wtorek
❝ Wtorek szary
i środa też ❞
Zara mnie nienawidzi. Czuję to. Co jej zrobiłem? Nie mam pojęcia. Ale ona naprawdę mnie nienawidzi.
Bycie ignorowanym przez twoją najlepszą przyjaciółkę boli, ale bycie ignorowanym przez twoją najlepszą przyjaciółkę dwa dni pod rząd? Gówno prawda.
W szkole było dokładnie tak samo, jak wczoraj. Właściwie to nawet gorzej. Nadal mnie ignorowała i udawała, że mnie tam nie ma, ale najgorsze było to, że nawiązała ze mną kontakt wzrokowy. Widziała mnie, widziała, jak jej macham i bezgłośnie wypowiadam powitanie, widziała to wszystko. Ale Zara tylko się odwróciła i udała, że mnie tak nie ma. Poczułem ból w klatce piersiowej, nawet nie ruszając się z miejsca.
Kurwa, tak bardzo kocham Zarę. I myślałem, że ona też mnie kocha. Może nie w ten sam sposób, co ja, ale wciąż myślałem, że mnie kocha. Oczywiście, bardzo się pomyliłem, a Zarze nawet odrobinę na mnie nie zależy.
Nie chciałem tak myśleć, ale nie potrafiłem tak nie myśleć. Moja najlepsza przyjaciółka mnie ignorowała i to nie tylko przez jeden dzień, a przez dwa.
Była pora obiadowa i postanowiłem coś porobić. Musiałem do niej podejść i przynajmniej spróbować nawiązać rozmowę, nie mogłem tak żyć już wiecznie. Więc po prostu ją znalazłem. Zazwyczaj przed lunchem spotykaliśmy się pod moją szafką, a potem wspólnie wychodziliśmy na dwór, by zjeść pod dużym drzewem niedaleko szkoły. Wczoraj, oczywiście, jej tam nie było, więc zjadłem obiad razem z Michaelem i Lukiem.
Znalazłem ją przy szafce jednej ze swoich przyjaciółek i szybko do niej podszedłem. Popatrzyła na mnie, a jej zielone oczy spotkały moje. Przez moje żyły przepłynęło ciepło, ale szybko się otrząsnąłem i zacząłem dalej iść. Stanąłem dokładnie obok niej, odchrząknąłem i powiedziałem:
— Cześć, Zara.
To nic złego, prawda? Tylko zwykłe powitanie.
Popatrzyła na mnie przez krótką sekundę, skanując wzrokiem moją minę. Powoli oblizała usta, jednocześnie bawiąc się swoim kolczykiem w wardze.
— Cześć, Calum — odparła bez żadnych emocji, a następnie odeszła.
Przez chwilę stałem tam zszokowany, opierając się o szafkę. Byłem szczęśliwy. Przynajmniej coś do mnie powiedziała, nawet jeśli to były tylko dwa słowa.
Ale byłem też smutny, całkowicie mnie olała. Gdybym jeszcze w zeszłym tygodniu podszedł się z nią przywitać, zaczęłaby prowadzić normalną rozmowę, a później poszlibyśmy razem na lunch i ukradłaby moją paczkę chipsów, bo zapomniała swojego lunchu. Nieważne, jak bardzo kiedyś mnie to irytowało, dzisiaj za tym tęskniłem. Marzyłem, by zakradła się do mnie zza drzewa, zabrała chipsa z opakowania i uciekła, po drodze głośno się śmiejąc, a następnie wróciła i ponownie zjadła ze mną lunch. Gdzieś z tyłu głowy wiedziałem, że to się nie wydarzy.
Więc usiadłem pod drzewem, czując się samotny.
Wieczorem wysłałem Zarze trzy wiadomości, nic długiego czy skomplikowanego, tylko normalne rzeczy, na które łatwo odpowiedzieć.
Hej, jak się masz i tęsknię za tobą.
Niestety, nie odpisała.
Poniedziałek zdawał się powtórzyć. Grałem w gry bez niej, jadłem nasze ulubione przekąski bez niej, oglądałem filmy bez niej. W połowie pierwszego filmu musiałem go zatrzymać, bo tak bardzo tęskniłem za Zarą.
Nie rozumiem, dlaczego gra ze mną w te wszystkie gierki. Zara Anne była tajemnicą, a ja musiałem ją rozwikłać.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro