Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

5

Sytuacja nie poprawia się gdy kilka miesięcy później Luke nie zdaje jednego egzaminu. Nie powiedział o tym rodzicom, ale oni jakimś cudem się dowiedzieli. Dlatego przyjęliśmy zaproszenie do nich na kolacje. Nawet wystroiliśmy się w drogie ciuchy. Nasz mały chłopczyk wygląda bardzo przystojnie w swoim małym garniturku i muszce. Nie do końca mu się to podoba, ale dziadek wygląda na dumnego. Przynajmniej do czasu gdy porusza temat.

– Rozmawiałem z moim kolegą – zaczyna się niewinnie – Dlaczego do cholery nie zdałeś tego egzaminu?

Luke zatrzymuję łyżkę w połowie drogi do ust.

Tak, jemy dopiero zupę. Wytrzymał przynajmniej do pierwszego dania z tym pytaniem.

– Co jest ważniejsze od tego?

Przenosi wzrok z syna na mnie.

– Nawet nie zaczynaj – ostrzega go Luke.

– Siedzisz całe dnie w domu, co odciąga go od nauki, Brenda? Sprzątanie? Zmienianie pieluch? Czy może seks?

Nie spodziewałam się, że rzuci w nas tym ostatnim.

– Wasz seks doprowadził nas...

– No powiedz to – wyzywa go Luke – Powiedz to, że zhańbiłem twoje nazwisko i nie umiem sobie wychować żony i za dużo czasu poświęcam tworząc więź z synem. No już, tato.

– Kariera i nazwisko..

– A miłość? – krzyczy – Wiesz dlaczego nie zdałem tego egzaminu? Bo był trudny, bo ledwo ktokolwiek go zdał, ale już zacząłem się uczyć do poprawki. Nie dla ciebie, a dla mojej rodziny – rzuca mu tym w twarz – Twój sposób na miłość jest zły, tato. Nie zamierzam sobie na to pozwolić – po czym zwraca się do mamy – A ty przestań wzbudzać wątpliwości w mojej żonie, bo twój stary cię nie kocha.

– Luke'u Robercie Hemmingsie! – krzyczą jego rodzice na raz.

– Ciekawe gdzie będzie ta twoja miłość gdy odetnę was od pieniędzy...

– I co? Pozwolisz, żeby ktoś z twoim nazwiskiem był bez pieniędzy? – prycha.

– W życiu nie chodzi o miłość, Luke – mówi jego matka, która nigdy jej nie zaznała.

– Masz nasze pieniądze, więc żyj sobie w tych motylkach i skowronkach, ale gdy przyjdzie prawdziwe życie..

– Nie jestem tobą – patrzy na niego, po czym zwraca się do mnie – Idziemy.

Nie zamierzam protestować.

Gdy wsiadamy do samochodu, wcale nie jedziemy do domu. Szybko znajdujemy się w miejscu, w którym byliśmy raz, krótko po naszym poznaniu. Luke wysiada z samochodu i krzyczy. Obracam się do Harrego, który uśmiecha się do mnie.

– Harry, twój tata zrobi dla ciebie wszystko – mówię mu – Wysiądę do niego, okej?

Mój chłopczyk wyciąga do mnie ręce, nie chcąc, żebym go tu zostawiła.

– Kupka – o nie – Kupka.

Dzieci to dzieci.

Nie wybierają sobie odpowiedniej chwili, po prostu, po prostu chcą kupę.

Wysiadam z samochodu, a Luke mnie ignoruje.

– Twój synek chce kupkę.

Patrzy na mnie jakbym oszalała, po czym parska śmiechem.

– Założę się, że mój ojciec nigdy nie zmienił mi pieluchy lub nie uczył siadania na nocnik.

– Tylko stracił.

– Śmierdząca sprawa – kuca przy synu i czochra mu jego blond czuprynę.

Jest mini kopią swojego ojca.

Słyszymy głośny pierd, a nasz syn robi słodkie oczka, jakby właśnie nie ogłosił głośno i wyraźnie swojej potrzeby. Przykłada paluszek do ust i rozgląda się na boki.

– Za nic w świecie, nie chciałbym tego stracić.

Jego syn zawsze poprawi mu humor, więc nawet tak śmierdzącą sprawę załatwiamy z uśmiechem.

– Powinniśmy wyjechać.

Mówi gdy pół godziny później wybieramy się na spacer wokół jeziora. Niesie syna na barkach, dając mu prawie sięgnąć nieba.

– Mam trochę wolnego i trochę kasy, o której ojciec nie wie. Mam już nawet miejsce.

– Nad wodą?

– Skąd wiedziałaś? – pyta uśmiechnięty – Harry, twoja mamusia jest przemądrzała.

– Sto pięćdziesiąt kilometrów stąd jest ładne miasteczko z fajnym portem..

– Kiedy?

– Jutro? Zrobimy dzisiaj zakupy.

– A egzamin?

– Tam się nauczę.

Jest bardzo zmotywowany. Uważam, że każdemu czasem może potknąć się noga, a on nawet tego nie kocha, więc ten jeden raz jest niczym, w porównaniu z tym jak mogłoby być.

– No to co? Ustalone?

– Harry chcesz jechać nad wodę?

– Woda! – krzyczy głośno.

– Nigdy bym go nie przekonywał, żeby kochał to, co ja, ale..

– Fajnie by było robić coś razem?

– Tak, dokładnie tak.

– A mnie? – chyba próbuję flirtować, ale jestem w tym marna od czasu naszej akcji w szafie.

Flirciara ze mnie tylko po alkoholu.

– Myślę, że pokochałabyś łodzie.

Chcę się o tym kiedyś przekonać.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro