Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

16 {Pełen dom}

Unikam go.

Na szczęście mam już swój samochód i nie spacerujemy sobie razem.

Gdy jadę po Dylana jestem na ostatnią chwile i odjeżdżam z piskiem opon.

Tata przyjechał, bo się za nami stęsknił i postanowił zostać na trochę, dlatego nie muszę czekać na Dylana po niedzielnej mszy, bo tata jest tam z nim.

Nawet mama jest w domu.

To takie dziwne być tak po prostu rodziną. Dylan się uśmiecha, gdy tata angażuje go do najmniejszych czynności. Mama śpiewa gotując, a tata skrada jej pocałunki i zabrania nam patrzeć.

Nawet gdy zakrywamy oczy, bardziej żartem, uśmiechamy się z Dylanem do siebie.

Nie mam nawet czasu myśleć o Luke'u, bo ja też jestem szczęśliwa.

Dlaczego tak nie może być zawsze?

Może gdyby tak było ja nie chciałabym uciekać do Londynu, bo teraz naprawdę tego nie chcę.

Mogłabym godzinami siedzieć z tatą w ogrodzie i doprowadzać go do porządku.

Może mogłabym tu być szczęśliwa.

Wiele różnych elementów składa się na ludzkie szczęście, mi chyba brakuje do tego pełnej rodziny.

Takich chwil, gdy mama i tata żartują, gdy spędzają czas z dziećmi.

Nie rozumiem, dlaczego mama nie do końca to robi, gdy nie ma taty i dlaczego tak dużo jej nie ma.

Czyżby była bez niego pusta? Nieszczęśliwa przy nas bez niego?

To brzmi tak okropnie.

Teraz jednak nie jestem z rodzicami, bo Kate zadzwoniła, a przez tą pełną rodzinkę nie miałam okazji z nią porozmawiać.

– Cześć, laska. Co słychać na wsi? Jak tam twój przystojny piłkarz?

Nie przestaje go nazywać moim, mimo, że tłumaczę jej, że to nigdy nie ma prawa się udać. Widziałam się raz z Jackiem i wymieniamy się wiadomościami, ale on też nie porusza tematu brata

Teraz jest na etapie wybierania psa i stale zamęcza mnie dziwnymi esemesami, wysyłając mi milion zdjęć różnych psiaków czy akcesoriów. Ostatnio stwierdził, że jego sunia będzie baletnicą. Przez chwile zwątpiłam, czy mówi o psie. Ten żart o dziwo przypomniał mi o Luke'u.

Dlaczego go unikam?

Bo jest niebezpieczny, a ja nie potrzebuję takich rzeczy w moim życiu.

– Przestań.

– Zauważyłaś, że odkąd się tam pojawił częściej rozmawiamy o tobie i o twoim życiu w tej dziurze, niż o mnie?

Tak, to faktycznie możliwe.

– Kompletnie mi to nie przeszkadza, ale... – zawsze jest jakieś ‚ale' – Nie chcę już słuchać twojego użalania...

– Przepraszam, Kate.. już słucham twoich..

– Nie – oburza się – Jesteśmy przyjaciółkami i mogę znieść, gdy nie mówię o sobie. Próbuję ci powiedzieć, że powinnaś zacząć działać. Ten chłopak sprawiał, że odżyłaś. Kto wie, jakie jeszcze ma zdolności?

– Mówimy teraz o seksie?

– A myślisz o seksie z nim?

– Kate!

Krzyczę i podchodzę do okna, ponieważ słyszę, że podjechał samochód, oby tylko to nie byli dziadkowie.

– Jest piłkarzem, ma kaloryfer?

– Czy możemy skończyć o nim rozmawiać?

Jednak coś nie pozwala mi przestać o nim myśleć, ponieważ to jego samochód stoi pod domem. Odsłaniam firankę i przyglądam się, jak Dylan wysiada z jego ciężarówki. Tata coś do niego krzyczy, musi stać na ganku.

– Tato, zapraszam Luke'a od tygodnia, a on nie chce wejść!

Przeze mnie?

Może wydawało mi się, że go unikam, a tak naprawdę to on unika mnie..

Luke spogląda w górę, a ja odsuwam się, jakby mógł mnie zobaczyć.

– Hej? Jesteś tam?

– Cicho – mówię do niej, jakby faceci na dole mogli ją usłyszeć.

– Cześć, Luke, tak powinieneś wejść, nie mieliśmy jeszcze okazji...

O cholera.

– Dziękuję, ale...

Dobrze, że mam otwarte okno i mogę wszystko usłyszeć.

– Żadnych ale, moja piękna żona zrobiła kolacje.

Uśmiecham się, gdy tata mówi w ten sposób o mamie.

– Chodź, muszę poznać faceta, o którym mój syn nie przestaje mówić.

– No dobrze.

Jeszcze raz patrzy w moje okno, jakby mógł mnie zobaczyć.

Nie chcę, żeby mnie widział.

– Już?

– Luke na horyzoncie, właśnie wchodzi do mojego domu..

– Bez koszulki?

– Kate!

Ona zaczyna chichotać.

– Wendy! Zejdź na dół!

– Jestem wzywana – szepczę – Życz mi powodzenia.

– Ubierz stanik z push upem!

– Serio to jest twoja rada?

– Wendy! – krzyczy mój brat.

– Myślę, że jesteś za mało odważna na brak stanika. Zadzwoń później.

– Okej.

No to czas zejść na dół.

Bardzo powili...

Wyglądając przez dziurę pomiędzy schodami, a parterem.

To Luke pierwszy unosi głowę, jakby mógł poczuć, że idę. To wydaje się cholernie dziwne.

– Cześć, Wendy.

Nie jest tu dla mnie, jest tu pomimo mnie.

– Znacie się? – pyta tata – Nie widziałem, żebyś ostatnio jeździła po Dylana..

– Bo ty się do tego wyrywasz, tato – uśmiecham się – Cześć, Luke – mój głos się łamie.

– Cześć, Wendy – mówi jeszcze raz.

– Siadajmy do stołu. Opowiesz nam więcej o swoim życiu, Luke.

– Naprawdę chcecie państwo tego słychać?

– Musimy wiedzieć, czym Dylan jest taki zachwycony.

Rodzice zadają mu pytania, a on skrupulatnie na nie odpowiada, co jakiś czas zerka na mnie, a ja udaję, że tego nie widzę.

Luke oferuje, że pozmywa, jak przystało na faceta, którzy istnieją tylko w filmach lub którzy wierzą w samo dobro. Mama nie chce się zgodzić, na co tata proponuje, żebym ja mu pomogła.

No więc, kończymy oboje w kuchni.

Nie mamy zmywarki, bo babcia się na nią nie zgodziła.

To szaleństwo, wiem, ale co poradzę? To miasteczko jest właśnie takie popierdolone.

– Przepraszam – mówi – Nie chcę ci się narzucać, gdyby nie twój tata... – stoi w bezpiecznej odległości ode mnie – Chodzi o Natalie i o te randkę?

Kurwa.

Co mam niby powiedzieć?

– Gówno...

– Nie poszedłem na te randkę.

– Pewnie zżerają cię wyrzuty sumienia, co? Zraniłeś dziewczynę..

– Ta, coś w tym rodzaju – zbyt długo myje jeden talerz – Nie chcę, żebyś mnie unikała.

– Nie unikam cię – kłamię.

– Więc chociaż na mnie spójrz.

Nie potrafię.

I na szczęście nie muszę, bo Dylan go wola.

Uratowana.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro