Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

7

Powiedzmy, że remont to nie łatwa sprawa. Luke kazał nam zostać w domu, który kupili jego rodzice jeszcze przez miesiąc, a on w tym czasie wyremontował salon z kuchnią i rozwijał biznes. Tydzień temu przenieśliśmy się tutaj na stałe. Teraz siedzę na leżaku w ledwo wypielonym ogrodzie, bo moi chłopcy robią to razem, co czyni to bałaganem, a ja przeglądam oferty studiów. Jestem strasznie podekscytowana. Nie myślałam o tym, bo nawet na to nie liczyłam, ale teraz? Nie mogę myśleć o niczym innym, no prawie, bo.. Pod moimi nogami drepcze mój chłopiec.

– Kwiatek – mówi podając mi – Kocham.

Odkładam komputer i wciągam syna na kolana.

– To dla mnie?

Kiwa głową gdy wkładam kwiatek za ucho.

– Mamusia chce buziaka.

Mój syn wyciska na moim policzku słodkiego buziaka, a ja obcałowuję całą jego twarz, ciesząc się jego chichotem.

– Dziękuję.

Luke podchodzi do nas i siada przede mną na trawie, którą rozwinął z rolki.

– Przerwa?

– Ojciec dzwonił.

Czyli już wie.

– Musieli do niego zadzwonić z uczelni jak chciał zapłacić za kolejny semestr.

Dzieciaki z nas, bo mu nie powiedzieliśmy. Moi rodzice wiedzą, rozumieją, ale jego nie mają o niczym pojęcia. Nie chcę wiedzieć jaki ten facet jest wściekły.

– Jesteś szczęśliwa? – upewnia się, że postąpił dobrze – Bo ja bardzo.

Mały sklep, który otworzył, związany z połowem ryb, przynosi zyski. Faktycznie zorientował się we wszystkim. Brakowało tutaj takiego sklepu i było trzeba do niego jeździć zdecydowanie za daleko.

– Chodź tu mój biznesmenie.

Uśmiecha się gdy to słyszy.

Pochyla się na de mną, opierając swoje czoło o moje.

– Kocham cię – zapewniam go — Podoba mi się tutaj.

Harry wkłada pomiędzy nas głowę, przyglądając nam się z ciekawością.

– A ty Harry?

– Woda! – krzyczy – Chcę do wody!

Własna plaża.

Własny kawałek oceanu.

Rozumiem, co Luke w tym widzi i ja także zaczynam to dostrzegać.

Może nie mamy już pieniędzy, żeby polecieć do Kalifornii czy nasze samochody są używane, ale jesteśmy niezależni od jego rodziców i rozwijamy się według własnego uznania.

Czuję te dorosłość gdy tu jesteśmy i gdy budzę się na kanapie ze świadomością, że sami budujemy ten dom.

Dałam mu odwagę, ale on też mi wiele dał.

– Myślę, że chciałabym studiować zarządzanie.

– Myślę, że to genialny pomysł.

– A może finanse? Potrzebujesz z tym pomocy?

– Rodzinny biznes?

Chryste, jesteśmy tacy młodzi.

Patrzę na Harrego, który moczy nogi w wodzie.

Ryzykujemy.

Bardzo.

Ale tak, to rodzina i niech będzie rodzinny biznes.

– Podoba mi się – całuje mnie w skroń, zanim zdejmuje koszulkę i bierze Harrego na ręce – Do wody! Może znajdziemy potwora morskiego!

— Gdzie?! – krzyczy nasz maluch.

– O widzisz tam? – Luke wskazuje na bardzo odległy punkt.

– Nie – kręci głową, ale przymyka oczy, żeby dostrzec to o czym mówi tata.

– O patrz tam! – obraca się do mnie.

– Mamusia!

Podpływam do nich, a on kładzie syna na plecach, podtrzymując go rękami.

– Może wyślemy go na lekcje pływania?

– Dobry pomysł.

Harry macha nóżkami, śmiejąc się w niebogłosy. Przyglądamy mu się z uśmiechem i wszystko, co wiem to, że życia nie można zaplanować, ale ten brak planu jest moim największym szczęściem.

– Co powiesz ojcu?

– Prawdę. To moje życie, moja rodzina i moje decyzje, a on może być częścią tego życia albo i nie.

Niektórzy rodzice wychodzą z założenia, że skoro dali dziecku życie i je wychowali to teraz ono musi spełnić ich oczekiwania, żyć według ich zasad.

Daliśmy ci życie? Należysz do nas.

Uważam, że to jedna z gorszych definicji rodzicielstwa.

Chcę być rodzicem, który wspiera, ale nie trzyma za rękę. Chcę być mamą, która jest silna, a nie boi się cienia własnego męża.
Chcę być dla mojego syna autorytetem, a nie wzorem, który musi odrysować.

Patrzę na mojego męża, który jest nie tylko po prostu mężem.

– Jestem jego synem, ale prawa człowieka dają i pewność,  że nie będę jego niewolnikiem.

– To przykre, że gdzieś trzeba było to zapisać, żeby ludzie mogli tego użyć, co do własnych rodziców.

– To przykre, że niektórzy rodzice są antywzorem i dlatego ich dzieci są lepszymi rodzicami od nich.

– Kocham cię – całuję go w ramie.

– Dziękuję, Brenda.

Ociera własne łzy, co niemal wywołuje moje własne.

– Jestem z ciebie dumna, bardzo.

Wysila się na uśmiech, ale coś jaśnieje w jego oczach.

– Więc nie nienawidzisz tego miejsca?

Obejmuję go w pasie.

– Dom jak się patrzy.

Własny dom wraz, z każdą definicją tego słowa.

****

Jak kibiców domowe klimaty to zapraszam na Check a date:)

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro