Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 19

- I co, wiesz jaką mam moc? - zapytałam się Bena, po 10 minutach patrzenia się mu w oczy.

- Nie - odpowiedział - ale masz ładne oczy.

- Aha, dobrze wiedzieć - powiedziałam siadając na ziemi - to co teraz? Mam iść z tym do Slendermana?

- On nic nie poradzi - odparł Jeff - musisz sama odkryć jaką masz moc.

- Ale jak ja mam, to zrobić? - zapytałam się go.

- Hah - zaśmiał się - zadajesz za dużo pytań. Odkryjesz, zobaczysz to.

Uśmiechnęłam się lekko i westchnęłam.

- Kiedyś napewno odkryję...

~*~

Przechadzałam się z Benem po lesie, trzymając go za rękę. Można to nazwać „romantycznym spacerkiem", ale bez nocy, gwiazd i księżyca. Jest za to niebo, chmury i słońce. Wiem, bardzo romantycznie.

- Ogólnie, to twoje oko, nie ma teraz tego znaku. Więc znak, pojawia się wtedy kiedy, będziesz używała mocy - powiedział Ben.

- Hmm, w sumie nie takie głupie - odparłam - chciałabym szybko odkryć tą moc.. Ciekawość mnie zżera.

- Nie dziwię ci się, gdybym sam miał takie coś to od razu chciałbym wiedzieć jaką mam moc - zaśmiał się Ben.

Również się zaśmiałam i lekko zarumieniłam. Jaki on jest uroczy. Jak dobrze że go mam, przynajmniej wiem, że on mnie w życiu nie zostawi. Kocham go, całym mym małym serduszkiem.

- Dobra Ben, może usiądźmy gdzieś, nogi mi już odpadają - powiedziałam zatrzymując się i siadając na trawie.

- Mówisz że chcesz gdzieś usiąść, jak właśnie usiadłaś. Julie? Co ty brałaś? - zapytał się mnie Ben siadają koło mnie.

- Jaaa? Nic haha - zaśmiałam się i położyłam na trawie - po prostu tak mam czasami, odbija mi i tyle.

- Dobrze wiedzieć - odparł łapiąc mnie za rękę i splatając nasze palce - kocham cię, Julietto.

- Ja ciebie też kocham Benełku.

Ben podniósł mnie i przytulił do siebie. Jaki on jest ciepły... I te jego perfumy, aaa. Oszaleć można.

- Słyszałeś to? - zapytałam go po chwili - ktoś tu jest. Gdzieś tam za drzewami.

- Ty serio coś brałaś - powiedział - tu nic nie ma Julie..

- Jest! - krzyknęłam - ja się nie przesłyszałam!

Wstałam z ziemi i otrzepałam spodnie z trawy. Nagle coś na mnie wyskoczyło. Z przerażenia padłam na ziemię patrząc na tą postać, kiedy ona nagle zatrzymała się. Jak to możliwe?

- Ben, uciekamy! - krzyknęłam łapiąc go za rękę i szybko zwiewający stamtąd.

~*~

Siedzieliśmy u mnie w pokoju i ciężko dyszeliśmy. Jeszcze nigdy nie uciekałam tak szybko przed kimś.

- Dlaczego on tak nagle się zatrzymaj w powietrzu? To w ogóle jest wykonalne? - zapytał się mnie Ben patrząc na mnie.

- Nie wiem - odparłam - może ja coś z nim zrobiłam... Znaczy, ja się tylko spojrzałam na niego, a on nagle zawisł sobie w powietrzu.

- Hmm... Masz teraz ten znak w oku.. Może to ta moc?

- Może tak być. Yay, w końcu odkryłam co to jest. Zatrzymywanie czasu.

Ben spojrzał na mnie zaniepokojony.

- Zatrzymywanie czasu? Już ktoś kiedyś miał taką moc. Nie wykorzystywała jej w dobry sposób. Jak z kimś walczyła to zatrzymywała czas i zabijała tą osobę jednym ciosem. Ten ktoś, kto ci dał tą moc to mógł być ten cosiek, tylko w formie ducha. Bo w sumie ta osoba nie żyje od dłuższego czasu..

- Skąd o tym wiesz Ben? Jaki znowu „cosiek"? O co chodzi?

- Ten „cosiek" był kiedyś jednym z nas. Zabijał wrogów, ale jakiś czas później i swoich towarzyszy. Ostatecznie Slender go zabił, ale nie spodziewał się że po śmierci, ta moc zostanie z ciośkiem, i ten cosiek da ją komuś innemu...

- To dobrze czy źle że ją mam? To już się zaczyna robić dziwne.

- Nie dobrze że ją masz. Osoba która ci ją dała może później przejąć kontrolę nad twoim ciałem.. I będzie próbowała zabić Slendermana jak i nas.

- C-co? Ja nie zamierzam was zabijać! Pozbędę się tej mocy! A ten cosiek zniknie z tej ziemi raz, na zawsze!

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro