3
Następnego dnia jego matka pojawia się z rana, ale go już nie ma. Właśnie śpiewam Harremu piosenkę, próbując zachęcić go do jedzenia, ale nie ma na to ochoty, chyba ze względu na brodę jak i na rosnące ząbki. Jednak jego mama widzi tylko to pierwsze.
– Co mu się stało!!?
Jest tą przewrażliwioną babcią, która wszystko wie lepiej i osacza mnie gdy ma na to trochę czasu, czyli niestety bardzo często.
Nie stała się dla mnie przyjaciółką, teściową. Od czasu naszego ślubu jest nawet gorsza.
Wyciąga go z krzesełka i bierze na ręce.
– Brenda, odpowiadaj mi gdy do ciebie mówię.
Nie chcę.
To nie jej sprawa.
Jestem dobrą mamą.
A może..
Co gdyby spadł z większej wysokości?
Nie spuszczę go już z oczu, kropka.
– Potknął się – głupio kłamię – Wszystko w porządku.
– Gdzie byłaś gdy to się stało!? – unosi na mnie głos – Co masz innego do roboty, oprócz zajmowania się moim wnukiem? Nie masz pracy, utrzymujemy was, co jest ważniejszego od niego?
Nic.
Ale nie dlatego tylko tu jestem.
A jej wydaje się to nie obchodzi.
Ślub? Dla nas był czymś niesamowitym. Obietnice, które tam złożyliśmy są dla nas bardzo ważne, ale świat wokół nas nie traktuje tego jako ślubu z miłości, a obowiązku, a ja nikogo tak nie kocham jak moich facetów.
– Luke ciężko pracuje...
Wiem.
Bierze Harrego na kolana i siada z nim na kanapie.
– A co do tego.. – o nie – Poszedł do nas, żeby porozmawiać z ojcem o marzeniach, o łodziach. Bycie lekarzem to tradycja!
Ciarki mnie przechodzą gdy to słyszę.
Harry nie będzie lekarzem, chyba, że będzie tego chciał.
– Ty go do tego przekonałaś? Powiedział, że chciałby być więcej z wami. Nie radzisz sobie? Nie spełniasz oczekiwań? Nie jesteś dobrą żoną? To ciężka praca, trzeba się tego nauczyć, ale nie można podjudzać mężczyzny....
Nigdy bym tego nie zrobiła.
To, że ona nie miała i nie ma miłości męża, to nie znaczy, że ja też nie mam i muszę latać wokół niego, żeby był ze mnie dumny w towarzystwie. Może to okrutne, ale prawdziwe i przykre jest to, że ona to wie.
Zazdrości mi.
Chryste, postradałam rozum, żeby mówić tak o jego matce.
Czego?
Bycia na ich utrzymaniu?
Bo jeśli miłości, to jest mi jej żal.
– Luke ma zostać lekarzem i koniec kropka.
Ona wcale tego nie chciała, kiedyś.
– Ale Luke nie chce nim zostać – nie powinnam zaczynać.
– No i co?! Chcecie żyć jak twoja rodzina?!
To cios poniżej pasa.
– Zero pozycji, statusu, majątku. Jak spodoba się Harremu wizja kochającej się rodziny bez pieniędzy?
Wyrzuca słowo ‚kochającej' z jadem, jakby to nie miało znaczenia.
– Luke ma marzenia i nie możecie go za to winić.
– Nie miał ich, zanim nie poznał ciebie!
Patrzy na brodę swojego wnuka, po czym rzuca we mnie oceniającym spojrzeniem.
– Może bał się o nich mówić?
– Budowanie łodzi, dobre mi sobie! Stać go na więcej! – krzyczy, strasząc mojego syna.
Biorę go od niej, a wtedy ona znowu ocenia mój strój. Harry opiera głowę o mój bark, a ja staram się mocno go trzymać.
– Co ty masz na sobie?
Koszulkę męża.
Uśmiecham się w środku, bo mam męża i strasznie go kocham.
– Powinnaś iść do fryzjera i zrzucić te zbędne kilogramy. Ja po roku byłam jeszcze szczuplejsza niż przed ciążą.
A mąż i tak jej nie chciał.
Nie powinnam tak myśleć, to okropne, ale ta kobieta.. ona nie zaznała miłości i chce mi ją odebrać.
Luke nigdy nie powiedział, ani nie spojrzał na mnie, jakby moje kilogramy mu przeszkadzały.
– Ogarnij się – czuję, jakby mnie spoliczkowała.
– Proszę, żeby pani wyszła z mojego domu.
Nigdy nie nazwałam jej mamą i raczej szybko tego nie zrobię.
Ona prycha.
– Tego domu, za który z mężem płacimy?
Ma racje, a to mnie wkurza.
Wkładam Harrego do kojca, mimo, że powinnam go jeszcze raz nakarmić
– Nie może tu pani przychodzić i mnie obrażać, ponieważ pani jest nieszczęśliwa.
Otwiera szeroko usta i teraz to chyba ja ją spoliczkowałam słowami.
– Ty głupia dziewczyno, on ma standardy. Nie wystarczy mu twoje.. – tasuje mnie wzrokiem – Udawanie pani domu.
– Proszę, wyjść.
Ona prycha, ale w ostateczności wychodzi.
Jednak zasiewa we mnie małe wątpliwości. Na tyle, że zabieram Harrego do góry, żeby się ubrać i po raz pierwszy od roku naprawdę przeglądam się w lustrze.
Nie jest źle..
Zostało mi jakieś dziesięć kilo..
Nie jest źle, prawda?
Sięgam po jeansy, ale los sprawia, że trafiam na te z przed ciąży i w końcu poddaję się i ubieram leginsy i zostaję w jego koszulce.
Jednak jestem na tyle żałosna, że zabieram Harrego i wiozę go na uniwerek.
To pierwszy raz gdy go tu przywożę.
Pierwszy raz spaceruję wózkiem wśród studentów.
Przyglądam się ich strojom, ich makijażowi, ich śmiechowi..
Luke znajduje nas pierwszy, zanim mi się to udaje.
– Tatuś! – krzyczy Harry i wyciąga przed siebie rączki.
– A co wy tu robicie? – wypina go z wózka i bierze na ręce – Mój synek chce już studiować?
A ja?
Może ja chcę?
Dlaczego nie pyta mnie?
– Cześć, kochanie — całuje mnie pośpiesznie w usta.
– Hej.
– Ale zrobiliście mi niespodziankę – uśmiecha się – Tak bardzo za mną tęskniliście?
Stawia Harrego na trawie i pomaga mi w przebyciu krótkiego spacerku. Czuję spojrzenia ludzi, ale chyba obchodzą tylko mnie z naszej trójki.
– To twój dzieciak, Luke? – nie znam osoby, która staje nad nami i zadaje to pytanie, ale to dobrze wyglądająca dziewczyna.
– Tak, to mój synek Harry – sadza go sobie na kolanie – A to moja żona Brenda – uśmiecha się do mnie.
– Och, masz żonę?
Pokazuje obrączkę na palcu, jakby ludzie nie traktowali jej poważnie.
– Od ponad roku.
I wiem, co wtedy wszyscy myślą i po części mają racje.
– Do zobaczenia potem!
Jej tyłek odchodzi w tej idealnie dopasowanej krótkiej spódniczce.
Mój tyłek jest po prostu wielki.
– Brenda – patrzę na niego z góry – Chodź do nas.
Posłusznie siadam na trawie, a on ciągnie mnie za kostkę, póki moje nogi nie oplatają go po obu stronach tułowia.
– Podoba mi się twoja koszulka. Chyba naprawdę dzisiaj za mną tęsknicie – uśmiecha się od ucha do ucha.
Nie widzi po za nami świata.
Jego mama się myli.
– Pokażemy mamusi jak ją kochamy? – patrzy na Harrego z góry i sam sobie kiwa głową.
Bierze syna za ręce i rozkłada mu ręce najszerzej jak się da.
– O właśnie tak!
Harry zaczyna chichotać, a ja przysuwam się do mojego męża, oplatam ramieniem jego szyje i zaskakuję go bardzo gorącym pocałunkiem, który jest mi teraz bardzo potrzebny.
– Chryste, Brenda, tu jest dziecko.
Patrzymy na siebie, a wtedy on oddaje pocałunek ze zdwojoną siłą.
Przerywamy gdy Harry okazuje swoje niezadowolenie, że to nie jemu poświęcamy naszą uwagę.
***
Zdecydowanie zapraszam na:)
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro