9
Harry nie chce spać w swoim łóżeczku, a ja nie mam sumienia mu odmówić, dlatego naciągam na niego kołdrę, aż po sam czubek głowy, a potem szybko ją zrywam, radośnie krzycząc, żeby tylko usłyszeć jego śmiech. Mój synek ma piękne blond włoski, które kręcą się jak tylko mogą. Nie jest jego kopią tak do końca, bo ma moje oczy. Na początku ciąży nie myślałam, że będziemy spędzać tyle czasu razem i że to nie będzie frustrujące, ale teraz? Nie wytrzymałabym dnia bez tego spojrzenia pewnego zaufania i roześmianych oczu. Mój syn kocha spędzać ze mną czas i wpadać w moje ramiona, a ta świadomość rozgrzewa moje serce.
– Ukryjemy cię przed tatą?
Słyszę stukot stóp z korytarza. Harry sam łapie za kołdrę, żeby naciągnąć ją sobie na głowę, ale jest dla niego za ciężka, więc mu pomagam. Mój mały wierci się pod kołdrą, a Luke wchodzi do sypialni gotowy do snu. Pracował przy łodzi, a my mu nie przeszkadzaliśmy, więc nie wiedzieliśmy się kilka godzin.
– Gdzie jest mój synek? – pyta z czułością w głosie – Poszedłem do jego pokoju, a go tam nie było!
Harry chichocze z pod kołdry i wysuwa z pod niej głowę.
– O tutaj jesteś!
Luke rzuca się na łóżko, przyciągając syna w objęcia.
– Harry chce spać dzisiaj z nami, a ja nie mogłam mu odmówić.
– Och tak?
Nasz mały chłopiec przysuwa się do taty, wciskając w Luke'a swoje małe ciałko. Luke czochra mu włoski.
– Jest takim samym przytulaśnym misiem jak ty.
– No niemożliwe, mój syn podobny do mnie.
Harry unosi na niego swoje oczy.
– Kocham cię, mój mały pomocniku – całuje syna w głowę.
– Kocham, bardzo! – krzyczy radośnie.
Luke w końcu patrzy na mnie, a jego oczy uśmiechają się wraz z całą resztą. Wyciąga dłoń i głaszcze mnie po policzku, a Harry idzie jego śladem. Podgryzam paluszki syna, żeby jeszcze raz usłyszeć jego śmiech.
Nigdy nie mogłabym żałować pójścia do tej szafy. Mam ogromne szczęście, że wydarzyło się to z Luke'm, że tamta chwila była tak samo wyjątkowa jak ta i każda poprzednia.
Harry nie potrzebuje dużo, żeby zasnąć. Wciska się w swojego tatę, który nie odrywa ode mnie oczu. Masuje mój kark, uśmiechając się.
– Pomyślimy o drugim?
Muszę przyznać, że to mnie szokuje.
– Jeśli teraz byśmy zaczęli się starać, Harry miałby brata zanim skończyłby cztery lata. Nie mam rodzeństwa, ale cztery lata to już wydaje się dużo.
– Luke...
Nie myślałam o drugim.
Chciałam iść na studia. Chcę iść na studia.
– Pamiętam o twoich okropnych mdłościach, ale może lekarz by coś zaradził..
– Nie na wszystko jest rozwiązanie.
– Chciałbym drugiego syna – kontynuuje – Ale dziewczynką też bym nie pogardził. Kogokolwiek zrobimy razem będę się cieszył.
To wywołuje mój mały chichot.
– Jesteśmy wolni od rodziców..
– Luke, kochanie.. – zaczynam łagodnie – Jesteśmy tacy młodzi..
– Mamy już jedno dziecko i powinniśmy popłynąć z prądem, a nie żyć według etykietek naszego wieku.
– A co z moimi studiami?
On bardzo dużo myśli o sobie. To miejsce też jest jego. Nie znaczy, że nie czuję się tu dobrze, chodzi o to, że marzę o studiach, zawsze marzyłam, a Harry całkowicie zapełnia mój instynkt macierzyński.
– To tylko weekendy, dałabyś radę nawet przez całą ciąże. Potem zrobiłabyś sobie przerwę..
– Luke!
– Rodzina jest dla mnie najważniejsza.
To jego marzenie, ale nie wyobrażam sobie życia bez Harrego. Kocham go wszystkim, co mam. Spoglądam na synka, który spokojnie śpi i zbiera mi się na płacz. Nie chcę poróżnić się z Luke'm w tej kwestii. Wykształcenie to marzenie niedowartościowanej dziewczyny, która potrzebuje go, żeby czuć się dobrze wśród innych.
– Jeszcze jedno dziecko, rodzeństwo dla Harrego.. twoje studia nie uciekną. Po pierwszym trymestrze było dobrze, prawda? Po za tym zanim zajdziesz w ciąże, zdążysz już zaliczyć ileś zajęć.
– Wszystko sobie zaplanowałeś, co?
– Tak – oświadcza – Mam tu więcej ziemi, mógłbym ją sprzedać jakimś miłym ludziom z dziećmi, żeby dzieciaki miały towarzystwo. Nasi przyjaciele są blisko, uniwersytet jest blisko. Damy radę.
– To wszystko to bardzo dużo na raz, Luke.
– Nie chcesz? – wzbudza we mnie poczucie winy.
– Zawsze chciałam być wykształconą osobą, ty zawsze chciałeś tego, co tu masz.
– Im mniejsza różnica wieku, tym większa więź.
Kocham być w domu z Harry, ale on niedługo pójdzie do szkoły. Dobrze, nie niedługo, ale co wtedy ze mną? Będę miała.. o Boże będę miała ledwo dwadzieścia cztery lata.
Harry pójdzie do szkoły i ja pójdę do szkoły?
Rodzeństwo..
Mnie i siostrę też nie dzieli, aż tyle lat, żebyśmy się nie rozumiały.
– Muszę to przemyśleć, proszę.
Gładzi mój policzek.
– Zrzuciłeś na mnie bombę.
– Czy uważasz nas za pełną rodzine?
Patrzę na niego i znowu na Harrego i tak kilka razy. Harry tuli się do taty, a pomiędzy nami jest miejsce na jeszcze jedną osobę. Mały chłopiec, który ma moje włosy, a oczy Luke'a albo dziewczynka.. uśmiecham się.
– Tak, Luke. Nie widziałam, że czegoś nam brakuje.
– Pomyśl o tym.
Pochyla się przez syna i składa na moich ustach krótki pocałunek.
– Kocham cię, bardzo.
– Będziesz mnie tak samo kochał, jeśli wybiorę edukacje?
Patrzy mi w oczy i wiem, że to nie płytkie spojrzenie, on naprawdę mnie widzi.
– Bez wyrzutów sumienia tak.
– Nie wiem, Luke! Namieszałeś mi w głowie! Chcę się po prostu zgodzić i spróbować to wszystko połączyć! – oświadczam.
I to chyba za głośno, bo Harry się budzi i patrzy na mnie. Przysuwa się tym razem do mnie i zarzuca rączki na moją szyje, chowający twarz w zagłębieniu mojej szyi.
– Moja mamusia – mruczy sennie.
– Go też przekupiłeś?
Pytam ze łzami w oczach, ale tymi szczęśliwymi.
– Jesteś niesamowitą mamą.
Będę mamą i kimś więcej, koniec kropka.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro