Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

07.

- Ty kaleko. - powiedział Niall.

- Zabawne. - powiedziałam sarkastycznie.

- Trzeba umieć używać noża.

- Odezwał się znawca. - wywróciłam oczami, a blondyn posadził mnie na blacie kuchennym. Pobiegł na górę po apteczkę, a ja obejrzałam swój zakrwawiony palec. Ja i Niall chcieliśmy zrobić obiad, ale przy krojeniu ogórka na sałatkę przecięłam palec nożem. Rana nie była głęboka, ale wypływało z niej bardzo dużo krwi. Po chwili Irlandczyk zszedł na dół i stanął obok mnie. Wyciągnął z apteczki plaster i wodę utlenioną.

- Najpierw trzeba to przemyć zwykłą wodą. - powiedział i chwycił moją rękę. Siedziałam blisko zlewu, więc tylko musiałam wyciągnąć rękę. Blondyn odkręcił wodę i przemył moją ranę. - Teraz może szczypać. - powiedział, a ja przytaknęłam. Niall polał mój palec wodą utlenioną, a ja zacisnęłam powieki i cicho syknęłam. - I już. - powiedział, a ja otworzyłam oczy. Blondyn chwycił moją rękę i pocałował mój palec, a ja się cicho zaśmiałam.

- Dziękuję. - zeskoczyłam z blatu i chciałam chwycić nóż, ale ktoś mnie wyprzedził.

- O nie, nie, nie. Ty nie będziesz się już nim dzisiaj obsługiwać.

- To co mam robić?

- Usmaż rybę. - zaproponował. Przytaknęłam głową i wyciągnęłam z szafki patelnie. Apteczkę, która leżała na blacie, zaniosłam szybko na górę i szybko wróciłam. Do jednej miski wbiłam jajka, a do drugiej wsypałam bułkę tartą. Przyprawiłam rybę i zaczęłam ją panierować. Kiedy się z tym uprałam położyłam ją na patelni i zaczęłam ją smażyć. Kiedy była gotowa wyłożyłam ją na trzy talerze i czekałam aż Niall pokroi ziemniaki na frytki.

- Pomogę Ci.

- Tylko proszę, nie zrób sobie nic.

- Dobrze mamo. - powiedziałam , a blondyn się zaśmiał. Chwyciłam w rękę nóż i ziemniaka i zaczęłam go kroić. Kiedy skończyliśmy, wrzuciliśmy je do frytkownicy i czekaliśmy aż będą gotowe. Wyłożyliśmy wszystko na talerze i położyliśmy na stole. Chwilę później w domu pojawił się mój brat.

- Jak w pracy? - zapytałam gdy siedzieliśmy już w trójkę przy stole i jedliśmy obiad.

- Zoe się rozchorowała, więc musiałem wziąć kogoś na zastępstwo. Przyszła Hope. Przystawiała się do mnie cały dzień. - Hope to była dziewczyna mojego brata, jak i jego sekretarka, która przychodzi tylko wtedy gdy ktoś nie może. 

- Skąd ja to znam. - powiedziała Niall, a ja się zaśmiałam.

- No Niall co się dziwisz jesteś przecież taki ''seksowny''. - zrobiłam cudzysłów w powietrzu, a blondyn zmroził mnie wzrokiem.

- To nie jest śmieszne. Prawie zgwałciła mnie na środku korytarza.

- Szkoda, że mnie tam nie było. Byłby niezły ubaw. - powiedziałam i się zaśmiałam.

- Kobiety. - powiedział Louis.

- Niestety. - dodał Niall.

- Gdyby nas nie było na świecie to byście zginęli. - powiedziałam i uśmiechnęłam się triumfalnie.

- Co prawda to prawda. - zaśmiał się mój brat.

- Ale to nie ja jestem kaleką. - powiedział Niall.

- Bardzo śmieszne. - powiedziałam i zmrużyłam oczy. Po skończonym obiedzie razem z Niall'em posprzątaliśmy, mówiąc Louis'owi, żeby odpoczął. Mój brat poszedł na górę  się zdrzemnąć, a ja z Niall'em zamknęliśmy się w moim pokoju i graliśmy w karty.

***  

Następnego dnia obudziłam się o szóstej czterdzieści. Wygramoliłam się z łóżka i weszłam do garderoby. Wzięłam z niej czarne rurki z dziurami na kolanach, szarą bluzę z napisem ''New York'' oraz szare vansy. Skierowałam się do łazienki i wzięłam szybki prysznic. Ubrałam się, uczesałam oraz popsikałam się moimi ulubionymi perfumami. Weszłam do pokoju i do plecaka spakowałam książki, a do tylnej kieszeni spodni schowałam swój telefon. Zeszłam a dół, a w kuchni zastałam mojego brata pijącego poranną kawę. Przywitałam się z nim i chwyciłam do ręki jedną z kanapek, którą dla mnie zrobił. Równo o siódmej trzydzieści usłyszałam dzwonek do drzwi. Poszłam je otworzyć, a moim oczom ukazał się uśmiechnięty blondyn. Wpuściłam go do środka i skierowałam się do kuchni po swój plecak. 

- Podwieźć was? - zapytał Louis gdy już wychodziliśmy.

- Nie, przejdziemy się.  - powiedziałam i uśmiechnęłam się do niego. Wyszłam z domu i razem z Niall'em ruszyliśmy w kierunku szkoły. Będąc w szkole dowiedzieliśmy się, że mamy zastępstwo. Zamiast naszej ''najukochańszej'' matematyki będziemy mieć zajęcia z Panem Cook'iem. Ucieszyłam się, bo naprawdę lubię trenera, który prowadzi naszą drużynę piłki nożnej. Dowiedzieliśmy się również, że część drużyny będzie trenowała, więc Niall poszedł się przebrać, a ja kierowałam się na trybuny. Będąc już prawie przy wyjściu wpadłam na kogoś. Tym kimś okazał się być chłopak, którego wcześniej tutaj nie widziałam.

- Przepraszam. - powiedział szybko. Nie był stąd na pewno. Miał inny akcent, inną karnację.

- Nic nie szkodzi. - powiedziałam i uśmiechnęłam się.

- Jestem Neymar. - przedstawił się i wyciągnął do mnie rękę. I wtedy wiedziałam już, że na pewno nie jest z Anglii .

- Jestem Mercy. - powiedziałam i uścisnęłam jego dłoń.

- Mercy wszędzie Cię szukałem! - usłyszałam znajomy głos. Odwróciłam głowę w stronę Niall'a i uśmiechnęłam się do niego.

- Emm Niall poznaj Neymar'a. - przedstawiłam im sobie, a Oni uścisnęli sobie dłoń.

*Niall pov*

Wyszedłem z szatni i chciałem znaleźć szybko Mercy. Skierowałem się w stronę wyjścia budynku i tam ją zobaczyłem. Nie była sama. Była z jakimś chłopakiem. Poczułem się dziwnie widząc ją uśmiechniętą przy innym. Musiałem coś zrobić, więc odezwałem się.

- Mercy wszędzie Cię szukałem! - odwróciła się w moją stronę i uśmiechnęła się.

- Emm Niall poznaj Neymar'a. - przedstawiła mi nowego chłopaka, a ja uścisnąłem jego dłoń. To było naprawdę dziwne uczucie, kiedy zobaczyłem ją z nim. Nie mogę tego opisać. Poczułem jakieś dziwne ukłucie w sercu. Czy ja mogłem być zazdrosny?

- Ja będę już leciał. - wyrwał mnie z myślenia Neymar. - Musze porozmawiać z trenerem, czy przyjmie mnie do drużyny. - powiedział i uśmiechnął się do brunetki. - Do zobaczenia. - pożegnał się i wyminął nas.

- Niall! - krzyknęła Mercy i pomachała mi ręką przed oczami.

- Co? Przepraszam zamyśliłem się.

- Idziemy?

- Tak, tak. - powiedziałem i ruszyłem za nią. Czy ja znowu się zawiesiłem?

- Coś się stało?

- Nie, dlaczego pytasz?

- Zachowujesz się dziwnie.

- Nie nic mi nie jest. - uśmiechnąłem się i wbiegłem na boisko.

- Mercy! - usłyszałem krzyk trenera. - Siadasz na ławce, a wy rozgrzewka. - powiedział Pan Cook i gwizdnął gwizdkiem. Odwróciłem głowę w stronę ławki i zobaczyłem, że ten nowy rozmawia z trenerem. O nie, nie, nie! Nie może być ze mną w drużynie. A jeżeli On jest tutaj to znaczy, że jest i ze mną w klasie. Super , po prostu super!  Trener powiedział mu coś, a Neymar? Tak Neymar usiadł koło Mercy, a Ona się do niego uśmiechnęła. Znów to poczułem. To ukłucie. - Niall skup się! - krzyknął trener, a Mercy spojrzała na mnie. Uśmiechnęła się do mnie, a ja podniosłem lekko kąciki ust. Czy przyjaciel może być zazdrosny o przyjaciółkę?

XXXX

Witam w nowym rozdziale :) Jak obiecałam tak zrobiłam :) Neymar się pojawił :) 

Marcelina x

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro

Tags: