20 {Na pewno nie ja}
Opuszczam Starbucks w jeszcze lepszym humorze, niż miałam na początku dnia. Ruszamy na zakupy, które nieco mnie przerażają, ale udaje mi się to ukryć, gdy Kate i Ethan w kółko gadają, a raczej pokazują mi, co gdzie się znajduje i co się tam dzieje.
Gdy w końcu docieramy do centrum handlowego, moje przerażenie wzrasta.
Mam wybierać bieliznę z tym obcym facetem?
To nie jest do mnie podobne.
Nie jestem odważna.
W ogóle nie mam w sobie tej odwagi i bezwstydności.
Nikt nie ogląda mojej bielizny.
Nie jestem nawet na to gotowa, kurwa.
Jestem przerażona.
Kurewsko przerażona.
Po prostu powinnam powiedzieć ‚nie'.
Ale może to naprawdę jest normalne?
Dzikie podrywy w kawiarnii i jeszcze większe szaleństwa w przymierzalni.
Nie chcę, żeby nie mój chłopak, pomagał mi i oglądał mnie w bieliźnie.
Właściwie to nie chcę, żeby ktokolwiek mnie w niej oglądał.
Jestem tchórzem.
Nawet nie wiem, o czym rozmawiają, tak odleciałam.
Ciekaw, co powiedziałby Luke, gdyby wiedział, że kupuję bieliznę z obcym facetem.
Co mnie to obchodzi, co by pomyślał?
Nie przejmuję się tymi bzdurami. Ludziom zbyt dużo rzeczy się wydaje.
Jeśli chcę to pokażę się w bieliźnie komukolwiek będę chciała.
– Jaki kolor jest teraz w modzie? – pyta go Kate – Na co lubicie patrzeć?
– Na ładne, okrągłe tyłeczki.
Nie mam w domu przyjaciół, dlatego nie mam pojęcia, czy takie rozmowy są normalne. Czuję się zagubiona pośród ich bezpośredniości, bo moja jest zupełnie inna i wynika z czego innego.
– Błagam was tylko zero push up.
– Cholera, wiesz w ogóle co to?
– Zbyt wiele razy się zawiodłem.
Kate gładzi go po plecach, chyba próbując go pocieszyć.
– Lubię koronki – uśmiecha się – Masz dzisiaj? – pyta ją.
To jest studenckie życie tak?
Wszyscy wiedzą o sobie wszystko.
– Zabieraj łapy, Ethan.
– Nie to mówiłaś...
Ona go uderza w pierś, a on wybucha śmiechem, co jest chyba winą mojej krzywej miny.
– Nie martw się, znajdziemy coś fajnego.
– Chyba nie jestem na to gotowa.
– Ale są wyprzedaże! – krzyczy Kate – Musisz coś kupić!
– Pomogę – Ethan obejmuje mnie ramieniem, a ja czuję się strasznie niezręcznie w tej sytuacji.
Nikt mnie nie dotyka.
A on robi to tak nonszalancko, że wiem, że to nic dla niego nie znaczy.
– Twój ulubiony kolor?
Krzywię się.
– Niebieski?
– W porządku, zabawny się w marynarza, kochanie.
– Ethan, przestań ją peszyć.
– Ale ona jest taka urocza! – krzyczy i całuje mnie w policzek, jednocześnie obejmując drugą ręką Kate – Czy to już harem?
– Ethan myśli tylko o seksie.
– To twoja wina – całuje Kate w kącik ust, a ona się krzywi.
Czyżby coś pomiędzy nimi było? Sypiają ze sobą, a ona mi nie powiedziała?!?!
Ethan szaleje w sklepie z bielizną. Nie pyta nas w ogóle o rozmiar, bo stwierdza, że jest w tym specjalistą. Kate ciągnie mnie do największej przymierzalni, namawiając na wspólne przymierzanie.
Czuję się, jak na lekcji wychowania fizycznego, gdy dziewczyny oceniają się nieustannie.
Ethan chce dołączyć, ale na szczęście Kate go powstrzymuje.
– Niech sobie pofantazjuje, ale za drzwiami.
Już jej niemal dziękuję, gdy on znowu dobija się do drzwi.
– Ethan! – krzyczy Kate.
– Idę kupić alkohol, wystarczy wam pół godziny?
– Tak! – krzyczy.
– Pamiętajcie, że wyobrażam sobie was! Może nawet całujące się!
Kate wybucha śmiechem, ja stoję zmieszana.
– To nic specjalnego, Wendy. Nie przejmuj się tak.
– Całowałaś się kiedyś z dziewczyną? – gdyby ktoś zrobił to w moim miasteczku..
– Na imprezach.. często.. to nic specjalnego. Chociaż całkiem nieźle całują. Ty nigdy..
Kręcę głową.
– To wasze miasteczko mnie wkurwia. Nie powinnaś być taką przestraszoną owieczką, a jesteś, bo nie znasz życia. Dopiero teraz to widzę. Musisz się rozluźnić – potrząsa moimi ramionami – Bielizna to twój pierwszy krok do odwagi – Koniecznie czerwona.
Słucham jej, bo to wszystko to za dużo.
Czuję, jakbym nie wiedziała kim jestem, jakby to miasto zabrało mi coś, czego już nigdy nie odzyskam.
Jednak gdy wchodzę do klubu na fałszywym dowodzie, który zrobiłyśmy w pięć minut, nie potrafię tak po prostu zamówić alkoholu. Nie wiem, co mnie powstrzymuje. Chęć trzeźwego umysłu i bycia obserwatorem, czy fakt, źe alkohol, którym poczęstował mnie Ethan w mieszkaniu był niesmaczny.
Czy alkohol ma być smaczny?
Teraz oni wymieniają się papierosem. Jesteśmy w klubie z muzyką na żywo. Kate porusza biodrami od momentu, gdy tu wyszła z Ethanem już rozglądają się za numerkami na te noc, a ja tylko się przyglądam.
Tańczę z Kate, ale nie wiem...
Dlaczego nie mogę się rozluźnić? Ethan także wyciąga mnie na parkiet, a później znika gdzieś z Kate..
Chyba nie chcę tu być.
Nie czuję się tu dobrze.
Dlatego piszę do Kate, że wychodzę. Mam klucze i wszystko, ale nagle przypominam sobie o tamtym facecie, który pracuje w Starbucskie. Przechodziliśmy obok niego, gdy wysiedliśmy z metra. Na szczęście udaje mi się tam trafić i rzeczywiście nie ma tłumów. Oprócz mnie są dwie osoby i barista.
Ten barista.
Uśmiecha się, gdy mnie dostrzega.
– W drodze na imprezę? – pyta zanim jeszcze dojdę do lady.
– Tamta impreza była do dupy, postanowiłam zrobić własną tutaj.
– Jacyś goście?
– Taki Paul, znasz może? – wyginam kąciki ust. Nie wiem, kiedy to się stało dla mnie takie łatwe
– Przyniosę ci kawę do stolika i zaczniemy imprezę.
– Możesz?
– Należy mi się przerwa.
Co ja w ogóle robię? Przyszłam tu z nim flirtować? Zabrać do łóżka? Nie, chyba nie.
Gdy opada na krześle obok mnie, widzę, jak przygląda się mojej sukience. Mam zarzuconą moją ocieplaną jeansową kurtkę, ale moja granatowa sukienka i tak jest widoczna.
– Skąd jesteś? Gdzie mam szukać dziewczyny, jak ty?
– Nawet nie znalazłbyś tego na mapie.
– Jestem zaskakująco dobry z mapy.
– Musiałbyś być najlepszy – informuję go.
– Sprawdź mnie.
No i tak właśnie mija mi połowa tej nocy.
Rozmawiam x przystojniakiem i jestem po prostu dziewczyną, którą chce poznać, a nie tą dziewczyną.
Przy nim jestem tym kim jestem, ale gdy ktoś wrzuca mnie do studenckiego świata..
Mam jeszcze czas, żeby się przyzwyczaić.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro