Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

23.

Siedziałem w swoim pokoju razem z Mercy. Greg chciał żebym był na obiedzie rodzinnym, ale nie mógłbym wytrzymać z Mirandą w jednym pomieszczeniu, więc zabrałem ze sobą swoją dziewczynę.

- Zagraj mi coś. - powiedziała w pewnym momencie brunetka. Spojrzałem tam gdzie Ona patrzyła i napotkałem swoimi oczami gitarę. Uśmiechnąłem się do niej i wstałem z łóżka. Wziąłem do ręki gitarę i usiałem na przeciwko Mercy. Zacząłem grac pierwsze nuty, a po chwili z moich ust wydobyły się słowa.

''You'll never love yourself
Half as much as I love you
You'll never treat yourself right darlin'
But I want you to
If I let you know
I'm here for you
Maybe you'll love yourself like I love you
Ooh '
'*

Cały czas patrzyłem w niebieskie oczy Mercy. Kiedy skończyłem, Ona patrzyła na mnie z uśmiechem.

- Sam ją napisałeś? - zapytała. Przytaknąłem głową, a Ona uśmiechnęła się jeszcze szerzej. - Jest naprawdę świetna. Słowo harcerza. - powiedziała i podniosła lewą rękę do góry , a prawą położyła w miejscu, gdzie powinno znajdować się serce.

- Nigdy nie byłaś w harcerstwie. - powiedziałem i podniosłem lewą brew do góry.

- Wiesz o co mi chodzi. - mruknęła, a ja się zaśmiałem i odstawiłem gitarę na jej miejsce i podszedłem do Mercy. Pocałowałem ją, a Ona oddała pocałunek.

- Chyba już są. - powiedziałem, gdy usłyszałem głosy dochodzące z dołu. Chwyciłem ją za rękę i wyszliśmy z mojego pokoju. Zeszliśmy na dół  i w jadalni była już moja przyszła szwagierka z rodzicami, siostrą, szwagrem i siostrzenicą. Spojrzałem na Mirandę, która się do mnie uśmiechała. Posłałem jej lekki uśmiech, a kiedy zobaczyła Mercy, przybrała złą minę.

- Chyba nie powinno mnie tu być. - szepnęła niebieskooka.

- Nie wygłupiaj się. - powiedziałem i objąłem ją w talii. Pocałowałem ją w skroń i podeszliśmy do mojej mamy. - Pomogę. - powiedziałem i posadziłem Mercy ma krześle. - Zaraz wracam. - powiedziałem cicho, a Ona nerwowo się zaśmiała kiedy Miranda usiadła na przeciwko niej. Wszedłem do kuchni i zabrałem talerze. Wniosłem je do jadalni i położyłem przed każdym gościem. Kiedy każdy miał już przed sobą talerz, razem z mamą usiedliśmy przy stole, życząc wszystkim smacznego.

- Przepraszam, że pytam, ale kim jesteś? - zapytała kobieta po czterdziestce. Mercy przełknęła jedzenie i spojrzała na farbowaną brunetkę.

- Jestem dziewczyną Niall'a, Mercy. - przedstawiła się, a ja uśmiechnąłem się. Kobieta jedynie wzruszyła ramionami i wróciła do jedzenia.

- Czas na deser. - powiedziała moja mama, kiedy każdy zjadł swój obiad.

- Pomogę Pani. - wyrwała się Mercy, na co moja mama ciepło się do niej uśmiechnęła. Razem pozbierały wszystkie talerze i weszły do kuchni.

- Więc chodzicie razem do klasy? - zapytała mnie, mama Mirandy.

- Tak. - odpowiedziałem, a kątem oka przyglądałem się Mercy. Isabel, bo tak miała na imię mama Mirandy, próbowała ze mną rozmawiać, ale ja jedynie odpowiadałem jej ''tak'' lub ''nie''. W końcu do jadalni wróciły mama i Mercy z deserem. Kiedy wszystko rozdały usiadły przy stole. Rodzice moi jak i Denise i Mirandy, zaczęli rozmawiać o pracy, więc nasza trójka, w ogóle nie była w to zaangażowana. Po zjedzonym deserze mój tata razem z moją mamą zebrali talerze i zniknęli w kuchni. Greg był zajęty rozmową z rodzicami Denise, więc ja rozmawiałem z Mercy i próbowałem rozmawiać z Mirandą, ale spławiała mnie. Położyłem dłoń na kolanie Mercy i masowałem je, żeby dziewczyna się wyluzowała. - My pójdziemy do pokoju. - powiedziałem i wstałem. Chwyciłem Mercy za rękę i kiedy mieliśmy już wyjść z jadalni, moja mama nas zatrzymała.

- Weźcie ze sobą Mirandę. - powiedziała. Odwróciłem się w stronę blondynki.

- Idziesz? - zapytałem, a Ona pokiwała przecząco głową. Wzruszyłem ramionami i weszliśmy na górę. Mercy od razu rzuciła się na moje łóżko i schowała twarz w poduszce. - Wyluzuj. - zaśmiałem się i położyłem obok niej. Podniosła głowę i spojrzała na mnie mrożącym wzrokiem.

- Widziałeś wzrok matki Mirandy, kiedy powiedziałam, że jestem Twoją dziewczyną? - powiedziała i z powrotem wtuliła twarz w poduszkę. - Wyglądała jakby chciała mnie zabić. - dodała, ale zrozumiałem ją z trudem, bo nie raczyła podnieść głowy. Zaśmiałem się i złożyłem pocałunek na tyle jej głowy.

- No wiesz, może chciałaby mieć takiego zajebistego zięcia jak ja. - wyszeptałem do jej ucha. Dziewczyna podniosła głowę i spojrzała na mnie dziwnym wzrokiem.

- Jakiś Ty zabawny. - powiedziała sarkastycznie i odwróciła się na plecy. - Masz już garnitur na wesele? - zapytała i spojrzała na mnie. Podniosłem się i usiadłem na jej biodrach.

- Mam. - wyszczerzyłem się.

- Złaź, jesteś ciężki. - powiedziała i próbowała mnie zepchnąć, ale jej się to nie udało. - Niall. - jęknęła.

- Ej, te jęki zostaw na kiedy indziej. - powiedziałem z wielkim uśmiecham.

- Niall! - warknęła. Zaśmiałem się i zszedłem z niej. - Jesteś głupi. - powiedziała i to teraz Ona siedziała na moich biodrach.

- Za to Ty bardzo inteligentna.  - powiedziałem sarkastycznie, a Ona zrobiła obrażoną minę. Złapałem ją za biodra i przysunąłem do siebie,  dając jej buziaka. Usiadła na łóżku i zaczęła bawić się palcami, ale widziałem, że się uśmiecha. 

- Jesteś taki głupi, że aż śmieszny. - dodała i zaczęła się śmiać.

- Uraziłaś właśnie moje ego. - powiedziałem z udawanym bólem. Usłyszałem pukanie do drzwi, więc krzyknąłem ''proszę'', a w moim pokoju pojawiła się moja mama.

- Przepraszam, że wam przeszkadzam, ale chcielibyście gorącą czekoladę? - zapytała z uśmiechem.

- Tak. - powiedzieliśmy równo z Mercy i zeszliśmy z łóżka. Nie zawracaliśmy sobie głowy butami tylko wyszliśmy z mojego pokoju i zbiegliśmy na dół za moją mamą. W salonie nikogo nie było, ale na tarasie była cała zgraja. Weszliśmy do kuchni i do ręki dostaliśmy kubki wypełnione pyszną czekoladą.

- Chcesz pianki? - zapytałem, gdy moja mama wyszła z pomieszczenia. Mercy przygryzła wargę i przytaknęła głową. Odłożyłem kubek na blat i z szafki wyciągnąłem paczkę pianek. Ułożyłem ja sam czubek kubków i podałem paczkę Mercy. Wziąłem dwa kubki i ruszyłem na górę, a moja dziewczyna zaraz za mną. Otworzyła drzwi od mojego pokoju, a ja wszedłem do środka i podszedłem do łóżka. Brunetka położyła paczkę pianek na środku łóżka i odebrała ode mnie kubek. - Co powiesz na film? - zapytałem i podszedłem do biurka.

- Chętnie. - uśmiechnęła się. Wziąłem laptopa i ładowarkę i usiadłem na łóżku. Wybrałem jakiś horror, wiedząc, że Mercy i tak nie będzie się go bała.

Przytuleni do siebie oglądali kolejny film. Trafiło na komedię romantyczną. Niebieskooki chłopak co chwilę patrzył na swoją dziewczynę i uśmiechał się. Wiedział, że go nie opuści, bo znali się jak nikt inny. Co chwilę składał na jej czole pocałunki, Ona wtedy szeroko się uśmiechała. Kochała go i wiedziała, że On czuję to samo co Ona.

XXXX

*One Direction - Little Things :) 

Witam :)

Dziękuję za 1K wyświetleń! Za gwiazdki i komentarze również dziękuję :)

Mam nadzieje, że rozdział się podoba :)

Marcelina x

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro

Tags: