Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

20.

Rano wstałem z wielkim uśmiechem na twarzy. Wygramoliłem się z łóżka i zabrałem czyste ciuchy i wszedłem do łazienki. Wziąłem szybki prysznic, ubrałem na siebie szare dresy i zwykłą białą koszulkę, ułożyłem włosy i wyszedłem z pomieszczenia. Usiadłem na łóżku i założyłem na stopy Air Maxy. Jason wszedł do łazienki, a ja sięgnąłem ręką po telefon i odblokowałem go.  Nacisnąłem ikonkę wiadomości i przeczytałem smsa.

Od Mama: 

Wszystko u Ciebie w porządku?

Do Mama:

Tak, nie martw się :)

Od Mama:

Dobrze, pozdrów Mercy :)

Do Mama:

Pozdrowię :)

Uśmiechnąłem się i zablokowałem telefon. Po chwili z łazienki wyszedł Jason i razem wyszliśmy z pokoju. Zapukaliśmy do drzwi naprzeciwko, ale nikt nam nie otworzył. Wzruszyłem ramionami i zeszliśmy na dół. Weszliśmy na stołówkę i przy stole zobaczyłem James'a,  Clarisse i Ashton'a.

- Gdzie Mercy? - zapytałem blondynki.

- Zaspała. Jak wychodziłam to brała prysznic. - odpowiedziała. Pokiwałem głową i zacząłem stukać palcami o stół.

- O! Pani Horan się zjawiła. - odezwał się James, a ja podniosłem głowę. Brunetka usiadła obok mnie, a ja się zaśmiałem kiedy zobaczyłem jej minę. - No dobra, przepraszam. - powiedział i podniósł ręce w geście obronnym.

- Co kto je na śniadanie? - zapytał Ashton.

- Nie jestem głodna. - mruknęła Mercy. Wstała od stołu i ruszyła do wyjścia. Wstałem od razu i pobiegłem za nią.

- Mercy! - zawołałem ją kiedy wyszła z hotelu. - Mercy zaczekaj! - dogoniłem ją. Złapałem ją za ramiona i zmusiłem, żeby na mnie spojrzała. - Co się stało? - zapytałem.

- Louis jest w szpitalu. Zasłabł w pracy z przemęczenia. - wyjaśniła. W jej oczach zebrały się łzy, więc przyciągnąłem ją do siebie i wtuliłem w swoje ciało.

- Będzie dobrze. - powiedziałem i pocałowałem ją w czubek głowy. Oparłem brodę o jej głowę i gładziłem jej plecy. - Mam pomysł. - odezwałem się. Dziewczyna oderwała się ode mnie spojrzała na mnie. - Spędzimy ten dzień razem. - zaproponowałem. Brunetka uśmiechnęła się do mnie i otarła łzy z policzków. - Zgadzasz się? - zapytałem, a Ona przytaknęła głową. - A teraz buziak. - powiedziałem i ułożyłem z ust dzióbek.

- Chciałbyś. - powiedziała i ruszyła w stronę hotelu. Zaśmiałem się i zacząłem biec zaraz za nią. Nie zdążyła otworzyć drzwi, a ja ją złapałem i przyciągnąłem do siebie.

- Nie ładnie mi tak uciekać. - powiedziałem i wpiłem się w jej wargi. Dziewczyna położyła swoje dłonie na moich barkach i oddała pocałunek.

- Jesteś głupi. - powiedziała, kiedy się od siebie oderwaliśmy.

- Wiem. - zgodziłem się i wyszczerzyłem się.

***

- Niall,  nogi mnie już bolą! - jęknęła Mercy. - Niall! - krzyknęła. Wywróciłem oczami i z uśmiechem na ustach odwróciłem się do niej. Patrzyła na mnie mrożącym wzrokiem. - Mogę chociaż wiedzieć, gdzie Ty mnie ciągniesz? - zapytała.

- Idziemy do następnego sklepu. - wyszczerzyłem się.

- O nie! Nie mam zamiaru oglądać kolejnych męskich koszulek. - powiedziała.

- Nie, teraz idziemy kupić coś dla Ciebie.

- Jeżeli dalej tak pójdzie, to moja torba się nie domknie. - zaśmiała się.

- Spokojnie, w mojej jest dużo miejsca. A teraz idziemy. - pociągnąłem ją za rękę i weszliśmy do jednego ze sklepów. Przeszedłem na dział z sukienkami i myślałem, że Mercy idzie zaraz za mną.

- W czymś Panu pomóc? - usłyszałem kobiecy głos. Odwróciłem się w stronę niskiej blondynki. Brunetki nigdzie nie było . Przeszukałem szybko sklep wzrokiem i napotkałem ją nie daleko mnie.

- Nie. - zaprzeczyłem. Spojrzałem na niebieskooką brunetkę i zmieniłem zdanie. - Albo jednak tak. - uśmiechnąłem się, a kobieta wypytywała mnie o kolor sukienki, rozmiar, krój.  Spojrzałem na swoją dziewczynę i uśmiechnąłem się. Poszedłem z kobietą do kasy i zapłaciłem za sukienkę, która idealnie pasowała do Mercy. Wziąłem torbę i wcisnąłem ją do ręki, tak aby nie wyróżniała się od innych.

- Jakoś nic nie przypadło mi do gustu. - znikąd pojawiła się brunetka.

- To idziemy gdzie indziej. - powiedziałem i pociągnąłem ją za rękę.

***

- Padam. - powiedziała brunetka i rzuciła się na łóżko w swoim tymczasowym pokoju. Zaśmiałem się i postawiłem nasze torby na podłodze, zabierając jedną z nich. Usiadłem obok niej i położyłem na łóżku reklamówkę. - Co to? - zapytała i usiadła.

- Coś dla Ciebie. - uśmiechnąłem się, a dziewczyna ścisnęła brwi i wyciągnęła z torby sukienkę, którą jej kupiłem.

- Niall nie trzeba było. - powiedziała i pocałował mnie w policzek. - Ale dziękuję. - uśmiechnęła się.

- Podoba Ci się? - zapytałem, a Ona przytaknęła. - Będzie idealna na wesele. - powiedziałem. 

- Skąd pewność, że z Tobą pójdę? - zapytała i uśmiechnęła się.

- Bo za bardzo mnie kochasz.

XXXX  

Witam w nowym rozdziale :) 

Mam nadzieje, że się podoba :)

Marcelina x


Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro

Tags: