16. My Ex - Maxiel
Pov: Max
Mówi się, że nie wchodzi się dwa razy do tej samej rzeki. A co jeśli rzeką jest Daniel Ricciardo w pełnej okazałości?
Kiedy Checo odszedł do Mercedesa, płakałem dwa dni. Robiłem wszystko, by z nami został. Ostatecznie jednak nie mógł już znieść medialnej nagonki.
Z Sergio a drużynie zawsze czułem się dobrze i był moim najlepszym partnerem. Kiedy usłyszałem o dołączeniu Daniela, przeraziłem się.
Przyjaźniłem się z Danielem, ale na torze dochodziło między nami do różnych niepoważnych akcji, których oboje żałowaliśmy. To była przeszłość, co czekało mnie teraz.
***
Wszedłem do wspólnego garażu, gdzie na wejściu zobaczyłem znany mi numer 3. 33 i 3 to wcześniej byliśmy my. Niczym pokrewne dusze. Daniel i ja, ja i Daniel. Wszystko wokół nas było jednak tak pokręcone.
Ruszyłem w kierunku pokojów kierowców. Zobaczyłem, że na korytarzu leży basen wypełniony wodą z lodem, a w niej leży Ricciardo. Całe moje ciało przeszedł dreszcz, na wspomnienie wspólnych chwil. Ile raz siedziałem w tym basenie w jego ramionach.
Nie Max, zapomnij o tym, to już nigdy nie wróci.
Próbowałem jakoś przejść, ale wtedy Daniel podniósł się z basenu i przyblokował moje przejście ramieniem.
- Stój, Max - usłyszałem jego seksowny głos.
Cały zadrżałem, liczyłem tylko na to, że Daniel tego nie zauważył. Jego oddech okalał moją szyję, gdy się nade mną pochylił. Woda spływała po jego idealnym, umięśnionym i lekko owłosionym ciele.
- Dokąd się spieszysz, Maxie? - wyszeptał mi do ucha.
- Daniel, ja... Muszę iść się przebrać - odparłem szybko, próbując go wyminąć.
Poczułem, jak jego dłoń chwyta moją talię.
- Przebierz się i sobie porozmawiamy, kochanie - dodał.
Ruszyłem szybkim krokiem w kierunku mojego pokoju kierowcy. Zdyszany zatrzasnąłem drzwi za sobą i oparłem się o nie. Co do jasnej anielki on teraz wyprawia?
***
Siedziałem w restauracji w RedBulla w koszulce zespołowej i spodniach. Chciałem zjeść posiłek przed drugim treningiem, nie było mi to jednak dane.
Daniel usiadł obok mnie przy stole i gapił się tak, że nie mogłem nic przełknąć.
- Danny, o co chodzi? - zapytałem. - Zachowujesz się dziwnie.
- Czy nadal chodzisz z Checo? - zapytał, a ja jakbym jadł to pewnie bym się zakrztusił.
- Nie... Zerwaliśmy... Ale dlaczego pytasz?
- Nie chciałem przeszkadzać, gdy byłeś w związku. Ale teraz... jesteś wolny...
- Nie Daniel, bądźmy profesjonalistami.
- Trudno być profesjonalistą przy tobie, biorąc pod uwagę, co nas łączyło... Nigdy nie zapomniałem, Max - odparł, spoglądając na mnie przenikliwie.
Wciąż trzymałem w ręce makaron na widelcu, którego nie byłem w stanie zjeść, ponieważ Daniel zakócał mi posiłek.
- Nakarmić cię skarbie, czy co? Czemu nie jesz? - zapytał.
Wywróciłem oczyma i zjadłem w końcu trochę potrawy.
- Nic do mnie czujesz? Nie potrzebujesz może kolejnego starszego faceta, który się tobą zaopiekuje? Max, znam cię jak nikt.
- Daniel, nie przekraczaj granic, jeśli jesteś zainteresowany, zaproś mnie na randkę, a ja to przemyślę - zdobyłem się w końcu na wypowiedź.
- Przecież uwielbiasz, gdy przekraczam granice - odparł i poczułem jak dotyka mojego uda pod stołem.
Prawie się zakrztusiłem. Strzepałem jego dłoń i zaczerwieniony opuścułem pomieszczenie. Nie sądziłem, że jego powrót będzie, aż tak trudny. To jest niepoważne.
***
Rzeczywiście, lubiłem niegdyś w Danielu jego bezpośredniość, poczucie humoru i niezachwianą pewność siebie. Mój związek z Checo był zupełnie inny. Opierał się na wzajemnej kooperacji. Z zewnątrz mógłby się może nawet wydać monotonny, ale ja czułem się dobrze. Byłem szczęśliwy.
Czy umiałem jeszcze wskoczyć na fale Daniela? Oddać się w jego ręce?
Nasza różnica wieku była znacząca, gdy przyszedłem do F1. Przy nim w końcu czułem się zaopiekowany i bezpieczny w jego ramionach. Z nim miałem swój pierwszy raz, wszystkiego mnie nauczył. Czułem się przy nim ładny i kochany.
Sądząc po jego zachowaniu, wciąż go pociągam... Ale czy mnie kocha? Lub pokocha?
- Nad czym tak myślisz, Maxie? - usłyszałem znany męski głos za sobą.
Stałem przy wyjściu z garażu. Mercedes z Checo na pokładzie właśnie przejechał obok nas.
- Chcesz się mną zabawić? - odparłem pewnie. - Nie jestem już tym małym, naiwnym Maxem, który przyszedł do F1.
- Skarbie, po prostu mnie kręcisz. Czy chcę cię przelecieć? Tak. Czy tylko raz? Nie.
- Daniel mówię poważnie, do kurwy nędzy. Zależy ci na mnie w jakikolwiek sposób? Czy tylko na mojej dupie!
- Uuu jaki nerwowy, rajcuje mnie to Maxie - zaśmiał się z głupim uśmieszkiem.
- Spierdalaj! - zawołałem i poszedłem do mojego Aston Martina.
Swoje godziny już wyjeździłem, niech Daniel zostanie i gada z zespołem. Już mi się odechciało.
***
Siedziałem w dobrze znanym mi pubie i popijałem gin tonic. Co GP tu przychodziłem, więc dobrze mnie tu znano. Barman nawet nie pytał, co podać, od razu nalał właściwy alkohol.
- Jakieś problemy Panie Verstappen? - zapytał nagle.
- Taki tam Austrtalijczyk chce mnie wyrwać - odparłem machając ręką. - Mam nadzieję, że obowiązuje pana jakaś tajemnica barmańska czy co. Z resztą i tak widać, że ja hetero nie jestem. Mów mi Max, bisekualny król padoku.
- W co drugim wywiadzie mówisz o grinderze Max, trudno cię podejrzewać o bycie hetero. Ja nazywam się Josh, miło mi.
- Nie wiem, czy dać temu idiocie szansę, czy nie - odparłem, popijając alkohol.
- Australijski idiota to zakładam Daniel Ricciardo. Damn, jakbym był gejem, nie jestem... Szkoda... To bym brał Carlosa, Lewisa albo Daniela. Oni są tacy najbardziej męscy i znają się na rzeczy.
- Gnojki zwykłe, wiesz ile oni mają na koncie? Licznik twojego samochodu tyle nie ma.
Barman się zaśmiał, a ja dopiłem do końca i oddałem mu szklankę, żeby nalał mi więcej.
- Czyli nie chcesz Daniela?
- Pewnie bym chciał, ale on raczej nie traktuje mnie poważnie, tak sądzę. Do tego dopiero, co rozstałem się z Checo...
- Wow, ale tam u was kochliwie w tych wyścigach - powiedział Josh, opierając głowę na łokciu.
- No ja akurat chcę stałego związku, więc z tym nie do mnie...
Do baru wszedł Daniel, Lewis i Carlos z jakimiś dziewczynami klejącymi się do nich.
- O wilku mowa - odparłem, wskazując na drzwi wejściowe. - Przyszli królowie życia.
Wypiłem drinka na raz i spojrzałem na parkiet zrezygnowany. Fajnie, Daniel najpierw do mnie zarywa, a potem z dziewczynami na imprezę. Norma.
Zauważyłem, że ktoś zasiada obok mnie przy barze. To był on.
- Idź do swojej laski. Czeka na ciebie - powiedziałem szybko i odsunąłem się.
- Nie interesuje mnie ta dziewczyna - odpowiedział.
- Więc dlatego zaprosiłeś ją na cubbing?
- To nie o niej rozmyślam, kiedy kładę się spać i kiedy się budzę - powiedział, poszukując ze mną kotaktu wzrokowego.
- Urzekająca historia - burknąłem i odwróciłem się do niego plecami.
- Już zapomniałem jaka z ciebie maruda, Maxie - zawołał i obrócił mnie na krześle.
W ogóle na niego nie patrzyłem. Nagle poczułem, że zakłąda mi coś na palec.
- Ej, co ty wyprawiasz? - warknąłem. - Co to?
- To mojej babci, z pozdrowieniami.
- Uwielbiam twoją babcię, oddaj jej to proszę. To za drogi prezent - usiłowałem szybko zdjąć pierścionek.
- Miałem to dać osobie, którą kocham, więc załatwione - odparł i puścił mi oczko.
- Nie zgrywaj się łaskawie.
- Nie zgrywam się Max - dodał.
Patrzyłem na niego niepewnie. Nie rozumiałem zbytnio jego gestu. Chciałem wierzyć, że to prawda.
- Daniel, udowodnij, że ci zależy - rzekłem, wsunąłem ręce do kieszeni i wyszedłem.
______________________
I co myślicie?
Chyba part 2, by się przydało.
Fajny Maxiel?
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro