Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

24 {Nowy Londyn}

Znowu jestem w Londynie. Kate ma mnie odebrać właśnie z pociągu. To ja zauważam ją pierwszą. Jest z Ethanem i... całują się.

Chyba nigdy nie mogłabym być w takim układzie, jak oni. Przyjaciele z przywilejami to na mój gust więcej utrudnień, niż korzyści. Może seks jest, aż tak dobry, ale co ja tam wiem o seksie. Wiem tylko, że Kate zaplanowała dla nas dużo imprez i mam nie uciekać, gdy ona na chwile zniknie z Ethanem. Powiedziała mi też, że mam zaprosić Paula. I faktycznie tak zrobiłam. Dzisiaj spotykamy się z nim na imprezie.

Nie rozmawiałam o tym z Luke'm.

Wie, że tu jestem.

Prosił, żebym mu dała znać, gdy dojadę i że gdyby coś się działo zawsze mogę dzwonić.

Szybko wysyłam mu esemesa i właściwie równie szybko dostaję odpowiedź.

Pisze, żebym bawiła się dobrze.

Tak mam plan. Dzisiaj nie będę panikować.

Wysiadam z pościgu, a oni w końcu mnie dostrzegają.

– Cześć, Wendy! – biegnie do uścisku, a ja tym razem staram się oddać go mnie niezręcznie. Ethan po chwili także mnie ściska, ale robi to krócej, bo bardziej skupia się na tym, żeby złapać Kate za tyłek. Nie wiem, dlaczego mi to nie umyka.

– Gotowa na imprezę?

– Przywiozłam ci trochę rzeczy. Mam nadzieję, że będą ci się podobać... bo wiesz na zdjęciach to zawsze inaczej.

– Nie panikuj, bez problemu je wezmę. Najwyżej posprzedaje kuzynkom albo rozdam.

Zawsze jestem przesadnie zdenerwowana i planuje wszystko w mojej głowie, nawet jeśli tego nie chcę.

– Opowiadaj, co się dzieje między tobą, a Luke'm.

Byliśmy trzy razy na kawie. Gadaliśmy, gadaliśmy i jeszcze raz gadaliśmy. Właściwie to bez końca. Odprowadził mnie do domu i pocałował w głowę. Za każdym razem nikt z mojej tego nie widział.

– Chyba randkujemy – bardziej nazwałabym yo poznawaniem swoich poglądów. On dużo opowiada o piłce.

Dalej nie oddałam mu jego czapki.

To nie tak, że noszę ją po domu, po prostu ją mam, a on się k nią nie upomina. Może to jakiś zwyczaj w Manchesterze.

Przede wszystkim jest dużo przestrzeni pomiędzy nami. On ma tak dużo zajść, że czasem mi wstyd, że mam tak dużo wolnego czasu, dlatego zabrałam się za przerabianie ubrań.

– Nie mogę uwierzyć, że jeszcze cię nie pocałował!

Chyba by mnie to przeraziło.

Nie powiedziałam mu, że nigdy się nie całowałam. Nie wiem, czy się tego domyślił, ani czy w ogóle go to obchodzi. Chociaż jego religie obchodzi to bardzo.

– Kretyn – rzuca Ethan owijając ramiona wokół Kate.

– Jest... – marszczę nos, nie wiem, jaki jest, wiem, że bardzo lubię te jego dziwactwa.

– Czyli nie poderwiesz dzisiaj Paula?

– Ledwo go znam!

A Luke'a chyba całkiem to dobrze. To kolejna zaleta tej relacji.

– Związki są do dupy – mówi Ethan – Zero pikanterii.

– Jesteśmy za młodzi na związki! - krzyczy Kate – Chociaż nie umiem sobie wyobrazić ciebie z kilkoma facetami, skoro z jednym idzie ci tak ciężko.

Pokazuję mojej przyjaciółce środkowy palec.

– Może jest nieśmiały?

Bardziej niepewny mnie, jakby bał się, że ucieknę. Właściwie to może mieć racje.

– Powiedz nam! Jest nieśmiały?

– Chcecie mi powiedzieć, że ten koleś będzie uprawiał seks dopiero po ślubie?

Nie wiem.

Nie pytałam go o to. To wychodzi po za moją strefę komfortu. Daleko po za nią. Rumienię się nawet w tej chwili.

– Dobra wystarczy tego. Będziemy się dobrze bawić, a następnym razem może zabierzesz go ze sobą.

Zapytanie o to wymaga naprawdę wiele odwagi. Nie wiem, czy ją posiadam i czy by chciał spędzać czas z ludźmi tak różnymi, ale przecież ja też jestem inna.

– A teraz chodźmy po przymierzać te ciuszki.

– Dziewczyna z Manchesteru zapytała mnie o jeden z moich swetrów, a gdy użyłam określenia z drugiej ręki właściwie wyraziła pełne obrzydzenie.

– Ludzie nie rozumieją, że moda nie ma ceny.

Właśnie w takich rzeczach zgadzam się z Kate i kocham te naszą przyjaźń.

Ethan nie chce opuścić na krok Kate, co wydaje mi się trochę dziwne w ich układzie. Wychodzi tylko na chwile, żeby wrócić z.. Paulem i skrętami..

– Życie jest za ciemne, przyda nam się trochę śmiechu.

Nigdy nie paliłam.

Nie chcę tego robić.

Podobni trzeba w życiu wszystkiego spróbować, ja uważam, że trzeba umieć mówić ‚nie'. Jeśli wszędzie będziesz chciał się dopasować, nigdy nie będziesz sobą. Nie chcesz w życiu spróbować wszystkiego? To też jest w porządku. Chcesz być dziwakiem? Ja osobiście lubię dziwaków.

– Cześć – Paul opada obok mnie – Dobrze cię widzieć – całuje mnie w policzek, po prostu naruszając moją strefę komfortu.

Krzywię się w myślach.

To takie dziwne, chyba wiem, dlaczego Luke nigdy tego nie zrobił.

– Chcesz jednego?

– Dzięki, ale nie – przebywanie wśród ludzi, którzy lubią takie używki, pokazuje mi, jak bardzo różnie się nawet od swojej przyjaciółki.

Nigdy jeszcze nie znalazłam złotego środka.

Może za bardzo usilnie go szukam.

– Chodź, Paul, damy dziewczynom czas na przebieranki.

– Musisz wypić ze mną piwo, Wendy – słowo ‚muszę' jest znienawidzonym przeze mnie słowem.

– Zobaczymy.

Faceci wychodzą, a my dopadamy moją walizkę. W tym czuję się pewnie i dobrze. Śmiejemy się, żartujemy, próbujemy różnych stylizacji.

Dzisiejsze miejsce, do którego idziemy okazuje się bardziej barem, w którym jest przyzwolenie na wszystko. Bez problemu tutaj palą i piją mocny alkohol.

Ethan pożera szyje Kate, a my z Paulem staramy się rozmawiać, Kate także próbuje. Gdy proponują grę w butelkę...

Czy gdybym w domu miała ludzi, którzy to robią czułabym się luźniej?

Czy straciłam coś bezpowrotnie?

Paul zarzuca rękę na oparcie za nami.

– Prawda czy wyzwanie? – Ethan pyta Kate.

– Wyzwanie.

Dlaczego ja nie jestem tak odważna?

Oni są rozluźnieni dzięki używkom, ja jestem spięta i nie chcę się rozluźniać w ten sposób.

Kate jest mną rozczarowana, gdy wybieram pytanie i zamawiam kolejny sok.

Jestem tak grzeczna, że to, aż obrzydliwe. Paul wydaje się mieć dla mnie dużo zadań, w końcu z głupoty się na takie decyduje. A oni od razu dają mi skręta i karzą się rozluźnić. Tak. Nie pasuje mi to. Tak, robię to.

Czy to nie ja byłam tą dziewczyną, która powiedziała, że trzeba umieć mówić ‚nie'?

Więc dlaczego nie robię tego kolejne trzy razy?

Kończymy w końcu w klubie, jestem na parkiecie, wypełniona mieszankami, które mnie osłaniają,

W szczególności, gdy Paul porywa mnie do tańca, a jego dłonie są...

Niedobrze mi.

Puszczam go i biegnę do toalety. Alkohol w moich żyłach dodaje mi odwagi.

Wybieram jego numer.

– Wendy? – odbiera od razu.

– Upiłam się – chichoczę do słuchawki – Chciałabym, żebyś tu był. Możesz przyjechać?

Nie wiem, która jest godzina.

– Nie podoba mi się tu, nie tak naprawdę....

– Wyślij mi adres, Wendy.

– Co?

– Adres. Będę niedługo.

Nie sprzeciwiam się, bo przecież tego chciałam.

Gdy wracam do reszty, stoją przy barze i chyba na mnie czekają. Paul przygląda mi się, a ja przyglądam się jemu.

– Powinniśmy wszyscy się pocałować! Każdy z każdym!

Jestem znowu gotowa powiedzieć ‚nie' i chyba mówię to od razu bardzo głośno.

– Nie bądź taką nudziarą, Wendy! Dam ci więcej alkoholu, żebyś się w końcu, kurwa, rozluźniła! – otacza ramieniem Paula – Albo ocenie za ciebie, jak całuje Paul... a potem ty.

I naprawdę go całuje, Ethan chce pocałować mnie. Są kompletnie pijani.

Nie chcę tu dłużej być.

Znowu wychodzę.

Tylko tym razem nie chcę nigdzie wracać. Jest zimno, mój strój nie pozwala mi na utrzymanie ciepła. Byliśmy znowu w tym samym klubie, dlatego pod nosem mam Starbucksa.

Dziewczyna ze Starbucksa.

Kończę w cholernym Starbucksie, żeby przypomnieć sobie o rzeczach u Kate.

Nie chcę tu być.

Dlatego wracam do niej, a potem szybko do kawiarni, której adres podrzucam Lukowi.

Naprawdę przyjedzie?

Jest prawdziwy?

Tak bardzo prawdziwy?

To trzy godziny!

Może źle usłyszałam?

Pieprzone resztki alkoholu zmieniają mnie w beksę, a może to nowa świadomość, którą zdobyłam.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro