VII
Alex miał niezwykłą zdolność do ukrywania swoich emocji przy ludziach. Jedna maska, rozluźnienie mięśni twarzy i proszę- nikt nie podejrzewa, jaką burzę w środku przeżywasz.
Postanowił nie mówić mamie, że spotkał Miriam. W zasadzie nigdy tak naprawdę nie dowiedziała się o dawnej przyjaciółce swojego syna. Jako dziecko, uważał dziewczynkę za kogoś, o którym nikt miał się nigdy nie dowiedzieć, bo to oznaczałoby kłopoty i zapewne zakaz widywania się z nią.
-Cześć, synku- przywitała go mama, gdy wszedł do domu. Jutro miał wolne... więc może powinien spotkać się z Miriam?
-Jak tam w pracy?- zapytała, przeciągając się na kanapie. Alex przystanął i zagryzł wargę, zaciągając rękaw swojej bluzy za nadgarstki, by ukryć ślady markera. Nie lubił kłamać, a szczególnie nie lubił robić tego wobec swojej mamy. Postanowił przybrać najbardziej normalną i nonszalancką postawę, jaką potrafił.
-Normalnie, jak zawsze- wzruszył ramionami, przybierając beztroski ton głosu.-Idę na górę.
-Nie jesteś głodny?- zapytała kobieta, trochę się ożywiając. Odpowiedź chłopaka zaspokoiła jej ciekawość, więc zagrożenie dalszymi pytaniami na szczęście minęło. Pokręcił głową sygnalizując, że nie ma ochoty na jedzenie. Zmarszczyła brwii.-No dobrze...
Alex szybko pokonał schody, wskakując zwinnie na stopnie, które znał od tylu lat. Po chwili zacisnął dłoń na klamce i wszedł do swojego pokoju, od razu rzucając torbę na łóżko i zapalając światło. Zanim zdążył dotrzeć do miękkiego posłania, potknął się o Mruka, swojego kota. Mruk uniósł głowę leniwie i spojrzał na Alexa z wyrzutem. Chłopak uśmiechnął się przepraszająco do zwierzęcia, po czym sam opadł na łóżko, wypuszczając z płuc powietrze.
-Boże- jęknął, przekręcając się na bok i zdejmując okulary.-Spać...
Powstrzymując napływ senności, obrócił się i spojrzał na zegarek, po czym stwierdził, że zadzwoni do Miriam następnego dnia. Wpisał jedynie jej numer do telefonu. Dziś nie miał już siły. Wciąż jednak nie mógł uwierzyć w to, że ją spotkał.
Niechętnie zwlókł się z łóżka, którego grawitacja wydawała się zwiększać z każdym centymetrem, jaki dzielił od niego chłopaka. Wszedł do łazienki i spojrzał w lustro. Pojawił się tam ten sam człowiek, który zwykle pojawiał się każdego dnia. Męcząca stagnacja ogarnęła nawet wygląd chłopaka.
Skrzywił się, zniesmaczony samym sobą i przetarł twarz dłonią. Odetchnął, zbierając siły na wieczorną toaletę. Gdy był już przebrany i w miarę „ogarnięty", wrócił do łóżka.
Noce były dla niego najgorszymi porami doby. Zawsze wtedy ogarniał go lęk o jutrzejszy dzień.
W końcu udało mu się zasnąć.
*
-Hej, Ali!- dziewczynka zawołała radośnie, kiedy czerwony rower zaparkował przy małym, zaniedbanym budynku. Teraz Królestwo wyglądało odrobinie weselej, z dziecięcymi rysunkami na ścianach, zielonym bluszczem na dachu i piórach powtykanych w szpary w oknach. Chłopiec uśmiechnął się na widok dziewczynki. Na głowie miała wianek ze stokrotek, końcówki jej włosów były pomalowane niebieskimi pastelami, oczy błyszczały, a ona cała emanowała energią. Każda chwila spędzona z nią motywowała chłopca do działania, pobudzała w jakiś dziwny sposób.
-Chciałabym ci powiedzieć, że cię kocham!- zacisnęła powieki, wyszczerzając zęby w szerokim uśmiechu. Chłopiec, który nie zdążył jeszcze zejść z roweru, bardzo się zdziwił nagłym wyznaniem dziewczynki. Poczuł, jak jego uszy robią się ciepłe. Miriam zaśmiała się.-Masz czerwone uszy!
-Dlaczego... to powiedziałaś?- spytał nieśmiało, schodząc powoli z pojazdu.
-Że cię kocham?
-Tak...
-Ponieważ tak jest!- zawołała.
-Ale...to bez sensu- stwierdził, bawiąc się swoimi palcami.
-Czemu bez sensu?- spytała, nie rozumiejąc.
-Bo nie można kochać ot tak...
-A ja cię kocham- upierała się, zakładając ręce na piersi.
-Nie wiesz, co to znaczy miłość- wypalił chłopiec, po czym momentalnie zakrył dłonią usta. Spojrzał na dziewczynkę, spodziewając się wybuchu złości, płaczu lub po prostu ciosu w twarz... lecz nic takiego nie nastąpiło. Miriam za to zmarszczyła brwi, spuszczając wzrok. Milczeli chwilę- chłopiec bał się odezwać, a dziewczynka myślała nad czymś ważnym.
-Wiem, co to miłość- powiedziała powoli, patrząc wprost w oczy Alexa.
Chłopiec w końcu odważył się przemówić, odsuwając dłoń od ust.
-Nie chciałem cię urazić, przepraszam- powiedział, spuszczając wzrok na trawę.
-Nie uraziłeś, Ali- oznajmiła z uśmiechem. „Po prostu źle oceniłeś sytuację", dopowiedział sobie w myślach chłopiec. W pewnym momencie dziewczynka chwyciła go za dłoń i zaczęła iść w sobie znanym kierunku, ciągnąc Alexa za sobą.-Pokażę ci coś.
Chłopiec zdążył się już przyzwyczaić do niespodziewanych posunięć dziewczynki, więc posłusznie poszedł za nią- jak się później okazało- do Ogrodu, na tyły domku. Zanim jednak tam dotarli, Miriam zatrzymała się nagle, przez co Alex wpadł na nią.
-Zamknij oczy- rozkazała, uśmiechając się. Chłopiec, nie będąc pewien, co chce zrobić dziewczynka, pokręcił głową.-No już, proooszę.
Chłopiec skrzywił się w niezadowoleniu, ale zamknął oczy i dał się prowadzić dziewczynce jeszcze parę metrów.
-Możesz już otworzyć!- zawołała po chwili. Alex otworzył oczy. Tak jak przypuszczał, znajdowali się w Ogrodzie, za Szopą, a on stał naprzeciwko tylnej ściany. Była oczyszczona z bluszczu, a na samym środku znajdowały się dwie postacie, namalowane dwoma, różnymi kolorami. Jeden „pomarańczowy" chłopiec, trzymający za rękę „niebieską", uśmiechniętą dziewczynkę. Obie postacie były narysowane trochę niezgrabnie, lecz sprawiły Alexowi dziwną radość. Spojrzał na Miriam, której oczy błyszczały, a sama kiwała się na piętach w zniecierpliwieniu.
-To...my?- spytał.
-Uhmmm- potwierdziła.-Sama narysowałam. Jak ci się podoba?
-To jest... świetne- powiedział chłopiec, nie kryjąc podziwu. Sam nigdy nie potrafił ładnie rysować, a jakiekolwiek próby spotykały się z natychmiastową anihilacją. Za to fotografia zawsze była jego mocną stroną. Chwycił w dłonie aparat, który wisiał na jego szyi przyczepiony do tzw. „smyczy".-Mogę zrobić zdjęcie?
-Jasne!- odpowiedziała dziewczynka po chwili. Podbiegła do ściany z rysunkiem i stanęła pod nim, chowając ręce za plecami i szczerząc się do zdjęcia.
Pstryk!
Zdjęcie wysunęło się z aparatu. Miriam przeskoczyła kupki trawy i zaraz znalazła się przy chłopcu.
-Ale super!- zawołała z zachwytem, gdy pokazał jej zdjęcie.
Uśmiechnęła się wtedy jednym ze swoich uśmiechów, które tak uwielbiał Alex.
*
Poczuł łaskotanie na policzku. Otworzył powoli oczy i dostrzegł pysk swojego kota, który najwyraźniej zapragnął pieszczot o tak wczesnej porze. Zagarnął zwierzę swoim ramieniem i przysunął bliżej do siebie. Miał nadzieję na jeszcze chwilę snu, lecz Mruk zaczął się wiercić, uniemożliwiając drzemkę. Alex podniósł się niezadowolony do siadu i westchnął, patrząc na zegarek. 9:34. Zastanawiał się, co robi Miriam.
-Uhh, Boże- jęknął, przecierając twarz dłońmi. Wciąż nie mógł uwierzyć, że spotkał swoją dawną przyjaciółkę, ma jej numer i możliwość zadzwonienia.
Chwycił telefon w dłoń i już chciał naciskać zieloną słuchawkę, kiedy coś go powstrzymało. Przecież mogła teraz spać, robić coś ważnego lub być zajętą innymi rzeczami, i nie miałaby czasu rozmawiać. Zresztą... co by jej powiedział?
Postanowił napisać. Wiadomości zawsze wychodziły mu lepiej, niż rozmowy telefoniczne.
Alex: Cześć, co u ciebie? :)
Nie, nie, nie, nie. Tak nie może być.
Alex: Siemka, co tam? :D
Ugh, nie mogę wysłać tak głupiej wiadomości.
Alex: Cześć, co tam u ciebie? Dawno cię nie widziałem i może zechciałabyś umówić się ze mną na kawę czy coś w tym stylu? Chyba że nie pijesz kawy, moglibyśmy pójść na lody lub do parku. Albo do kina, jeśli miałabyś ochotę. Napisz później.
Boże, nie, nie mogę tego wysłać, jest za długie.
Alex: Cześć, Miriam. To ja, Alex. Co u Ciebie? Napisz, jak będziesz miała chwilę czasu :>
Uff, dobra, raz kozie śmierć.
Po nieudolnych próbach napisania sensownej wiadomości, Alex wysłał ostatnią wersję. Denerwował się, że napisał coś źle, ale treść SMS-a była krótka i konkretna, więc nie miał szans na popełnienie jakichkolwiek większych błędów.
Nie musiał czekać długo na odpowiedź.
Miriam: Aleeex! Czeeeść :D U mnie w porządku, a u Ciebie? ^^
Chłopak odetchnął z ulgą.
Alex: U mnie również w porządku :> Może... moglibyśmy się spotkać?
Tym razem bez chwili wahania wcisnął opcję „wyślij". Również tym razem odpowiedź nadeszła nieprawdopodobnie szybko.
Miriam: Jasne! :D Spotkajmy się dzisiaj w parku niedaleko kwiaciarni, przy fontannie o 13:00, okay? ^^
Alex: Okay, do zobaczenia!
Miriam: Czeeeść! :D
Pisząc z niebieskowłosą widział oczami wyobraźni, jak uśmiecha się do telefonu. Przez chwilę zastanawiał się, czy na pewno podjął dobrą decyzję. Odetchnął, po czym zepchnął kota z łóżka i sam wstał, udając się do łazienki. Musiał przygotować się na bardzo ważne spotkanie.
"We are the reckless, we are the wild youth.
Chasing visions of our futures,
one day we'll reveal the truth,
that one will die before he gets there...."
~~~~~~~~~~~~~~~
Heloł... it's mi...
Piosenka: Daughter- Youth
~Sowa
PS: Wgl takie pytanie: pisać tytuł piosenki czy wolicie zgadywać? xD
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro