Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

lubrifiant

lubrifiant

– Luke! – krzyknęła Clemence z kuchni. – Zostawiłeś tutaj lubrykant!

– Poważnie? – Michael spojrzał na młodszego blondyna z rozszerzonymi oczami. 

– O mój Boże, zabiję się. – Luke skierował swoje długie nogi do zabałaganionej kuchni z papierkami rozrzuconymi na blatach i na wszystkich urządzeniach (co pewnie tworzyło zagrożenie pożarowe).

Wziął butelkę do ręki, chowając ją za plecami.

– Wow, truskawkowy smak. Nigdy nie sądziłem, że kręcą cię takie rzeczy – droczył się Mike, siadając na niebieskim krześle Tiffany'ego i opierając stopy w skarpetkach o krawędź stołu.

– Tato, proszę, przestań – błagała Clemence, siadając obok ojca na mniejszym krześle. – Sam to pomalowałeś?

– Tak, panienko – odpowiedział Luke, chowając wszystkie inne rzeczy, których czternastolatka i były kochanek nie powinni oglądać. – To mieszkanie było takie puste i niekolorowe. Spędziłem lata w ciemności, nie chciałem żadnej sekundy więcej.

– Mówiąc o meblach, kiedy byłeś ślepy, przesuwaliśmy meble codziennie o centymetr, żebyś na nie wpadał. A potem, dzień później, przesuwaliśmy je z powrotem.

– Byliście powodem moich połamanych palców. – Luke usiadł w swoim wojskowym niebieskim krześle, biorąc miskę M&M'sów i kładąc ją na środku. Jest dorosłym mężczyzną we własnym mieszkaniu, za przekąskę może robić niezdrowe jedzenie. – Czy Rosie wciąż tu mieszka?

– Tak myślę, od dawna jej nie widziałem – odpowiedział Michael. – Ona i Steve mają dzieci i żyją gdzieś prestiżowo. – Szanował matkę Clemence, dopóki coraz bardziej nie skracała wizyt C. Nie mógł znieść wyrazu twarzy swojej niebieskowłosej córki, gdy jej własna matka ją odrzucała.

Ona nie była błędem w oczach Michaela, ale może to tylko jego zdanie.

– I tak nigdy nie była fajna – Luke uśmiechnął się, próbując jeść małe słodycze kolorystycznie.

Luke był idolem Clemence, nawet jeśli nie widziała go prawie od dekady, jej myśli były wypełnione jego głosem, jego twarzą i jego oczami przez te wszystkie lata. Śledziła każdy centymetr jego twarzy własnymi oczami, to jak siedział na krześle i przeżuwał jedzenie. To jak słabo oświetlone pomieszczenie tworzyło cienie na jego twarzy; wszystkie małe blizny po jego operacji wciąż były widoczne.

– C zawsze lubiła mnie bardziej – kontemplował Mike, sięgając dłonią do miski ze słodyczami.

– Wciąż zapomina odebrać mnie ze szkoły przynajmniej dwa razy w tygodniu.

– To był jeden raz!

– Nieprawda!

Luke uśmiechnął się przez sposób, w jaki ta dwójka się zachowywała. Nic się nie zmieniło. Wciąż traktowali się jak najlepsi przyjaciele, których kłótnie zaczynają się od czegoś głupiego, jak wymawianie danego słowa, a kończą niedźwiedzimi uściskami.

Miłość, którą wydzielała dwójka Cliffordów była wystarczająca, by wypełnić pokój.

– Masz ładowarkę? Mój telefon tak jakby umarł kilka godzin temu – powiedział Michael, wysuwając komórkę z ciasnych spodni i trzymając ją w górze, jakby Luke potrzebował dowodu.

– Taki nieodpowiedzialny – zaśmiał się jak mała dziewczynka. – Ale tak, na górze, obok łóżka.

Michael szybko wyszedł na górę, spotykając się z destrukcją pokoju Luke'a.

~ * ~

– Okej, C, wiesz, że kocham cię na zabój...

– Chcesz wiedzieć ilu kolesi pieprzył mój tata? – spytała Clemence, uśmiechając się na swój przebiegły sposób.

– Zbyt dobrze mnie znasz. – Ton Luke'a był radosny, ale tak naprawdę chciał znać odpowiedź.

Zawsze myślał o Clemence jak o swojej córce, Michael nawet wysyłał mu jeden list co kilka miesięcy razem ze zdjęciami jej dorastania. Zawsze myślał, że (kiedyś) blondynka była jego.

Patrząc na nią teraz, naprawdę mogłaby być. Z metalem w ustach i włosami wypełnionymi różnymi produktami, mającymi uczynić je perfekcyjnymi. Jej wysoki chichot, jej niezdarność. To było tak, jakby dziewczynka była jego córką.

– Raz poszedł na randkę i wrócił do domu płacząc, bo ten gość miał psa imieniem Luke. Nie żartuję, zniszczyłeś tatę.

~ * ~

Michael podłączył swój telefon, siadając na łóżku i czekając aż komórka się zrestartuje. Czarna pościel pachniała Lukiem, Mike chciał się położyć i pochłaniać znajomy zapach. To była jedyna rzecz, która wydawała się normalna w Nowym Jorku.

Rozejrzał się po pokoju. Ubrania były rozrzucone, książki leżały na podłodze. Laptop Luke'a ładował się i też leżał na ziemi. Przylepne karteczki spadały ze ścian, zawierając przypomnienia, które nigdy nie zostaną spełnione.

Mike popatrzył na stolik przy łóżku, gdzie kostki do gitary leżały w fioletowym pudełku, było też kilka długopisów, płyt, butelka wody, ale tym, co wypełniło jego serce było oprawione zdjęcie Michaela i Clemence.

To było najnowsze zdjęcie, które Mike wysłał, kiedy ich dwójka (i rodzice Michaela) urządzili wycieczkę do Portland. Mike i C stali w deszczu, pozując przed kawiarnią Buddy, mała dziewczynka przyciskała usta do nieogolonego policzka Michaela, a jego twarz była zmarszczona jak u kociaka.

~ * ~

– Nie mówisz poważnie – powiedział Luke.

– Nie żartuję, nie uprawiał seksu od dziewięciu lat.

– Masz takie sprośne usta.

– Czy ty chociaż znasz mojego ojca? 

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro