23.
Siedziałem w swoim pokoju razem z Mercy. Greg chciał żebym był na obiedzie rodzinnym, ale nie mógłbym wytrzymać z Mirandą w jednym pomieszczeniu, więc zabrałem ze sobą swoją dziewczynę.
- Zagraj mi coś. - powiedziała w pewnym momencie brunetka. Spojrzałem tam gdzie Ona patrzyła i napotkałem swoimi oczami gitarę. Uśmiechnąłem się do niej i wstałem z łóżka. Wziąłem do ręki gitarę i usiałem na przeciwko Mercy. Zacząłem grac pierwsze nuty, a po chwili z moich ust wydobyły się słowa.
''You'll never love yourself
Half as much as I love you
You'll never treat yourself right darlin'
But I want you to
If I let you know
I'm here for you
Maybe you'll love yourself like I love you
Ooh ''*
Cały czas patrzyłem w niebieskie oczy Mercy. Kiedy skończyłem, Ona patrzyła na mnie z uśmiechem.
- Sam ją napisałeś? - zapytała. Przytaknąłem głową, a Ona uśmiechnęła się jeszcze szerzej. - Jest naprawdę świetna. Słowo harcerza. - powiedziała i podniosła lewą rękę do góry , a prawą położyła w miejscu, gdzie powinno znajdować się serce.
- Nigdy nie byłaś w harcerstwie. - powiedziałem i podniosłem lewą brew do góry.
- Wiesz o co mi chodzi. - mruknęła, a ja się zaśmiałem i odstawiłem gitarę na jej miejsce i podszedłem do Mercy. Pocałowałem ją, a Ona oddała pocałunek.
- Chyba już są. - powiedziałem, gdy usłyszałem głosy dochodzące z dołu. Chwyciłem ją za rękę i wyszliśmy z mojego pokoju. Zeszliśmy na dół i w jadalni była już moja przyszła szwagierka z rodzicami, siostrą, szwagrem i siostrzenicą. Spojrzałem na Mirandę, która się do mnie uśmiechała. Posłałem jej lekki uśmiech, a kiedy zobaczyła Mercy, przybrała złą minę.
- Chyba nie powinno mnie tu być. - szepnęła niebieskooka.
- Nie wygłupiaj się. - powiedziałem i objąłem ją w talii. Pocałowałem ją w skroń i podeszliśmy do mojej mamy. - Pomogę. - powiedziałem i posadziłem Mercy ma krześle. - Zaraz wracam. - powiedziałem cicho, a Ona nerwowo się zaśmiała kiedy Miranda usiadła na przeciwko niej. Wszedłem do kuchni i zabrałem talerze. Wniosłem je do jadalni i położyłem przed każdym gościem. Kiedy każdy miał już przed sobą talerz, razem z mamą usiedliśmy przy stole, życząc wszystkim smacznego.
- Przepraszam, że pytam, ale kim jesteś? - zapytała kobieta po czterdziestce. Mercy przełknęła jedzenie i spojrzała na farbowaną brunetkę.
- Jestem dziewczyną Niall'a, Mercy. - przedstawiła się, a ja uśmiechnąłem się. Kobieta jedynie wzruszyła ramionami i wróciła do jedzenia.
- Czas na deser. - powiedziała moja mama, kiedy każdy zjadł swój obiad.
- Pomogę Pani. - wyrwała się Mercy, na co moja mama ciepło się do niej uśmiechnęła. Razem pozbierały wszystkie talerze i weszły do kuchni.
- Więc chodzicie razem do klasy? - zapytała mnie, mama Mirandy.
- Tak. - odpowiedziałem, a kątem oka przyglądałem się Mercy. Isabel, bo tak miała na imię mama Mirandy, próbowała ze mną rozmawiać, ale ja jedynie odpowiadałem jej ''tak'' lub ''nie''. W końcu do jadalni wróciły mama i Mercy z deserem. Kiedy wszystko rozdały usiadły przy stole. Rodzice moi jak i Denise i Mirandy, zaczęli rozmawiać o pracy, więc nasza trójka, w ogóle nie była w to zaangażowana. Po zjedzonym deserze mój tata razem z moją mamą zebrali talerze i zniknęli w kuchni. Greg był zajęty rozmową z rodzicami Denise, więc ja rozmawiałem z Mercy i próbowałem rozmawiać z Mirandą, ale spławiała mnie. Położyłem dłoń na kolanie Mercy i masowałem je, żeby dziewczyna się wyluzowała. - My pójdziemy do pokoju. - powiedziałem i wstałem. Chwyciłem Mercy za rękę i kiedy mieliśmy już wyjść z jadalni, moja mama nas zatrzymała.
- Weźcie ze sobą Mirandę. - powiedziała. Odwróciłem się w stronę blondynki.
- Idziesz? - zapytałem, a Ona pokiwała przecząco głową. Wzruszyłem ramionami i weszliśmy na górę. Mercy od razu rzuciła się na moje łóżko i schowała twarz w poduszce. - Wyluzuj. - zaśmiałem się i położyłem obok niej. Podniosła głowę i spojrzała na mnie mrożącym wzrokiem.
- Widziałeś wzrok matki Mirandy, kiedy powiedziałam, że jestem Twoją dziewczyną? - powiedziała i z powrotem wtuliła twarz w poduszkę. - Wyglądała jakby chciała mnie zabić. - dodała, ale zrozumiałem ją z trudem, bo nie raczyła podnieść głowy. Zaśmiałem się i złożyłem pocałunek na tyle jej głowy.
- No wiesz, może chciałaby mieć takiego zajebistego zięcia jak ja. - wyszeptałem do jej ucha. Dziewczyna podniosła głowę i spojrzała na mnie dziwnym wzrokiem.
- Jakiś Ty zabawny. - powiedziała sarkastycznie i odwróciła się na plecy. - Masz już garnitur na wesele? - zapytała i spojrzała na mnie. Podniosłem się i usiadłem na jej biodrach.
- Mam. - wyszczerzyłem się.
- Złaź, jesteś ciężki. - powiedziała i próbowała mnie zepchnąć, ale jej się to nie udało. - Niall. - jęknęła.
- Ej, te jęki zostaw na kiedy indziej. - powiedziałem z wielkim uśmiecham.
- Niall! - warknęła. Zaśmiałem się i zszedłem z niej. - Jesteś głupi. - powiedziała i to teraz Ona siedziała na moich biodrach.
- Za to Ty bardzo inteligentna. - powiedziałem sarkastycznie, a Ona zrobiła obrażoną minę. Złapałem ją za biodra i przysunąłem do siebie, dając jej buziaka. Usiadła na łóżku i zaczęła bawić się palcami, ale widziałem, że się uśmiecha.
- Jesteś taki głupi, że aż śmieszny. - dodała i zaczęła się śmiać.
- Uraziłaś właśnie moje ego. - powiedziałem z udawanym bólem. Usłyszałem pukanie do drzwi, więc krzyknąłem ''proszę'', a w moim pokoju pojawiła się moja mama.
- Przepraszam, że wam przeszkadzam, ale chcielibyście gorącą czekoladę? - zapytała z uśmiechem.
- Tak. - powiedzieliśmy równo z Mercy i zeszliśmy z łóżka. Nie zawracaliśmy sobie głowy butami tylko wyszliśmy z mojego pokoju i zbiegliśmy na dół za moją mamą. W salonie nikogo nie było, ale na tarasie była cała zgraja. Weszliśmy do kuchni i do ręki dostaliśmy kubki wypełnione pyszną czekoladą.
- Chcesz pianki? - zapytałem, gdy moja mama wyszła z pomieszczenia. Mercy przygryzła wargę i przytaknęła głową. Odłożyłem kubek na blat i z szafki wyciągnąłem paczkę pianek. Ułożyłem ja sam czubek kubków i podałem paczkę Mercy. Wziąłem dwa kubki i ruszyłem na górę, a moja dziewczyna zaraz za mną. Otworzyła drzwi od mojego pokoju, a ja wszedłem do środka i podszedłem do łóżka. Brunetka położyła paczkę pianek na środku łóżka i odebrała ode mnie kubek. - Co powiesz na film? - zapytałem i podszedłem do biurka.
- Chętnie. - uśmiechnęła się. Wziąłem laptopa i ładowarkę i usiadłem na łóżku. Wybrałem jakiś horror, wiedząc, że Mercy i tak nie będzie się go bała.
Przytuleni do siebie oglądali kolejny film. Trafiło na komedię romantyczną. Niebieskooki chłopak co chwilę patrzył na swoją dziewczynę i uśmiechał się. Wiedział, że go nie opuści, bo znali się jak nikt inny. Co chwilę składał na jej czole pocałunki, Ona wtedy szeroko się uśmiechała. Kochała go i wiedziała, że On czuję to samo co Ona.
XXXX
*One Direction - Little Things :)
Witam :)
Dziękuję za 1K wyświetleń! Za gwiazdki i komentarze również dziękuję :)
Mam nadzieje, że rozdział się podoba :)
Marcelina x
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro