donnez-moi amour
donnez-moi amour
Ashton i Silver siedzieli naprzeciwko Clemence i Michaela. Ash był teraz o wiele szerszy w ramionach, jego włosy były też dłuższe. Silver była brunetką, jej włosy opadały na ramiona lekkimi falami.
– Jesteś za stara, nie możesz być moją Clemence – powiedziała Silver, kręcąc głową. Cała czwórka siedziała w restauracji, czekając aż podadzą im ich posiłek.
– Czuję się teraz tak cholernie stary. – Ash objął swoją żonę ramieniem.
– Jesteście tacy irytujący – westchnął Michael. – Każdy, kogo spotykamy, mówi tylko o Clemence, ale nie o mnie. To takie niegrzeczne.
– Ty nigdy nie byłeś uroczy – odpowiedziała Silver, powoli popijając swoją zimną wodę. – Nie ma o czym mówić.
– Mówię mu to codziennie – uśmiechnęła się C. Czuła się dobrze z rozpoznawaniem wszystkich, z którymi dorastała. Jej dzieciństwo właściwie składało się z wychodzenia i spotykania przyjaciół Michaela, nigdy tak naprawdę nie miała własnych.
– Spotkałeś się z niewidomym chłopakiem? – spytał Ashton.
– On już nie jest niewidomy, ale tak, spotkaliśmy się. – Głowa Michaela podskoczyła, gdy usłyszał, że do ich stolika niosą jedzenie. Nie ma nic bardziej ekscytującego niż dostawanie jedzenia.
– Pieprzyłeś go już? – spytał Ashton, przez co Silver uderzyła go w klatkę piersiową.
– Ashton!
– O proszę, Clemence spała pokój dalej od tych napalonych drani. – Ashton ugryzł kawałek swojej pasty rigatoni, kochając smak włoskiego jedzenia.
– Tato, ty nie... – C podniosła brwi, patrząc na jej wykręcającego się ojca. – Tato!
– Musiałam słuchać każdego detalu o ich związku. Zaufaj mi, kochanie, to obrzydliwe – wtrąciła Silver.
Twarz Michaela rozjaśniła się na czerwono milion razy, kiedy wspomnienie Luke'a pod nim wypełniło jego myśli. Często myślał o ich intymnych momentach, to był najlepszy seks jaki miał i to nie mogło tak po prostu opuścić jego umysłu.
Wciąż słyszał te wszystkie piski i jęki, sposób w jaki dyszał i pocił się tylko minuty po wejściu. Formowali się razem jak stopione kredki.
Michael pragnął przebiec dłońmi po ciele Luke'a, jego miękka skóra praktycznie błagała, by ją dotknąć. Pamiętał niekończące się malinki, które zostawiał na ciele blondyna. To, jak jego włosy były zmierzwione, kiedy już skończyli.
Nawet moment później, kiedy Luke przysuwał się bliżej Michaela, kładąc głowę na klatce piersiowej starszego chłopaka, która unosiła się i opadała przy każdym oddechu.
Tęsknił za byciem przytulanym, tęsknił za byciem zakochanym, tęsknił za byciem kochanym.
– Jak wasze jedzenie? – spytał Ashton grupy, gdy jego talerz był już w połowie pusty.
– To dobrze mieć prawdziwe jedzenie – powiedziała Clemence. – Tata karmi mnie tylko mrożoną pizzą.
– To lepsze niż pistacje – odparł Mike, wywracając oczami.
Ashton i Silver roześmiali się, przypominając sobie jak świetną opiekunką był Luke. C nie zrozumiała.
– Idę do łazienki, zaraz wrócę. – Michael wstał, rzucając na stół serwetkę, która była na jego kolanach.
– Nie utop się! – zawołała Silver, a Michael zarzucił włosami.
– Okej, mam plan. – C położyła dłonie na stole, odsuwając od siebie jedzenie. – Potrzebuję, żeby Luke i tata znów byli razem.
– Czy wciąż są, no wiesz, bardzo uroczy? – spytała Silver z małym uśmiechem.
– To naprawdę urocze. Ledwie pamiętam ich jako parę, ale wiem, że wciąż są całkowicie, zupełnie zakochani – odpowiedziała Clemence. – Żaden z nich nie może zrobić ruchu, kiedy ja tam jestem.
– Znam Michaela od wielu lat i wiem, że nieważne co się stanie, on nigdy nie wykona ruchu – westchnął Ash. – Możemy zamknąć ich w łazience i zmusić, żeby się całowali?
– To właściwie całkiem dobry pomysł – dodała Silver.
- Nie zamknę ich w łazience. Mike i ja wychodzimy dzisiaj razem na kolację, a ja sprawię, że zabierze Luke'a. Później coś się wydarzy i będę musiała zostać w domu, okej?
– Udawaj chorobę – zażądała Silver. – Albo powiedz, że chcesz spędzić czas ze swoją ukochaną ciociunią Silver i wujkiem Ashtonem.
– Po pierwsze – Clemence podniosła długi palec. – Nigdy nie nazwę cię "ciociunią Silver", wyjaśnijmy to sobie.
Silver kiwnęła głową, szybko patrząc w stronę łazienki, by się upewnić, że Michael da im wystarczająco dużo czasu.
– Po drugie, myślę, że udawanie choroby to bardziej prawdopodobne. Jeśli nie wiecie, jestem świetnym kłamcą.
– To trochę psychopatyczne – powiedział Ashton, chichocząc.
~ * ~
– Tato, po prostu nie czuję się dobrze – powiedziała C, leżąc w hotelu i przyciskając koc do policzka.
– Wszystko było w porządku jakieś dwie godziny temu – powiedział Michael, wsuwając buty.
Luke spojrzał na Clemence ze swojego miejsca na przeciwnym łóżku, więc posłała mu mrugnięcie i uśmieszek. Pokręcił głową, nie rozumiejąc.
Jeszcze raz włączyła swoją umierającą postać.
– Czuję się dobrze tutaj, po prostu idź z Lukiem.
Luke przygryzł dolną wargę, kiedy w końcu załapał. Zaczął kochać młodą Clifford bardziej, niż kochał ją przez całe życie. Jego głowa wyśpiewywała milion scenariuszy o tym, jak kolacja tylko z Mikiem musi przebiec.
– Nie masz nic przeciwko? – Michael odwrócił się do Luke'a.
– Oczywiście! – powiedział ze zbyt dużą niecierpliwością.
Mike przycisnął wierzch dłoni do czoła córki raz jeszcze, nie wyczuwając absolutnie żadnej temperatury.
– Na pewno poradzisz sobie tu sama?
Wiedział, że Clemence była okropną aktorką i ogromnym kłamcą.
– Tak, tatusiu. Postaram się nie zrobić tu żadnego laboratorium, gdy ciebie nie będzie.
– Uważaj – ostrzegł ją, odchodząc od łóżek i łapiąc skórzaną kurtkę z krzesła. – Gotowy do wyjścia?
– Tak – uśmiechnął się Luke, posyłając Clemence całusa, kiedy Michael się odwrócił.
Trzydzieści minut cierpienia przez okropną jazdę Luke'a później, siedzieli w California Pizza Kitchen. Miejsce było dokładnie takie, jakim Michael je zapamiętał, z ogromnymi oknami wychodzącymi na plażę (to wyglądało bardziej jak kuweta, niż plaża, ale ludzie z Mildwestern przekonywali, że to plaża). Cała restauracja była zajęta, światła były jasne i muzyka głośna. Dwójka mężczyzn zajmowała się rozmową, gdy czekali na stolik.
– Pamiętasz, kiedy przyszliśmy tu z twoimi rodzicami?
– Kiedy mama próbowała porwać twoją córkę?
– O Boże – zaśmiał się Michael. – Jak twoja rodzina?
– Myślę, że dobrze. Mama jest babcią czteroletniego dziecka, dzięki mojemu bratu. Cały czas robi uwagi o moich dzieciach, mówiąc, że robię się stary. Myślę, że w tajemnicy ma nadzieję, że skończę z tobą, więc w końcu mogłaby uznać Clemence za swoją własną – wyrzucił z siebie Luke, nie żałując niczego. Nawet jeśli minęło tylko kilka dni to wiedział, że Cliffordowie za niedługo wyjeżdżają i nie miał czasu, by się powstrzymywać.
– Ona jest wspaniałym dzieckiem – uśmiechnął się Michael.
Luke wycofał się nieco, gdy podpowiedź o ich związku kompletnie przeszła nad głową Michaela. Ich rozmowa została ucięta, gdy zaprowadzono ich przez tłum stolików i krzeseł do tylnego miejsca.
Po zamówieniu napojów znów zostawiono ich samych.
– Widuję cię tak często przez ostatnie dni – zaśmiał się Michael.
– Tak, cieszę się. To tak, jakbyś przyjechał do Nowego Jorku tylko dla mnie. – Luke skrzyżował nogi, opierając głowę na dłoniach. Mama krzyczałaby na niego za trzymanie łokci na stole, ale zrobiłby wszystko, by być bliżej starszego chłopaka.
– Chciałem pokazać Clemence wszystko, przy czym dorastała i...
Luke utrzymywał uśmiech na twarzy, przy kolejnej szansie dla Michaela na zapomnienie się i przyznanie swojej niekończącej się miłości do Luke'a. Odchylił się na swoje miejsce, w ciszy popijając wodę, gdy Michaela mówił, mówił i mówił.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro