyczeć ''gorzko'', więc Denise i mój brat nie mieli innego wyjścia niż pocałować się. Ktoś podszedł do nas i porwał Mercy do tańca. Jak się okazało był to mój brat. Zaśmiałem się i zaprosiłem swoją szwagierkę do tańca. Wyszliśmy na sam środek parkietu i zaczęliśmy tańczyć. Niedaleko nas tańczył Greg z Mercy. Widząc moją dziewczynę uśmiechającą się, sam się uśmiechnąłem. Po chwili mój brat przybliżył się do nas i zrobiliśmy zamianę par. Znów tańczyłem z Mercy i bardzo mi to pasowało. Po chwili Greg znów zrobił zamianę par. Robiliśmy tak dopóki piosenka się nie skończyła. Ten wieczór był cudowny, ponieważ była tu ze mną. 

XXXX

Napisałam jeszcze jeden :) 

Możliwe, że napisze jeszcze jeden dzisiaj, a jak nie to jutro :)

Marcelina x 

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro

Tags: