Alonso x Kubica feat. Survivor
"Just a man and his will to survive"
Fernando Alonso
x
Robert Kubica
2008 rok, jednen z najgorszych, a może nawet najgorszy dotychczasowy sezon w karierze dwudziestosześciolatka.
Stał teraz w swoim motorhome'ie i spoglądał na młodego Polaka, który właśnie zakończył sezon na czwartym miejscu w tabeli generalnej i który cieszył się co najmniej jakby wygrał mistrzostwo.
Dla Hiszpana było to trochę niezrozumiałe, w końcu Polak był dopiero czwarty.
Alonso nie zwrócił jednak uwagi na najważniejszą rzecz, Kubica był pierwszym polskim kierowcą w jakimkolwiek motosporcie, który osiągnął coś takiego, szczególnie że chodziło akurat o Formułę 1, królową motosportów, to był to jeszcze większy zaszczyt.
Polak owinięty w biało czerwoną flagę otoczony był przez cały zespół BMW Sauber, który kierował w stronę młodego kierowcy same pochlebne słowa, mimo że, tak jak już wspomniał Alonso, Kubica zajął dopiero czwarte miejsce.
Kilka dni później polscy fani Formuły wciąż wstawiali mnóstwo zdjęć i filmików do mediów społecznościowych. Wstyd było przyznać, ale Fernando oprócz oficjalnego konta z weryfikacją, był również właścicielem prywatnego konta na Instagramie, gdzie nie było ani jednego zdjęcia, a na jego profilowym znajdowało się logo Formuły 1. Założył je już dwa lata temu, gdy zobaczył jak młody kierowca, wówczas zaledwie dwudziestojednoletni, po raz pierwszy pojawił się na torze na Węgrzech. Służyło głównie do oglądania postów o Kubicy, a że Polacy były bardzo dumni ze swojego rodaka to ilość postów o nim była ogromna.
Postanowił zrobić coś czego zapewne będzie żałował, ale kto nie ryzykuje ten nie pije szampana, tak to szło?
Przełączył się na swoje oficjalne konto i niepewnym ruchem kliknął w ikonkę dodania postu. Przekopał całą swoją galerię by znaleźć odpowiednie zdjęcie, a kolejne dwadzieścia minut zastanawiał się nad odpowiednim podpisem w poście.
Zdecydował się w końcu na fragment jego ulubionej piosenki, którą umieścił również jako dźwięk w poście.
-------------------
@fernandoalonso
Tylko człowiek i jego wola przetrwania
Komentowanie zostało wyłączone
-------------------
Odrzucił telefon dalej od siebie i wstał z kanapy. Może trochę bał się reakcji ludzi ma ten post, a może bał się szefostwa?
Wstawił ten post poniekąd dumny z młodego Polaka. Powód był dość prosty - przepchać się między najlepszymi kierowcami, żeby coś osiągnąć to było coś, szczególnie gdy nie jest to w twoim kraju popularne. Osiągnąć coś czego jeszcze nikt z własnego kraju nie zrobił. Podziwiał Roberta i najchętniej zamieniłby z nim kilka zdań, ale nie wiedział jak się do tego zabrać.
Zgodnie z jego przewidywaniami, niedługo później jego telefon zamienił się w wibrator, gdy zaczęły mu przychodzić wszystkie udostępnienia jego postu.
I może kiedyś, w którymś wywiadzie, przyznał że gdyby miałby się umówić, z którymś kierowcą Formuły byłby to Kubica. Wpatrując się w podskakujący telefon, wyklinał samego siebie za wcześniejsze słowa.
Kilka dni później zaproszono wszystkich kierowców na oficjalne zakończenie sezonu. Kolacja, trochę zdjęć, gratulacje złożone innym zawodnikom i w końcu mogli usiąść przy stole.
Przez sporą część imprezy śledził wzrokiem każdy ruch młodszego kierowcy, co bezskutecznie starał się zamaskować.
Wzdrygnął się gdy poczuł czyjąś dłoń na własnym ramieniu. Odwrócił się w stronę przybysza i ujrzał podejrzanie uśmiechniętego Sebastiana.
- Nie patrz się tak na niego, tylko zagadaj. - usłyszał zadowolony głos Niemca, który już po chwili zniknął i zauważył go dopiero gdy ten usiadł obok Kubicy.
Ponownie spojrzał na polskiego kierowcę i zastanowił się nad słowami Vettela, może miał rację?
Gdy tylko usłyszał dość wolną piosenkę, wstał i niepewnym krokiem skierował się w stronę Roberta. Jeszcze bardziej niepewnie zaprosił go na parkiet, a kierowca BMW Sauber ku jego zdziwieniu, zgodził się.
Ciche dźwięki "What A Wonderful World" roznosiły się po wielkiej sali, a sam Nando szybko poczuł na sobie zadowolony wzrok Sebastiana i jego żony, Hanny.
Po zakończeniu piosenki, młodszy kierowca podziękował cicho Hiszpanowi i odwrócił się, mając zamiar wrócić do swojego stolika.
Niewiele myśląc, starszy chwycił go za nadgarstek i jednym ruchem obrócił w swoją stronę. Raz kozie śmierć.
- Umówisz się ze mną? - Wymamrotał pod nosem i spuścił wzrok na swoje buty. - Proszę...? - Dodał cicho, wciąż nie podnosząc wzroku.
- Czemu nie? Kiedy?
Słysząc słowa Polaka, poderwał głowę do góry i spojrzał na niego z niemałym zdziwieniem. Zgodził się... Zgodził!
Szybko ustalili termin i miejsce, a Hiszpan już wiedział, że będzie musiał ubłagać szefa by mógł opuścić jeden trening. Ale czego się nie robi dla randki?
- Do zobaczenia, Nando.
Poczuł wargi Polaka na swoim policzku, na co lekko się uśmiechnął i już po chwili mógł patrzeć tylko na plecy Roberta, kierującego się w stronę niemiecko-fińskiego stolika, na którym stał zdecydowanie zbyt mocny alkohol jak na resztę towarzystwa. Alonso odłożył swój kieliszek z winem na gładki blat stolika, postanawiając że zajmie się pijanym polskim kierowcą i w razie czego odwiezie go do domu.
~Jakieś pomysły na shota?~
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro