Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 3

     Spojrzenie każdego na sali spoczywało teraz na Dylanie. Sam mężczyzna siedział niewzruszony przy stole, choć krew z okaleczonej dłoni spływała w dół, brudząc śnieżnobiały obrus.

Resztki zgniecionego kieliszka leżały tuż pod nią, mieniąc się w świetle lamp.

Muzyka nadal grała. Stałam zaskoczona, nie do końca rozumiejąc co się wydarzyło, przynajmniej do momentu, gdy wściekłe spojrzenie Dylana nie powędrowało w kierunku Blaise'a.

Dayo podał mu kilka serwetek i odeszli w kierunku toalety.

— O tym właśnie mówiłem. Bardzo impulsywny z niego człowiek.

Odeszłam od Nathaniela pozostawiając jego wypowiedź bez komentarza i nie dziękując nawet za taniec. Może i świadczyło to o braku kultury, ale jego zachowanie nie było godne oklasków.

Dylana poniosły nerwy, już nie pierwszy raz. Bywał impulsywny, więc mogłam się domyślić, że ten taniec podziała na niego jak płachta na byka. Mogłam jedynie dziękować w duchu, że nie postanowił rzucić się na Nathaniela. Staraliśmy się dojść do porozumienia, a taka sytuacja z pewnością nie wpłynęłaby korzystnie na nasze położenie na arenie narodowej. Biorąc pod uwagę, że patrząc na fakty, nie mieliśmy żadnej pozycji, a moim obowiązkiem było dbać o kraj i stawiać jego na rozwój, ponieważ uwagi Nathaniela pokazały, że byliśmy w tyle i nie miało się to szybko zmienić. Tym bardziej jeśli wizyta naszych gości nie wypadnie zbyt pomyślnie.

Aktualnie najważniejszą rzeczą było odesłanie Dylana do domu, wezwanie pielęgniarki i odłączenie go od towarzystwa, ponieważ nie spodziewałam się po nim żadnych pozytywnych emocji tego wieczoru.

Kolejny dzień zapowiadał się pracowicie. Koniec z przyjęciami i przyjemnościami. Nastał czas papierkowej roboty i przywracania świata do normalności. Czyli coś czego nie lubiłam najbardziej. Na samą myśl zbierało mnie na mdłości. Były to czynności, których od zawsze starałam się unikać. Po pierwsze, siedzenie w papierach niezmiernie mnie nudziło, a po drugie nie była to moja mocna strona. Matka kilka razy, gdy byłam jeszcze nastolatką, próbowała lekko wprowadzić mnie w biurowy świat, ale byłam na to zbyt młoda i nie znajdowało się to w centrum moich zainteresowań.

Swoje kroki skierowałam do gabinetu, który odkąd pamiętałam, należał do Christiny. Tego samego, w którym została zamordowana, oraz w którym omal nie straciłam Dylana.

Czułam się ogromnie nie na miejscu przebywając w tym pomieszczeniu i próbując udawać, że tak powinno być. Każdy przedmiot w tym pomieszczeniu przypominał mi o niej i o złu, które wyrządziła światu, a także przywoływał wspomnienia z tego traumatycznego dla mnie dnia.

Śmierć Dylana często do mnie wracała, nie tyle co we wspomnieniach, a we snach. Nieustannie, jak w pętli, przewiał mi się widok martwego chłopaka. W różnych sytuacjach, w różnych miejscach, zawsze leżący we krwi z pustym wzrokiem wpatrzonym w przestrzeń. Budziłam się wtedy zalana zimnym potem i spoglądałam na śpiącego obok mężczyznę. Trwałam tak parę chwil wpatrzona w nieskazitelnie białą i pustą ścianę. Wmawiałam sobie wtedy, że przecież tu jest, że nic mu nie grozi i zapewne już miało tak zostać.

Następnym krokiem było położenie się do łóżka i kręcenie się z boku na bok, próbując przyjąć dogodną pozycję do snu. Często budziłam przy tym Dylana, który najczęściej mruczał coś niezrozumiale i przekręcał się na drugi bok kontynuując sen. Zadziwiała mnie jego łatwość w zasypaniu, tak jakby nigdy nie miał żadnych zmartwień na głowie i nie przerabiał we śnie scenariuszy pod tytułem "co by były gdyby" lub "jak sobie poradzimy w przyszłości".

Dziś postanowiliśmy, że zostanie w domu. Była to bardziej moja decyzja niż jego, ale ostatecznie się ze mną zgodził.

Musiałam złagodzić trochę sytuację po przyjęciu, a Dylan, który zapewne pozostałby zgryźliwy w stosunku do Nathaniela, z pewnością nie byłby pomocny. Dodatkowo utrudnianie kontaktu z wpływowymi ludźmi zza granicy nie przyniosłoby niczego dobrego. Już teraz, niezbyt przychylnie spoglądali w kierunku mojego partnera, choć nie powinno nigdy mieć to miejsca, zważywszy na to jak wiele zrobił Dylan, ponieważ głównie dzięki niemu dotarliśmy w to miejsce. Nie chciałam już więcej go wycofywać, więc ta drobna separacja miała być jednorazowa, a głównym powodem było dobro nas wszystkich. Robiłam to, co musiałam. Gdy wizyta dobiegnie końca, wszystko wróci do normalności.

Usiadłam na miękkim skórzanym fotelu, który przeznaczony był do długich posiedzeń. Dębowe, masywne biurko pachniało starością, stało tu niezmiennie od lat. Na nim, sterta papierów i nowych ustaw do zatwierdzenia. Moim zadaniem było odczytanie ich, zaakceptowanie najrozsądniejszych i przekazanie do dalszej weryfikacji. Nim uda nam się wprowadzić inny rodzaj rządów, musieliśmy doprowadzić państwo do ładu. Stopniowe socjalizowanie mężczyzn oraz przyzwyczajanie kobiet do nowej rzeczywistości. Najważniejsze natomiast były skorygowanie praw Państwa Wyzwolonego. Zniesienie kar cielesnych oraz kar śmierci. Ponowne sądy dla uwięzionych, reforma edukacji. Wszystko to, spoczywało głównie na mojej głowie.

Byłam gotowa na ból kręgosłupa, piekące oczy, a także duża ilość kawy.

Nie zaczęłam nawet pracy, gdy ktoś zapukał do drzwi. Był to nikt inny, niż Nathaniel.

Przywitał się uprzejmie i bez pytania zajął miejsce po drugiej stronie biurka.

— Wybacz, że przeszkadzam. Zapewne masz dużo pracy, ale mam parę spraw, które potrzebują twojego zatwierdzenia.

Westchnęłam lekko, ponieważ byłam pewna, że oznaczało to więcej papierkowej roboty.

— W porządku — od odpowiedziałam, choć aktualnie nie chciałam żadnych gości. Kierowała mną raczej uprzejmość.

—Chodzi o to, że nasza narodowa telewizja, chciała nakręcić o was reportaż i, jeśli jest wam to na rękę, długometrażowy dokument. Po ogłoszeniu informacji, że udało się nawiązać kontakt z Państwem zza oceanu, o którym ludzie nie słyszeli od dekad, zrobiło się dość głośno i ze wszystkich stron napierają na nas, aby pokazać coś więcej.

Skinęłam głową.

— Myślę, że nie jest to zły pomysł, ale wolałabym poczekać, aż sytuacja w kraju się trochę unormuje. Nie mam za bardzo czasu na wywiady i reporterów. Nie rozumiem tylko dlaczego postanowiłeś przyjść z tym do mnie, mam od tego ludzi, z którymi powinieneś się skontaktować w pierwszej kolejności.

Jego zmieniający się wyraz twarzy ujawnił, że miał mi do przekazanie coś jeszcze i nie była to raczej dobra wiadomość.

— Jest jeszcze jedna rzecz, którą musisz rozpatrzyć osobiście.

Ponagliłam go wzrokiem, ponieważ mocno ociągał się z przekazaniem tej informacji.

— Kontaktowałem się dziś rano z rządem mojego kraju, przedstawiłem im sytuację i postawili oni jedno ultimatum. Mianowicie, uzyskacie nasze wsparcie, tylko jeśli pan Dylan zostanie odsunięty od rządów.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro