Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Wiosna - młoda miłość

Astronomiczna wiosna trwała w najlepsze już od kilku tygodni, jednak dopiero tego dnia objawiła się w swojej pełnej klasie - spod rozpuszczonego śniegu wyjrzała młoda trawa, a razem z nią kolorowe kwiaty. Kwitły krzewy i drzewa, motyle wraz z pozostałymi owadami uwijały się jak  w ukropie, by na pewno zapylić każdą roślinę. Ptaki wędrowne wracały do swoich gniazd, które zostawiły na czas zimy, te wytrwalsze, które nie opuszczały swojego domu przez cały rok, już ogrzewały jaja, z których za chwilę, za moment miało wykluć się potomstwo.

Dla Yurio, tak jak i dla pozostałych łyżwiarzy, późna wiosna była czasem odpoczynku od wyczerpujących treningów, chwilą przerwy pomiędzy ledwo co zakończonymi Mistrzostwami Świata a przygotowaniami do umiejscowionych w ostatnim kwartale roku zawodów Grand Prix. Plisetsky, ku zaskoczeniu postronnych, od zawsze lubił wiosnę. Podobał mu się moment, gdy po srogiej rosyjskiej zimie wszystko na powrót budziło się do życia. Odnajdywał nawet między sobą a omawianą porą roku pewną analogię, można powiedzieć, że utożsamiał się z wiosną. W życiu jednak tego po sobie nie pokazywał. Blondyn potrafił doceniać, dyskusyjną kwestią pozostawała jego zdolność dzielenia się takimi drobnymi sprawami z innymi.

Z biegiem lat nastoletni Rosjanin obdarzył wiosnę uczuciem znacznie głębszym, niż oddawało to zwykłe "lubię". Z niecierpliwością oczekiwał na moment, gdy zrobi się choć trochę cieplej, uśmiechał się na myśl o nadejściu maja czy nawet już kwietnia, kiedy to do Petersburga przylatywał ptak jedyny w swoim rodzaju, zawsze spóźniony w porównaniu do pozostałych, a zajmujący w sercu młodzieńca bardzo ważne miejsce, które piastować miał już zawsze i jeszcze trochę dłużej. Natomiast gdy ów ptak nareszcie przylatywał, niemal wszystko traciło dla Jurija znaczenie. Na ten jeden moment zapominał o dziadku, o Potyi, zapominał o Yakovie i pani Lilii, zapominał o irytującym siwym staruchu i o Prosiaku, o Mili i Georgim, wreszcie zapominał nawet o sobie samym, o tym, kim jest i co się wokół niego dzieje. Wszystko dlatego, że na petersburskim lotnisku spotykał swojego Kazachskiego Orła. Za każdym razem na widok Altina całe jego ciało na krótki moment drętwiało, a serce przestawało bić do momentu, gdy głębokie mahoniowe tęczówki napotykały spojrzenie jego zielonych oczu żołnierza. Wtedy, jak za pomocą czarodziejskiej różdżki, świat dookoła powracał do ruchu, a rosyjskie serce znów zaczynało bić. Mało tego - biło wtedy tak mocno, jakby chciało nadrobić tę krótką chwilę, w trakcie której zamarło z wrażenia. Tak przynajmniej było za pierwszym razem, gdy Otabek przyleciał do niego z Kazachstanu.

Tego dnia było tak samo. Jurij, który już nie mógł się doczekać przylotu starszego chłopaka, od ósmej rano siedział w poczekalni na lotnisku i ze zmarszczonymi brwiami wypatrywał bruneta, co rusz sprawdzając też telefon i tablicę przylotów, w obawie że przegapił wiadomość lub lot Kazacha. Nawet jeśli samolot z łyżwiarzem na pokładzie miał się pojawić na płycie lotniska dopiero wczesnym wieczorem. Była to jedna z niewielu sytuacji, gdy Yurio wykazywał chociaż odrobinę cierpliwości i determinacji, by przez kilka następnych godzin siedzieć w jednym miejscu i nie zdenerwować się żadnego przypadkowego przechodnia.

Lecz gdy Beka w końcu pojawił się na lotnisku , gdy Yura zauważył go odbierającego swój bagaż, cały wcześniejszy spokój gdzieś wyparował, ustępując miejsca nieskończonej radości. Blond grzywka zafalowała w powietrzu, gdy Plisetsky jak oparzony zerwał się z fotela i co sił w nogach popędził w stronę rozglądającego się za nim Altina. Wyższy nastolatek w ostatniej chwili zareagował na wesoły głos wykrzykujący jego imię i instynktownie wyciągnął w stronę źródła dźwięku ramiona, by zaraz pochwycić w powietrzu drobne rosyjskie ciało. Szczupłe ramiona owinęły się wokół szyi Kazacha, długie nogi odnalazły zaczepienie na wysokości wyrzeźbionego torsu, po części hacząc także o biodra, a dwa splecione w uścisku ciała zakręciły się trzy razy wokół własnej osi nim odnalazły tak istotny dla utrzymania równowagi balans. Obaj, nie bacząc na późniejsze krzywe spojrzenia świadków, wspólnie odnalazłszy usta drugiego, powoli połączyli wargi w nieśmiałym pocałunku, tak samo jak te kwiaty przed lotniskiem, które pod wpływem wiosennej porcji słońca niepewnie rozchylały płatki, obnażając przed ludźmi swe piękne oblicze.

Tak... Niedoświadczona miłość była piękna. Tak piękna, jak wiosna.

***

Mam nadzieję, że się nie spóźniłem? *ba dum tss czy coś*

Zdaję sobie sprawę, że od czasu challenge'u minęło sporo czasu i pewnie już nikt nie pamięta o świętowanej przez wattpadowy fandom rocznicy, ale obiecałem sobie, że w końcu dołożę do dziabowego konkursu swoją cegiełkę, więc o to i jestem. Spóźniony w cholerę, ale i tak się liczy, co nie? c':

Z grubsza o rzeczach technicznych:

- sprawdzałem dokładnie daty zawodów i wyszło mi, że kiedy Mistrzostwa Świata przypadają na marzec, GP odbywa się od października-listopada do grudnia; wiosna w okresie kwiecień-maj wydaje się więc idealną porą do odpoczynku, proszę mnie poprawić, jeśli jest inaczej

- pisząc "Kazachski orzeł" przez pół godziny szukałem informacji na temat tego czy orły żyją w Kazachstanie, żeby nie palnąć jakiejś głupoty; żyją

- nie mam bladego pojęcia, jak dokładnie wygląda wiosna w Rosji, nie bijcie za błędy. 

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro