7
Powiedzmy, że remont to nie łatwa sprawa. Luke kazał nam zostać w domu, który kupili jego rodzice jeszcze przez miesiąc, a on w tym czasie wyremontował salon z kuchnią i rozwijał biznes. Tydzień temu przenieśliśmy się tutaj na stałe. Teraz siedzę na leżaku w ledwo wypielonym ogrodzie, bo moi chłopcy robią to razem, co czyni to bałaganem, a ja przeglądam oferty studiów. Jestem strasznie podekscytowana. Nie myślałam o tym, bo nawet na to nie liczyłam, ale teraz? Nie mogę myśleć o niczym innym, no prawie, bo.. Pod moimi nogami drepcze mój chłopiec.
– Kwiatek – mówi podając mi – Kocham.
Odkładam komputer i wciągam syna na kolana.
– To dla mnie?
Kiwa głową gdy wkładam kwiatek za ucho.
– Mamusia chce buziaka.
Mój syn wyciska na moim policzku słodkiego buziaka, a ja obcałowuję całą jego twarz, ciesząc się jego chichotem.
– Dziękuję.
Luke podchodzi do nas i siada przede mną na trawie, którą rozwinął z rolki.
– Przerwa?
– Ojciec dzwonił.
Czyli już wie.
– Musieli do niego zadzwonić z uczelni jak chciał zapłacić za kolejny semestr.
Dzieciaki z nas, bo mu nie powiedzieliśmy. Moi rodzice wiedzą, rozumieją, ale jego nie mają o niczym pojęcia. Nie chcę wiedzieć jaki ten facet jest wściekły.
– Jesteś szczęśliwa? – upewnia się, że postąpił dobrze – Bo ja bardzo.
Mały sklep, który otworzył, związany z połowem ryb, przynosi zyski. Faktycznie zorientował się we wszystkim. Brakowało tutaj takiego sklepu i było trzeba do niego jeździć zdecydowanie za daleko.
– Chodź tu mój biznesmenie.
Uśmiecha się gdy to słyszy.
Pochyla się na de mną, opierając swoje czoło o moje.
– Kocham cię – zapewniam go — Podoba mi się tutaj.
Harry wkłada pomiędzy nas głowę, przyglądając nam się z ciekawością.
– A ty Harry?
– Woda! – krzyczy – Chcę do wody!
Własna plaża.
Własny kawałek oceanu.
Rozumiem, co Luke w tym widzi i ja także zaczynam to dostrzegać.
Może nie mamy już pieniędzy, żeby polecieć do Kalifornii czy nasze samochody są używane, ale jesteśmy niezależni od jego rodziców i rozwijamy się według własnego uznania.
Czuję te dorosłość gdy tu jesteśmy i gdy budzę się na kanapie ze świadomością, że sami budujemy ten dom.
Dałam mu odwagę, ale on też mi wiele dał.
– Myślę, że chciałabym studiować zarządzanie.
– Myślę, że to genialny pomysł.
– A może finanse? Potrzebujesz z tym pomocy?
– Rodzinny biznes?
Chryste, jesteśmy tacy młodzi.
Patrzę na Harrego, który moczy nogi w wodzie.
Ryzykujemy.
Bardzo.
Ale tak, to rodzina i niech będzie rodzinny biznes.
– Podoba mi się – całuje mnie w skroń, zanim zdejmuje koszulkę i bierze Harrego na ręce – Do wody! Może znajdziemy potwora morskiego!
— Gdzie?! – krzyczy nasz maluch.
– O widzisz tam? – Luke wskazuje na bardzo odległy punkt.
– Nie – kręci głową, ale przymyka oczy, żeby dostrzec to o czym mówi tata.
– O patrz tam! – obraca się do mnie.
– Mamusia!
Podpływam do nich, a on kładzie syna na plecach, podtrzymując go rękami.
– Może wyślemy go na lekcje pływania?
– Dobry pomysł.
Harry macha nóżkami, śmiejąc się w niebogłosy. Przyglądamy mu się z uśmiechem i wszystko, co wiem to, że życia nie można zaplanować, ale ten brak planu jest moim największym szczęściem.
– Co powiesz ojcu?
– Prawdę. To moje życie, moja rodzina i moje decyzje, a on może być częścią tego życia albo i nie.
Niektórzy rodzice wychodzą z założenia, że skoro dali dziecku życie i je wychowali to teraz ono musi spełnić ich oczekiwania, żyć według ich zasad.
Daliśmy ci życie? Należysz do nas.
Uważam, że to jedna z gorszych definicji rodzicielstwa.
Chcę być rodzicem, który wspiera, ale nie trzyma za rękę. Chcę być mamą, która jest silna, a nie boi się cienia własnego męża.
Chcę być dla mojego syna autorytetem, a nie wzorem, który musi odrysować.
Patrzę na mojego męża, który jest nie tylko po prostu mężem.
– Jestem jego synem, ale prawa człowieka dają i pewność, że nie będę jego niewolnikiem.
– To przykre, że gdzieś trzeba było to zapisać, żeby ludzie mogli tego użyć, co do własnych rodziców.
– To przykre, że niektórzy rodzice są antywzorem i dlatego ich dzieci są lepszymi rodzicami od nich.
– Kocham cię – całuję go w ramie.
– Dziękuję, Brenda.
Ociera własne łzy, co niemal wywołuje moje własne.
– Jestem z ciebie dumna, bardzo.
Wysila się na uśmiech, ale coś jaśnieje w jego oczach.
– Więc nie nienawidzisz tego miejsca?
Obejmuję go w pasie.
– Dom jak się patrzy.
Własny dom wraz, z każdą definicją tego słowa.
****
Jak kibiców domowe klimaty to zapraszam na Check a date:)
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro