Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Piątek

Ciemność i pustka. Brak ciepła obok siebie. To smutne. Dźwięk budzika. W końcu otworzyłem oczy. Nagle widzę sufit pełen moich i mojego gbura zdjęć. Na ten widok wkradł mi się uśmiech na twarzy. Ale ten budzik doprowadza do szału. Tak jak myślałem, kochany już dawno wstał , bo nie widać jego postaci na łóżku. No cóż, w końcu trzeba wyłączyć budzik.

~06:30~

Wstałem smętnie z łóżka i się rozciągnąłem. Założyłem swoje ulubione kapcie w kolorze niebieskim i ruszyłem w stronę wyjścia. Gdy wyszedłem z pokoju mój wzrok powędrował na szafę przy drzwiach wejściowych. Podszedłem do niej i tak jak myślałem. Nie ma czarnej ramoneski, co wynika z tego, że chłopak gdzieś już sobie pojechał. Nie stojąc więcej bezużytecznie, poszedłem do łazienki.
Będąc już na miejscu, pierwsze co zrobiłem to oczywiście spojrzenie w lustro. Tak jak zawsze mówiłem, że z rana wyglądam bosko, tak dzisiaj jest masakra. Nie zastanawiając się więcej, wszedłem do prysznica i puściłem ciepłą wodę.
Po wyjściu z kabiny, od razu owinąłem się wokół pasa czerwonym ręcznikiem, który nie należał do mnie. Chciałem zabrać ubrania, które leżały na toalecie, ale oczywiście jakoś o nich zapomniałem. Nie tracąc czasu podszedłem znów do lutra, żeby umyć moje cudne ząbki. Następnie nałożyć, jak to inny mówią "pięć tysięcy gówien, które tylko zajmują miejsce", co jest oczywiście nieprawdą ! Mimo iż całą umywalkę zajmują moje rzeczy, to można coś kątem oka zauważyć, coś co do mnie nie należy. Wracając zacząłem nakładać swoje kremy. Z kolei chciałem sięgnąć po szczotkę, ale po raz kolejny, gdzieś ją zapodziałem. Nie zważając na późniejszą obelgę, czy tam karę, zapożyczyłem mojego chłopaka. Na szczęście już koniec przebywania w łazience, mimo iż uwielbiam tam siedzieć godzinami. Gdy wyszedłem, zerknąłem na zegarek przywieszony w salonie.

- Hm, dobry czas.

~06:55~

Kierowałem się z powrotem w stronę pokoju po rzeczy. Otworzyłem wielką szafę i już był problem.

- Cholera, znowu to samo.

W co mam się ubrać ?! Jak zawsze to samo pytanie z ranka. Ale czas ucieka, a muszę chociaż raz się nie spóźnić. Więc zabrałem jakieś jasne rurki, białe wręcz niewidoczne skarpetki, oraz białe trampki ... Ale jakoś bluzki nie mogę dobrać. Ta za krótka. Ta za kolorowa. W tej wyglądam jak 50 kilo więcej. Kątem oka zauważyłem czarną bluzę z długim rękawem. Nie myśląc założyłem ją. Wydawała się trochę za duża, więc się zorientowałem do kogo należy. Mimo wszystko, pasowała idealnie ! Nie miałem więc zamiaru ją przebierać. Ze względu tego, iż wiem do kogo należy oraz, że tak bosko nim pachnie. Kończąc swoje przebieranki, nareszcie nadeszła pora na najlepsze. Śniadanie.

~07:10~

Śniadanie na szybko. Coś czego nienawidzę. To tak jakby nażreć się samą fasolką na noc. Nie dość, że później brzuch boli to jeszcze te dziwne odgłosy wydaje.
Gdy doszedłem do kuchni, zauważyłem przygotowane kanapki oraz mój ulubiony sok na barku. Obok tego wszystkiego, leżała mała karteczka. Podszedłem i zacząłem ją czytać.

"Dobrze wiedziałem, że dzisiaj będziesz robił śniadanie na szybkiego. Skąd wiedziałem ? Takie przeczucie :P Myślę, że będzie smakowało.
- Ninja <3"

Jakie to słodkie ! On zrobił serduszko ! Ooo. Ale ze śniadaniem to niespodzianka. Nigdy tak nie robił. Może coś mu się zmieniło ? Eh, mieć takiego chłopa to skarb.
Odkładając kartkę, zabrałem z szuflady woreczek i zapakowałem kilka kanapek. Po odłożeniu owiniętych kanapek do torby, zasiadłem do małego stolika i zabrałem się za najlepsze w życiu śniadanko !

~07:25~

Po skończeniu porannego posiłku, od kładłem talerz i szklankę . Ruszyłem po swoją torbę i zajrzałem, czy aby na pewno niczego nie zapomniałem. Oczywiście wszystko miałem. Chciałem już wyjść z mieszkania, ale musiałem jeszcze przejrzeć się w lustrze. No musiałem. I tak jak zawsze, wyglądam bosko. Po tym kierowałem się już na drzwi frontowe. Moim celem teraz jest przystanek autobusowy ... Nie cierpię. Zazwyczaj są tam jakieś żule i inny tacy. Na moje nieszczęście, muszę chodzić na taki, gdzie jest ich najwięcej. Nawet z rana ! Mniejsza, dotarłem i rzecz jasna, już jakiś siedział na ławce. Matko ...

- Księciuniu ... - Zaczął tym swoim odrażającym głosem. Co lepsze, ja go znam.

- Przepraszam Panie Slav, nie mam dzisiaj pieniędzy. - Kłamałem, a co innego miałem zrobić ? Dać mu, żeby się znów najebał i walił w moje drzwi od mieszkania ! Kotku musimy się w końcu przeprowadzić ...

- Wiem, że masz Lance ~. - Ohyda.
Unikając go spojrzałem na zegarek w telefonie.

~07:40~

Jest ! Autobus ! Boże, dziękuje. Pierwszy raz chyba się tak cieszę na widok tejże, podwózki. Wsiadłem, przywitałem się z kierowcą i usiadłem na jakimś wolnym miejscu. Usiadłem i od razu wyciągnąłem telefon ze słuchawkami. Włączyłem muzykę, odwróciłem głowę w stronę szyby i spoglądałem na budynki, drzewa, jakieś parki. Oglądając przemijające obrazy, zauważyłem w końcu przystanek przy szkole. No cóż, trzeba zacząć dzień.

~08:00~

Pierwsza lekcja na szczęście do wytrzymania, geografia. Jak zawsze słyszę, jaki to ten przedmiot jest zły i najgorszy. Ja tam nic nie mam do tego przedmiotu, mam gorsze na mojej liście ... Stanąłem przed klasą i kątem oka zauważyłem mojego przyjaciela, nie myśląc podszedłem bliżej. Był to błąd ... Widziałem już więcej obszaru i szczerze się nie zdziwiłem. Rozmawiał ze swoją kobietą ze snów. Shay. Polubiłem ją. Miła, wesoła, szalona i dzika. Idealna dla Hunk'a, no ale cóż, biedaczek niespecjalnie umiał zaprosić pannę na randkę. Już chciałem podejść bliżej, ale pech, pechem nauczyciel już otworzył drzwi od klasy.

~08:45~

Ahh kolejna lekcja z jedynką James'a. Jak mnie to cieszy. Nie to, że go nie lubię ... Nienawidzę lepiej brzmi. Koleś mnie tak załatwił, iż na całych plecach mam blizny i siniaki do teraz. W tamten dzień poznałem również mojego osobistego kaloryfera ... Coś pięknego. Wróćmy może do rzeczywistości. Siedzę właśnie pod drzewem, moim i moich znajomych najlepszym miejscem w tej szkole.

- Ona jest jakaś upośledzona ! Co ona sobie myśli ?! - Krzyczała najmłodsza z naszej paczki.

- Pidge spokojnie, to nie jest dramat ... - Przyjaciel z ławki próbował ją jakoś pocieszyć, jednak wyszło na gorsze.

- Dostanie sześć z biologii to jest dramat ! Nie cierpię tego przedmiotu ! A jeszcze mówiła, "Bierzcie przykład z młodej Katie" No weź mi babę !

Cóż jak można zauważyć, dzisiejszy temat ^Biologia to zło^. W sumie lubię biologię, gorsza jest chemia. A pro po chemii, druga lekcja. W ogóle po co mam siedzieć tyle godzin tutaj, jeżeli nic mi się nie przyda. Nie da się przyspieszyć czas ?

- Mam to samo pytanie McClain ! - Znów wydarła się młodsza. - Powiedz mi jak to jest, że Matt naprawdę może mieć dziewczynę.

- Wiesz dobrze, że ja w te tematy już nie ingeruje.

- Wręcz przeciwnie ! Czy widzisz coś pociągającego w Matt'cie ?

Zapadła cisza i poczułem każdy wzrok na moją osobę. Zdarza się.

- Trochę to było nie miłe, ale nie wiem czy w stosunku do twojego brata, czy do Lance'a. - Powiedziała łagodnym głosem Allura.

- No ale Lan -

Drrr !
Nie było jej dane dokończyć, ponieważ dzwonek jak zawsze na złość, musiał ukazać swoją obecność.

- No to do następnej ! - Szybko wstałem i pożegnałem się z resztą.

~09:40~

Wychodząc z sali chemicznej, ładnym gestem środkowego palca pożegnałem się z nauczycielką. Nie dostałem jedynki czy coś. Po prostu ta baba jest serio upośledzona, ale na biologii inaczej się zachowuje. Nie rozumiej tej kobiety. Zmierzając do naszego miejsca spotkań, zauważyłem kto jeszcze się tam przywlókł ...

- Hej, Lotor. - Przywitałem się, z nadzieją że nie było w tym słyszalnego mojego jadu.
Lotor. Imię, które jest zakazane. To człowiek debil. Przylepił się do białowłosej z nadzieją. Ta jednak woli innego. Ten inny niestety ma już następnego. Biedna ona, ale cieszy się ich szczęściem i się pogodziła. Natomiast ten debil nic nie wiem i dalej żyje z cudem. Cep. Nie dzierżę go. Zachowuje się jak jakiś pan i myśli, że jest fajny. Pff. Najgorsze w tym wszystkim jest to, iż od czasu do czasu przylepia się do mnie ! Zbok.

- No witam serdecznie Lancey ~. - Rzygam. - Robisz coś wieczorem słonko ~ ?

- Może.

- A może, przyjdziesz do mnie ~ ?

- Lotor wiesz dobrze, że Lance jest zajęty. - Wtrąciła się Pidge.

- No i ? - Chamska świnia.

- No i to, że mnie nie interesujesz i nie mam zamiaru z tobą się zadawać !
Wypowiedź moja zadziałała na białowłosego, ponieważ spoglądał jeszcze na mnie przez chwilę i odszedł. Po krótkich brawach i gratulacjach zadzwonił dzwonek na trzecią lekcje.

~10:35~

Zajęcia artystyczne. Jedyny przedmiot, z którego jestem najlepszy z klasy. Po raz kolejny zmierzałem do wielkiego drzewa. Po raz kolejny rozmowy ... Nie jestem już tym wszystkim zmęczony czy coś, ale od rana nie widziałem mojej mordki. Więc chce już ostatnią lekcje.

~10:55~

Ten dzień się naprawdę dłuży ... Tym bardziej lekcja z Zarkon'em. On i jego historia równa się, wielkie nic niewiadome. Jak ma coś nam zaprezentować, czy nawet nauczyć czegokolwiek to słabo mu to idzie. A jak ma się drzeć to potrafi.

- Lance ! Słuchasz ty cepie ? - Krzyknęła młodsza.

- He ? ... A no, co mówiłaś ?

- Cep. Pytałam o Matta, czy widzisz coś pociągającego w nim ?

- Matt ? - Parsknąłem śmiechem. - Jeżeli to go obrazi, to powiedź, że przepraszam, lecz nic takiego nie widzę.

- To jakim cudem ma dziewczynę ?

- Może ślepa ? - Powiedziała Allura.

- Tej, to ma sens. - Ożywiła się nagle Pidge.
Ahh, nie ma to jak obrażać przyjaciół.

~11:40~

Stołówka. Zbytnio nie lubię tego miejsca. Każdy się na siebie gapi. Po kryjomu spogląda ci w talerz. A jak nie patrzysz to ci jeszcze kradnie. Ah, Hunk.
Siedziałem razem ze znajomymi na jakimś randomowym miejscu. Temat na rozmowy sam przychodził. To coś tam, że jedzenie znowu złe. To, iż połowa ludzkości jest upośledzona. To, iż Lotor jest szmatą. To, że może Matt jest ślepy. Kocham moim przyjaciół. Nie umiałbym bez nich żyć.

~12:35~

Matematyka królową nauk ... I czwórka ze sprawdzianu. Jestem uradowany. Co z tego, że naciągana, trzeba być znajomym nauczyciela po prostu ! Coran, dziękuje. Jestem już taki szczęśliwy. Wystarczyło spojrzeć na wyświetlacz w telefonie. Jeszcze, jedna, lekcja. Dziękuje światu ! Z nadzieją już teraz funkcjonuje, iż ostatnia lekcja się nie będzie przeciągać. Oby. I nagle ... W kilka sekund można zniszczyć mój uśmiech z twarzy. Jego spojrzenie obrzydza.

- Lotor odwal się ode mnie !

~13:30~

KONIEC ! W końcu wychodząc z tej męczarni, żegnając się przedtem z przyjaciółmi, w końcu jestem wolny. Wychodząc przez drwi frontowe, już z daleka widziałem ten czarny jak diabeł motor. Kask oczywiście czerwony jak ogień. Jak zwykle znowu tylko jeden ... Zabije go kiedyś, zanim on zdąży to zrobić.
Podchodząc bliżej, zauważyłem jak pomału ściąga swój kask. Czarne jak smoła włosy, potargane przez kask i wiatr tylko dodawały piękności. Oczy fiołkowe od razu powędrowały na moją sylwetkę. Spojrzenie, uśmiech ...

- Moja bluza ? - Zapytał chłopak.

- Możliwe. A co, źle wyglądam ?

- Wyglądasz bosko ~. - Odpowiedział Keith.
Po czym wychylił się trochę, dając znak, że o coś prosi. Jak prosi to dostanie. Podszedłem bliżej i musnąłem jego usta swoimi. Szybki, ale za to cudny pocałunek na powitanie.

- Wsiadaj. - Poklepał dłonią na wolnym miejscu.

- Kask.

- No ma-

- Kask dla mnie !? Od dwóch lat mi go kupujesz. - Małego zgrzytu nigdy nie zabraknie. - Naprawdę mi się ciepło robi gdy dajesz mi swój, ale wtedy ty ni-

- Myślę, że w niebieskim będzie ci dobrze.

Po chwili ze schowka, Ninja wyjął piękny, niebieski kask. Humor od razu ponownie mi się polepszył. Rzuciłem się do uścisku i całusa na policzku.

- Jezu jaki piękny ! Dziękuje !

- Dla mojego słońca, wszystko.
Mimo, że czekałem dwa lata, opłacało się.
W mgnieniu oka wsiadłem na motor i Keith ruszył. Ręce otuliły się wokół pasa bruneta, a głowa oparła się o ramię, mojego chłopaka. Tego mi brakowało od rana. Jego.

•••

Witam Serdecznie ! Pierwszy One Shot i 2k słów :D Owszem wiem, długo z nim się zwlekałam, ale są sprawy ważne i ważniejsze.
Mam nadzieje, że się spodobało i się jakoś przyjmie :3
Psst ... Sezon osiem to Klance, ja wiem ( ͡° ͜ʖ ͡°)

Pozdrawiam
Saraa ~

P. S. Błędy ? Wybacz :v

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro