Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

6

Sto pięćdziesiąt kilometrów z małym dzieckiem to sztuka. Chyba, że ma się szczęście i uda mu się przespać te podróż. Na szczęście nasze dziecko nas kocha i przesypia całą drogę. Myślałam, że Luke może wybrał jakiś hotel nad wodą. Nie to, żebym na to liczyła, ale jestem bardzo zaskoczona gdy Luke parkuje pod dużym domem, z kompletnie niewypielonym ogródkiem z suchą trawą i rozpadającym się dachem.

– Zgubiliśmy się?

Luke się uśmiecha.

– Luke?

– Chodźcie.

Wysiada z samochodu i wyciąga Harrego, który w końcu się budzi.

– Nie stawiaj go tu – jestem matką i czasem zachowuję się nad opiekuńczo.

Luke łapie mnie wolną ręką i prowadzi przed dom.

Dom.

Ruderę.

Bez znaczenia.

Jest tutaj.. przystań.

Mała, ale..

– Własna przystań – kończy za mną.

Woda jest piękna niebieska.

Urokliwe miejsce...

Dopóki stoi się tyłem.

Patrzę na przybudówkę, której nie widać z drugiej strony.

Jest ogromna.

Nie jestem głupia.

– Powiedz proszę, że tego nie kupiłeś.

– Kupka – nawołuje nasz syn.

– Luke! – krzyczę.

– Chodź do środka.

W środku jest tylko gorzej. Drewniane podłogi, w których brakuje desek. Nie ma lamp, nic tu nie ma, na niektórych ścianach nie ma tynku. Są schody, ale nigdy nie pozwolę na nie wejść Harremu, bo wyglądają na spróchniałe.

– Myślałem, że możemy wyremontować salon, kuchnie i pokój dla Harrego..

– Kupka! – krzyczy jeszcze raz.

– Zacznę budowę łodzi i otwieranie firmy. Tutaj jest dużo możliwości.

– Oszalałeś! – krzyczę.

– Kupa! – jest już nerwowy i czerwony na twarzy.

Musimy najpierw zająć się nim. Zawsze powinniśmy, a tutaj?

– Myślałem, że mógłbym to wyremontować przez wakacje, przy pomocy chłopaków i od nowego roku...

On oszalał.

Biorę od niego syna i wychodzę stamtąd do samochodu.

– To nie może być trudne – mówi – Rozmawiałem z paroma osobami. Brakuje im tu łodzi na połowy, a także tych średnio luksusowych.

– Nigdy tego nie robiłeś!

– Robię to od miesięcy – uświadamia mnie – Nic nie mówiłem..

– No bo co?

Harry czuje, że jestem zdenerwowana, dlatego zanim udaje mi się go donieść do samochodu, czuję smród. Patrzę na niego wilkiem, a on wybucha płaczem. Fantastycznie.

– Daj mi go.

Robię to z bezsilności.

– No i co zrobiłeś, kolego? – masuje mu plecki – Ciii, nie płacz. To nic takiego.

– Luke, dlaczego nie zapytałeś mnie o zdanie?

Próbuję się uspokoić.

– Bo chciałem tutaj już coś zrobić. Kupiłem deski, żeby uzupełnić luki w podłodze. Naprawiłem przybudówkę, żeby móc zacząć prace. Zatrudniłem pare osób do pomocy przy łodzi.

– Luke!

– Mieli zrobić coś z tym ogródkiem, ale nie wiedziałem, co byś chciała.

– O mój Boże – wtedy uświadamiam sobie... – A studia?

– Robiłbym je w weekendy – postradał rozum – Tutaj niedaleko jest uniwersytet..

– A my? Co z nami? Mówisz rodzina, rodzina.... a teraz co?!?

– Miałbym dla was dużo więcej czasu.

– Tutaj będzie dużo pracy. On jest małym chłopcem. Kto się nim zajmie? Będzie farba, narzędzia, Luke..

– Mogłem cię przywieść na gotowe – ciągnie się za włosy – Wiem, że to nie szczyt marzeń, ale... to by było nasze, Brenda. Kupiłem to za inne pieniądze.

– Od innego członka rodziny!

– Tak – przyznaje w końcu – Ale za bezcen.

– Co mam powiedzieć?

– Że ci się podoba – sadza syna na barkach – Że będziemy tu szczęśliwi i że masz gdzieś, że nie skończę medycyny i że nie chcesz, żebym robił to zaocznie. Chcę, żebyś mnie wsparła i powiedziała, że samodzielnie się utrzymamy.

– Luke...

– Sprzedamy samochody. Kupimy dwa tańsze..

Mam gdzieś te samochody.

– To dwadzieścia minut od Niny i od Ashtona i Caluma.

Mogę się z nim kłócić, ale on już podjął decyzje, a ja nie mam nic do stracenia. Chcę z nim być, a on to robi dla nas.

– Mogłabyś ty studiować w weekendy, a ja zajmowałbym się Harrym, jeśli weźmiemy studencki kredyt..

W tamtym życiu nigdy nie bralibyśmy kredytu, ale jego rodzice nigdy nie dadzą nam spokoju.

– Naprawdę mogłabym studiować?

To jak przekupstwo.

– Brenda, to nasze życie.

Chce być niezależny od rodziców i chce robić to co kocha, z nami.

Jestem głupia.

Ale zgadzam się.

– Słyszałeś, Harry? Już nie ma odwrotu! – Luke podskakuje.

Rodzina rodzinie nierówna i to chyba najsmutniejsze czego nauczyłam się wraz z dorosłością.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro