Verstappen x Hamilton feat. Rammstein
"Gott weiß ich will kein Engel sein"
Max Verstappen
x
Lewis Hamilton
Dwudziestosześciolatek za wszelką cenę próbował unikać wzroku co poniektórych osób, szczególnie kierowców Mercedesa.
To nie tak, że się ich bał, ale po tym co odwalił prawie pół roku temu, nie chciał na nich wpaść.
Przez własną głupotę stracił swojego ukochanego chłopaka. Zdradził go ze swoją byłą, a żeby jeszcze tego było mało to trzydziestoośmiolatek dowiedział się o tym od Penelope, która wyznała mu to jakby to była najnormalniejsza rzecz na świecie. Podeszła do niego, gdy był u Holendra, a tuż po jej słowach Hamilton wyszedł z jego domu, trzaskając drzwiami.
Naciągnął mocniej kaptur na głowę, gdy mijał garaż zespołu z Silverstone.
Zauważył siedzącego w środku Lewisa, który rozmawiał z jednym z mechaników, owinięty w zdecydowanie za dużą, dla Brytyjczyka, czerwoną bluzę.
Czuł zazdrość rozprzestrzeniającą się po jego ciele i zacisnął dłonie w pięści, próbując się uspokoić.
Mimo, że to on zdradził to był strasznie zazdrosny o mulata, szczególnie gdy wokół niego kręcił się inny kierowca, nie ważne z jakiego zespołu.
Zresztą z tego właśnie powodu w zeszłym sezonie cztery wyścigi oglądał przed telewizorem. Lekko wkurzył się gdy zobaczył jak Russell objął Lewisa po wygranej starszego i przyłożył młodszemu kierowcy Mercedesa i to na tyle, że musiał mieć szyty łuk brwiowy.
— Halooo. Max? Słuchasz mnie w ogóle?!
Otrząsnął się, słysząc wkurzony głos Christiana Hornera, który podczas tego sezonu wyjątkowo często miał powód by drzeć się po swoich kierowcach. Najczęstszym powodem był nie skupiony Verstappen, który gdy tylko zauważał starszego Brytyjczyka na torze podczas wyścigu, głupiał i nagle nie wiedział jak prowadzi się bolid.
Spojrzał na starszego mężczyznę i skinął głową, że słucha. Patrząc jednak po minie szefa Red Bulla, mężczyzna wątpił czy tak faktycznie było.
— Skoro w końcu mnie słuchasz to powtórzę. Twoimi największymi rywalami podczas tego wyścigu będzie Hamilton i prawdopodobnie Norris, który w tym sezonie wykazywał spore umiejętności.
Słysząc nazwisko siedmiokrotnego mistrza świata, ponownie się wyłączył, skupiając swoją uwagę wyłącznie na Brytyjczyku, który właśnie opuszczał garaż Mercedesa.
Zrezygnowany Hornet machnął ręką i oddalił się od młodego mężczyzny, informując tylko, że ma się przygotowywać do wyścigu, który miał się rozpocząć za niecałe dwie godziny.
Równo o godzinie jedenastej czasu lokalnego na starcie toru w Abu Dhabi ustawiało się dwudziestu kierowców, którzy mieli walczyć o mistrzostwo świata.
Pole position, ku zdziwieniu wszystkich, zajmował hiszpanki kierowca Ferrari, Carlos Sainz. Tuż za nim znajdowali się Lewis Hamilton i jego młodszy kolega z drużyny, George Russell.
Gdy zapaliło się zielone światło, dwadzieścia bolidów ruszyła przez linię startu. W tym czasie Verstappen próbował obrać jakąś dobrą pozycję, ale jego plany zniszczył Kevin Magnussen, który na trzynastym okrążeniu wjechał w niego tak, że oboje wylądowali na bandzie.
Blondyn wypadł z bolidu i ruszył w stronę Duńczyka, z zamiarem rzucenia mu się do gardła. Na szczęście został powstrzymany przez zespół medyczny, który pojawił się by sprawdzić czy na pewno wszystko dobrze z dwójką kierowców. Max został siłą zaprowadzony do garażu przez jednego z ratowników, a tam dostał srogą burę od Hornera, którego aż nosiło ze złości.
W tym samym czasie Hamilton pokonywał właśnie ostatnie okrążenie i przejechał linię mety w akompaniamencie wrzasków fanów formuły. Część krzyków należało do zwolenników Mercedesa i były to bardzo pozytywne okrzyki, zaś te drugie w dużej mierze należały do fanów czerwonych byków, którzy wykrzykiwali w stronę Brytyjczyka niepochlebne komentarze.
Kierowca Mercedesa opuścił czarny bolid i momentalnie rzucił się na niego cały angielski zespół. Gdy został wypuszczony z objęć, po czym opadł bezwiednie na ziemię, chowając twarz w dłoniach ze łzami szczęścia w ciemnych tęczówkach.
— Proszę państwa, oto ośmiokrotny mistrz świata... Lewis Hamilton!
Rozległ się krzyk spikera, w którego głosie było słychać ogromne emocje i jeszcze większą radość. W końcu nie codziennie ktoś pobija największe rekordy w moto sportach.
Od teraz Hamilton mógł oficjalnie mówić, że jest najlepszym kierowcą na świecie.
Oprócz Lewisa na podium stanęli Alonso i Russell. Już po chwili świętowania na podium, starszy z Brytyjczyków kręcił się wokół reszty zawodników bez koszulki z flagą Wielkiej Brytanii zawiązanej na szyi.
Po wielu zdjęciach, filmikach, autografach i całej reszty, trzydziestodziewięciolatek wszedł do motorhome'u by móc się przebrać i razem z zespołem kontynuować świętowanie.
Ubierał na siebie luźnie ciemnogranatowe jeansy, gdy do drzwi z mlecznego szkła ktoś zapukał. Zmarszczył lekko brwi, ale po chwili wzruszył ramionami, w końcu mógł być to ktoś z zespołu.
— Proszę!
— Lewi?
Słysząc dobrze mu znany głos, opadła mu szczęka, a wraz z nią koszulka, którą chciał ubrać. Spojrzał na młodego Holendra ze zdziwieniem wypisanym na twarzy. Za nim zdążył cokolwiek powiedzieć, ponownie odezwał się Max.
— Ja... Przepraszam za wszystko co odwaliłem pół roku temu, szczególnie za tą zdradę. Lekarz stwierdził, że mam problem z kontrolowaniem emocji i, że przez moje dzieciństwo mam problem ze strachem przed odrzuceniem i samotnością... Wtedy pokłóciliśmy się o coś i wyszedłeś, bałem się, że znowu będę sam... Nie tłumaczy mnie to, ale dopiero teraz zdobyłem się na rozmowę z tobą...
Lewis spojrzał na niego z jeszcze większym zdziwieniem i gwałtownie przybliżył się do Holendra, oplatając go szczelnie ramionami.
— Brakowało mi ciebie, Maxie...
Wymruczał i oparł brodę o ramię młodszego chłopaka. Delikatnie głaszcząc jego plecy, nie był gotowy na takie wyznanie, ale był szczęśliwy ze słów kierowcy Red Bulla.
— Bóg wie, że nie jestem aniołem, ale wie, że cię kocham i nie zamierzam cię więcej opuścić...
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro