47 {Naprawdę razem}
– Powinniśmy zrobić coś.... – to ja się odzywam, gdy siedzimy już w jego samochodzie, a on odjeżdża stamtąd, gdy ludzie stoją w oknach – Coś głupiego, wiesz? Chociaż raz mieć to całe gówno w dupie.
– Co chcesz robić?
– Coś z dala od tego miasta.
– Zgodzę się.
Kocham go, bo nie stara się robić ze mnie kogoś innego, kocham go, bo sam nie udaje kogoś idealnego i kocham go, bo kocha mnie bardziej od opinii ludzi.
– Jakieś pomysły?
– Tak i tak chciałem cię tam zabrać, ale myślałem, że nie będziesz musiała tego źle kojarzyć..
– Nie przeproszę za nią. Nic nie zrobiłam. Mam siedemnaście lat, okej, ty dwadzieścia jeden, okej. Nie jesteśmy razem długo, okej, ale nie robię głupich rzeczy po to, żeby je po prostu zrobić.
– Przeszkadzają ci te cztery lata?
– One mnie cieszą – mówię szczerze – I lubię twoją dojrzałość, nawet jeśli nienawidzę jak się szczerzysz.
Właśnie to robi.
– Posłuchajmy trochę dobrej muzyki.
– A co One Direction gra koncert gdzieś w tej dziurze?
– Jestem na tyle męski, że mogę się przyznać, że lubię One Direction.
– A ja na tyle cię kocham, że naprawdę potraktuję to jako męskość.
– Dzięki, kochanie.
– Nie ma za co, piłkarzyku – klepię go po policzku i rozsiadam się na fotelu – Zabierz mnie na koncert.
– W którą stronę?
– Jest tylko jeden kierunek.
– Nie mogłaś się powstrzymać, co?
– To ty zacząłeś.
Wybuchamy śmiechem, jakbyśmy właśnie stworzyli bardzo oryginalny i śmieszny żart.
Mój telefon dzwoni, a na wyswietlaczu pojawia się zdjęcie mojej mamy.
Cholera.
– Co się stało w domu? – pyta po prostu – Dlaczego babcia dzwoni do mnie i nazywa cię rozpustnicą?
– Mamo, przecież wiesz, że zostałam z Luke'm nie zrobiłam nic złego. My nic nie robiliśmy – to nie do końca prawda, ale ona nie musi o tym wiedzieć.
– Wiem, Wendy. Nie podoba mi się to, co mówi babcia, naprawdę nie. Mamy wrócić wcześniej? Chyba powinniśmy.. Luke z tobą jest?
– Tak jest.
– Wendy, cokolwiek się tam wydarzyło to w ogóle nie jest twoją winą.
– Dzięki – zna tylko stronę babci, a i tak wierzy mi, najlepsza mama na świecie – Wyjedziemy z Luke'm z miasta, okej? Nie zniosę dzisiaj tak..
– Tak, myślę, że to dobry pomysł. Prześlę ci pieniądze na konto i spędzicie noc w jakimś hotelu po za miastem. Zabierz go na dużego steka, kochanie.
– Nie wiem, czy je lubi – ściskam jego kolano, uświadamiając go, że rozmawiamy o nim.
– Wendy, musimy coś z tym zrobić. Porozmawiam z babcią, bo naprawdę nie wiem, skąd jej się to bierze. To całe miasteczko....
– Cóż, na mnie się nie wzbogaci.
Mama śmieje się do słuchawki.
– Kocham cię bardzo, Wendy.
– Ja też.
Kończymy rozmowę i jest mi znowu trochę lepiej.
.
Wychodzimy z koncertu. Wplatam palce w jego włosy, a on z największym i najszczerszym uśmiechem, obraca się w moją stronę.
– Nie pytam czy ci się podobało – mój policzek ląduje w jego wielkiej dłoni, a po chwili oprócz niej czuję na sobie jego usta. Krótki, namiętny pocałunek.
– Zmęczona czy zjemy tanie hod dogi i wypijemy cole? – przed nim rzadko spędzałam noce po za domem. Nigdy nie miałabym kogoś kto o mnie dba. A chodzenie samemu po nocy, nie jest w ogóle fajne. To przyjemne uczucie gdy ktoś odprowadza cię pod dom, a gdy tylko wchodzisz do środka, dzwoni do ciebie, żebyś towarzyszyła mu w jego drodze.
– Jestem głodna jak wilk – przerzuca przeze mnie ramie i przyciąga mnie do swojego boku.
Chciałam wyróżniać się za wszelką cenę i mieć gdzieś spojrzenia ludzi. Kroczyć dumnie z uniesioną głową, znosić głupie spojrzenia i czuć się dalej dobrze. A gdy ktoś zadawałby mi pytania dlaczego, po prostu rzuciłabym sarkastycznie a co nie podoba ci się? Bo mi bardzo. Często zdarzało mi się, wypowiadać to zdanie. Nie myślałam, że mój styl, może być powodem, przez który ktoś się mną zainteresuje.
Oboje z Luke'm jesteśmy dziwakami. Gdy jest zimno chodzimy jakby było ciepło a gdy jest ciepło chodzimy ubrani jakby było zimno. On ma całą szafkę bokserek z postaciami Marvela, a ja tonę bawełnianych gaci, bo są wygodne. Tak, wiem, że tak naprawdę to nic dziwnego, ale.. zawsze wydawało mi się, że ludzie w związkach, przynajmniej niektórych są tacy ostrożni i ukrywają prawdziwych siebie.. Znałam ludzi, gdzie chłopak nie chciał się pokazać z dziewczyną, bo było jej widać ramiączko od stanika albo nie miała ochoty ubierać niczego innego, niż bawełnianych spodenek.
– Więc zabieram moją dziewczynę na hot dogi z keczupem bez musztardy.
– Myślisz, że mogę spróbować czegoś innego? Może będą mieli jakieś dobre sosy..
– Twój wybór – kocham tę władze i brak oceniania za podjęte decyzje – A ty co polecasz?
– Keczup bez musztardy – szturcham go biodrem, a on się uśmiecha.
– Może zamienimy cole na piwo?
– Będziemy jak licealiści, którzy wymykają się w domu z nocy na piwo albo do chłopaka! – nie powinnam tego mówić, bo to przecież normalne i on to robił.
– Jakie masz jeszcze marzenia, Wendy? – cały on.
– To nie marzenia tylko... o tym się czyta, to robią ludzie.. bałam się, że na starość nie będę miała czego wspominać. Moja mama stale wspomina, że lata, w których jesteśmy, były najlepszymi latami jej życia, jeśli chodzi o znajomych i zabawę. Dlatego cieszę się na te nocne hot dogi, nawet jeśli miałby mi pójść w boczki – parska śmiechem, ale wie, że jest w tym nieco sarkazmu.
Czekam na niego przed sklepem, aż wraca z hot dogami i piwem.
– Wolałem wziąć tylko keczup, to miejsce wygląda podejrzanie...
– Mmmm – biorę drugiego gryza – Dobre – Luke wyciąga do mnie dłoń i ociera mi kącik ust.
– Zawsze się brudzisz – scałowuje pozostałość, nie wiem, dlaczego się rumienię.
– Pyszne, spróbuj – bierze gryzą swojego.
– Chyba byliśmy bardzo głodni – chyba tak.
Jedno piwo.. zamieniło się w kilka piw. Wieczór zamienił się w środek nocy, a my w końcu zameldowaliśmy się w pokoju w tanim hotelu, gdzie łóżka mają wygodne materace i przyjemną pościel.
– A teraz cię pocałuję – jestem pewna, że to ja go całuję. Mój język zachłannie wsuwa się do jego ust i pragnie wszystkiego, co może dostać.
– Jestem pijana! – krzyczę bez sensu.
W końcu rzuca mnie na łóżko, a ja przytulam głowę do poduszki.
– Nigdy tego nie zrobiłam – szepczę w poduszkę – Dziękuję.
Opadam na mnie i całuje mnie w kawałek odsłoniętej szyi. Wiercę się pod nim, bo jest dosyć ciężki.
– Rozbiorę cię, okej? – kiwam głową i wtedy dzieje się coś bardzo upokarzającego.
Pierdzę.
Pierdzę w mojego faceta.
– Czy ty właśnie...
– O Boże! O Boże nic nie mów! – to się dzieje znowu.
Oboje wybuchamy śmiechem, a on całuje mnie dalej w szyje.
– Pozwoliłaś sobie utracić kontrole – obracam głowę, żeby móc na niego spojrzeć, chociaż jednym okiem.
– Chcę za to buzi – schodzi ze mnie i nagle czuję pustkę, zamiast uczucia ulgi.
– Zdejmijmy z siebie te ciuchy, dobra?
– Nie mam siły się ruszyć, Luke – znowu ulatuje ze mnie chichot.
– Tyle czasu czekałem, aż w końcu pozwolisz mi się rozebrać – nawet nie potrafię się już zdenerwować.
Zastosowałam się tym razem do rady Kate i ubrałam ładna bieliznę. Liczę, że mu się spodoba.
– Tylko nie pytaj już go o zgodę, nie zniosę tego. Mam dosyć naszego chodzenia wokół siebie na paluszkach.
– Chodzimy wokół siebie na paluszkach, co? – wstaje i siada na mnie okrakiem – Ręce do góry, muszę zdjąć z ciebie te męską kurtkę.
– Nie przeszkadza ci to?
– Co? Że jesteś najpiękniejsza i najseksowniejszą dziewczyną jaką poznałem? – dzisiaj chichoczę zamiast przewrócić oczami.
– Lubisz dziwadła, co?
– A ty lubisz dziwaków.
– Kocham cię, dziwaku – póki jesteśmy dziwni razem, wszystko jest w porządku.
– Wiem – podnosi mi rękę, żeby zdjąć z niej kurtkę, a potem robi to samo z drugą. Musi jeszcze wyjąć jej pozostałości z pode mnie i gdy zaczyna to robić, jego dłonie dotykają spodu moich piersi.
– Och, panie dotykalski – kiedyś byłam taka cała czas, nikt nie rozumiał mojego poczucia humoru.
– Teraz jestem bardziej dotykalski? – wyszeptuje mi do ucha, po czym zamyka swoje dłonie na moich małych piersiach.
– Och – kciukami pociera moje sutki, cóż plus dla mnie za koronkowy biustonosz bez twardych miseczek.
– Jak widać, nie zapomniałem jak to się robi – znowu całuje mnie w szyje i zabiera swoje dłonie wraz z kurtką.
– Koszulka Luke! Jeszcze koszulka! – słyszę jego śmiech, a to wywołuje mój uśmiech.
Jego dłonie przesuwają się po moich plecach, najpierw po materiale, a potem zakradają się pod niego, przesuwa nimi w górę, zabierając przy tym materiał.
– Musisz się nieco podnieść, słońce – nie chcę tego robić, ale to jest zarazem jedyne czego pragnę.
– Dobrze – unoszę tylko mój tułów, więc szybko opadam i bluzka zatrzymuje mi się na szyi. Lukowi udaje się ją zdjąć bez ponownego podnoszenia mnie – Buty, spodnie i gotowe!
– Myślałam, że będziemy spać nago – otwieram usta w szerokie 'o'. Nago... udo przyciśnięte o udo, a ja często w nocy oplatam go nogami, och..
– A zostawisz mi majteczki?
– To mi się podoba – całuje mnie w niemal gołe plecy, a potem sięga do zapięcia biustonosza. Może nie powinniśmy tego robić, w jakimś hotelu.. Unoszę się nieco, żeby mógł zdjąć ze mnie stanik i przy okazji ścisnąć moje piersi. Całuje moje nagie plecy – Obrócisz się dla mnie? Będzie łatwiej mi zdjąć spodnie – nie myśląc o tym, po prostu się obracam. On stoi przede mną w pełni ubrany. Wyglada gorąco, nawet podpity, z małymi oczami, ale przede wszystkim ten zarost..
Zanim Luke dobiera się do mojego rozporka, co raczej jest tekstem, którym rzuca się do facetów, całuje mój nagi brzuch i omija piersi. Jego zarost drażni moją skórę, co powoduje, że moje mięśnie na zmianę się napinają i rozluźniają. Jestem w stanie brać tylko płytkie oddechy, tak bardzo działają na mnie same jego usta.
Luke pierdzi mi w brzuch.
Brzuszek pierdzioszek ustami.
A raczej pierdzioszek na brzuchu ustami.
Chichoczę, a on powtarza to jeszcze raz i jeszcze.
Gdzieś w tym wszystkim rozpiął mi spodnie, a teraz trzyma mój tyłek w dłoniach, żeby sunąć mi je z bioder. Gdzie moje buty? Zdjął mi już buty? Chciałabym patrzeć, co mi robi, ale opadam z głową na poduszkę. Czuję się, jakbym oszalała.
– Chodź tu do mnie – jest pierwszą osoba, do której wypowiedziałam te słowa.
Podpiera się na łokciach po obu stronach mojej głowy. Przesuwa swoją zarośniętą szczęką po mojej szyi, wie jak bardzo to kocham.
– Rozbierzesz się dla mnie, proszę?
– Mam zostawić majteczki? – szepcze mi do ucha, a ja uwalniam z siebie nerwowy chichot.
– Zostaniesz w bokserkach, proszę? – znowu tchórzę.
– Oczywiście – całuje mnie po całej twarzy, póki nie widzi mojego uśmiechu i dopiero wtedy ze mnie wstaje i rozbiera się do bokserek. Dlaczego się tak boję? To mój facet. Muszę się wziąć w garść. Seks jest ważny, bardzo ważny. Ludzie ze względu na seks się rozstają lub schodzą. Jednak zrobiłam duży krok, prawda? Leżę przed nim w skąpych majteczkach i niczym więcej.
Luke stoi nade mną i gapi się na mnie. Jego spojrzenie pali. Czuję jak wyskakują mi na ciele rumieńce. Jestem czegoś ciekawa, dlatego opuszczam oczy w dół.
– Tak, działasz na mnie – dotykam moich rozpalonych policzków – Jesteś prawie naga, dziwne, żebyś na mnie nie działa, ale to do niczego nie zobowiązuje, okej?
– Kocham cię, jak ja cię kocham, Luke. Dziękuję za to jak na mnie patrzysz, czuję się piękna.
Wyciągam do niego ręce, a on znowu jest na mnie. Jest cholernie precyzyjny w tym, żeby się o mnie nie otrzeć. W pokoju jest zimno, bo nie włączyliśmy ogrzewania, jednak teraz... teraz jestem bardzo rozgrzana.
– Ogłaszam, że nie pozbawię cię dziewictwa w tym głupim hotelu w tym głupim dniu, bo zasługujesz na coś p wiele lepszego – odgarnia mi włosy z twarzy.
– A kto powiedział, że tego do cholery chcę?
Przykłada policzek do mojego policzka. Nie golił się od kilku dni, bo chyba już go to tak bardzo nie obchodzi. On chyba też ma dosyć etykiet, które nadają mu ludzie. Ja mam gdzieś, czy ma zarost czy nie. Chociaż to inne uczucie i bardzo uzależniające...
Jego usta skubią moje ucho, po czym przesuwają się niżej i niżej.. aż nie całują mojego obojczyka i nie śledzą jego lini językiem.
Chcę na niego spojrzeć, ale nie potrafię otworzyć oczu.
Co mu się chyba nie podoba, bo przestaje wyczyniać te cuda swoimi ustami.
Otwieram oczy, a on się uśmiecha.
– Kocham twoje oczy – przez sekundę gładzi moje wargi, po czym przenosi te palce na moją...
Podskakuję na ten obcy dotyk na mojej piersi, ale on tylko dociska się do mnie mocniej, ssie skórę na moim obojczyku..
Oczami pyta czy dobrze, a ja wplatam palce w jego włosy, nie chcąc być bierną.
Przesuwa się w dół, a jego twardość ociera się o zewnętrzną stronę mojego uda.
Jego język pieści mnie pomiędzy piersiami, a jego oczy nie opuszczają moich, jakby prawdziwa erotyka rozgrywała się pomiędzy dwoma parami oczy.
Przeczesuję jego włosy, a może tylko wydaje mi się, że to robię. Jednak na pewno zaciskam w nich dłoń i wyginam się w łuk, gdy jego usta zamykają się na moim sutku.
Ciepły język w połączeniu z chłodem pokoju, czyni to doznanie bardziej odurzającym. Za każdym razem, gdy jego język porusza się, chociaż troszeczkę jęczę. Co sprawia, że muszę przygryzać własną wargę, żeby się zamknąć.
Jestem głośna.
Nie chcę być głośna.
A gdy zostawia moje piersi i przesuwa się ze swoimi pocałunkami, co raz niżej i niżej spinam się.
Leżę przed nim w samych gaciach i nagle się spinam, super.
Luke, jakby to wiedział przesuwa się na mnie, przyciskając...
Krocze do krocza?
Mało poetycki.
Opiera czoło o moje, oplatam rękami jego plecy i zaczynamy się poruszać.
Instynktownie biodra do bioder..
Pierś do piersi.
Czy właśnie zostałam kobietą?
***
2190 słów
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro