Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Myliłem się, cały świat się mylił...

W tej robocie próbujemy ocalić kogo tylko można... Wszystkich się nie da...

-Steve?

Nowy York... Waszyngton... Sokovia...

-Steve? Słuchasz mnie?

Ludzie się was boją...
Dlatego tu jestem...

-Steve??

Trzeba nas nadzorować... Każdy sposób jest dobry...

-Halo? Ziemia do Stevena!

Nie jesteśmy doskonali... Ale wciąż nie ma lepszych...
Myliłem się... Cały świat się mylił..

-Hej, popatrz na mnie!

To nie musi się tak skończyć...
Nie wstawaj, dobrze ci radzę...
Mógłbym tak cały dzień...

-Steve, do cholery!!

Dopiero mocne uderzenie w ramię sprowadziło Stevea na ziemię z tych ponurych wspomnień. Spojrzał z wyrzutem na Natashę, która właśnie próbowała nawiązać z nim kontakt. Siedzieli razem w jakiejś chińskiej knajpie, był wieczór, a Nat w końcu udało się wyciągnąć go z domu, którego nie opuszczał od kilku dni. Jednak Rogersowi trudno było się skupić na rozmowie.

- Wybacz Nat... Co mówiłaś?

- Pytałam czy nie wybierzesz się gdzieś ze mną i Bartonem w tym tygodniu. Dopiero co wrócił z Dublina i myślałam, że powinniśmy gdzieś wyjść.

- To Clint był w Dublinie? Po co?- spojrzał na nią zdezorientowany. Wiedział, że miał braki w znajomości ostatnich wydarzeń, ale nie przypuszczał, że aż takie.

- Steve! Fury wysłał go tam dwa tygodnie temu, przecież ci mówiłam!- Rosjanka była mocno zirytowana, że nic do niego nie docierało.- Mógłbyś się w końcu ogarnąć. Nie interesuje cię nic, co się ostatnio dzieje, chociaż informuję cię o wszystkim na bierząco. Z resztą jak ty wyglądasz? Kiedy ostatnio widziałeś się w lustrze?

- Wiem, przepraszam... Chyba rzeczywiście powinienem bardziej się przykładać...- westchnął, przecierając nerwowo powieki. Wiedział, że ma podkrążone oczy, co było wynikiem nocnych koszmarów i wizyt w szpitalu. Mało jadł, prawie w ogóle nie spał i zdawał sobie sprawę, że wszystkich to irytuje. Jego skóra miała niezdrowy, lekko szarawy odcień i ogólnie czuł się paskudnie. Kondycja też zaczęła się pogarszać i domagać solidnych ćwiczeń.

- Więc teraz pójdziesz do domu, wykąpiesz się, prześpisz w końcu więcej niż dwie godziny i weźmiesz w garść, okej?

- Jasne, Nat. Coś mi się zdaje, że jeśli cię zignoruję to mogę się spodziewać nalotów rosyjskiej armii, a sam najwyższy major mnie nakarmi łyżeczką, hm?

-Nie śmiej się, wiesz, że jestem do tego zdolna...

-Wiem... Dobra, spadam już.- Steve wstał od stołu i założył kurtkę- Dobrze pamiętam, że Fury kazał nam się jutro u niego stawić?

- Tak i lepiej żebyś jednak przyszedł, bo na prawdę musimy POWAŻNIE porozmawiać.

- Okej, pa.

Po tych słowach wyszedł z restauracji. Idąc do domu beształ sam siebie za swoją żałosną postawę. Romanov była profesjonalistką, szybko się pozbierała i żyła dalej, pracowała i nadal była zabójcza w tym co robiła. A on? On wolał się ukrywać w tym pieprzonym mieszkanku na Brooklynie i udawać, że nie istnieje, doprowadzając się do coraz gorszego stanu.

Otwierając drzwi, stwierdził, że nie może tak dalej żyć. Musi w końcu coś ze sobą zrobić i zacząć normalnie funkcjonować. Godzina była jeszcze dosyć wczesna, ale on był tak wyczerpany, że po szybkim prysznicu i kontrolnym pozmywaniu zalegającej w zlewie stercie naczyń, od razu podszedł spać. Była to jedna z niewielu nocy bez koszmarów...

______________________________
Ojejej... Przepraszam za interpunkcję. No i za to, że rozdział taki krótki. Znowu pisała go tak spontanicznie z racji,że mam depresję ;-; ogólnie miał być dłuższy, więc pomysł na kolejny już jest i postaram się go jak najszybciej napisać. To na dzisiaj tyle, napisałabym więcej, ale jestem tired... Dobranoc wszystkim :*



Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro