Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

6.3

Środa, 11 czerwca 2014

Na liście wszystkich rzeczy, które były sprawiedliwe, na pewno nie powinien się znaleźć fakt, że Dean z Samem i jego przyjaciółmi wyszli na wieczór kawalerski, a Cas został w domu z kilkoma pijanymi dziewczynami, których nawet nie znał. Zdecydowanie nie powinno się to znaleźć na takiej liście, chyba żeby zmienić nazwę na „rzeczy, które totalnie NIE są sprawiedliwe".

Dean pewnie bawił się cudownie w barze na dole ulicy, najprawdopodobniej z szeregiem kobiet z determinacją próbujących zdobyć jego uwagę. Może niektórym się to udało.

Nie żeby to miało znaczenie dla Casa, bo tak naprawdę nie miało. Może i Dean był pijany i całował piękną kobietę, przyciskając ją gdzieś do ściany, trzymając dłonie na jej talii lub obejmując jej buzię delikatnymi dłońmi w sposób, który osłabiłby jej kolana... ale to w porządku. W ogóle go to nie obchodziło. Był po prostu zirytowany, że kiedy Dean się bawił, a on był otoczony przez Jess i jej sześć przyjaciółek, który stały się niewygodnie piskliwe, gdy napiły się alkoholu.

Trzy dziewczyny, których Cas nigdy wcześniej nie spotkał - Hester, Rachel i Hannah - najwyraźniej szczególnie się nim zainteresowały i było to naprawdę niezręczne. Piąty drink Rachel najwyraźniej spowodował u niej niepokojący problem z postrzeganiem przestrzeni, ponieważ obecnie była przyklejona do ramienia Casa.

— Wiesz, jest taka tradycja, że ty, jako drużba, powinieneś uprawiać seks z jedną z nas — powiedziała z chichotem, zbyt blisko ucha Casa, co wywołało u niego rumieniec.

Jess zaśmiała się. Wszyscy siedzieli w kręgu na podłodze w salonie, a stolik kawowy był zaśmiecony różnymi drinkami i pustymi opakowaniami po przekąskach. Cas próbował z całych sił myśleć o szczęściu Jess, zamiast o sposobie w jaki ręce Rachel dotykały jego nogi, który nie bardzo mu się podobał.

— Cóż, dobra wiadomość dla was, panie — powiedziała Jess z iskierkami w oczach. — W tym roku jest dwóch drużbów i obaj są szalenie atrakcyjni.

Cała szósta wiwatowała i uniosła w górę kieliszki i szklanki, a Cas czuł, jak jego twarz robiła się jeszcze bardziej czerwona. Z pewnością nie będzie uprawiał seksu z żadną z nich, nie ważne jak piękne i miłe były, i starał się nie myśleć o tym, że Dean mógłby.

— Czyż nie jest tradycją, że drużba sypia z druhną? — Rebecca uśmiechnęła się. — Ponieważ to totalnie ja.

— Um, sorry, ale to mnie Jess lubi najbardziej — Tracy prychnęła.

Jess znowu się zaśmiała i sięgnęła, by niezdarnie poklepać Casa po ramieniu.

— Właściwie, technicznie rzecz biorąc, ten tytuł należy do Casa, sorry dziewczyny!

Wszyscy znów wybuchli śmiechem, głośnym i zdecydowanie zbyt przesadzonym. Cas bardzo chciałby zapaść się pod ziemię. Wszyscy wydawali się byt pijani, by zrozumieć, co sugerowała Jess i Cas był za to wdzięczny. Wystarczające złe było mieć pewne obrazy we własnej głowie, nieproszone i niebezpieczne; Dean na nim, pod nim i w nim; bez konieczności słuchania ich spekulacji na ten temat. Obrazy te płonęły pod jego powiekami, a policzki go niemiłosiernie piekły.

Rachel przebiegła palcem po kości policzkowej Casa i sprawiła, że podskoczył. Szarpnął się trochę w lewo, starając się odzyskać między nimi dystans, ale nie mógł się powstrzymać od poczucia wdzięczności, że wytrąciła go z zamyślenia.

— Jesteś słodki, kiedy się rumienisz — powiedziała, uśmiechając się do niego, jakby był jakimś futrzastym zwierzątkiem.

Cas zmarszczył brwi. Był prawie pewien, że to był flirt i zastanawiał się, co powinien odpowiedzieć, gdy na szczęście jego telefon zaczął brzęczeć w jego kieszeni. Powoli próbował go wyciągnąć i ku jego uldze, Rachel znudziło czekanie na odpowiedź.

— Och, och, wiem! — zawołała, ochoczo podskakując w górę i w dół. — Wszyscy teraz powinniśmy zgadnąć, z iloma osobami każdy z nas spał! To taka gra na wieczór panieński, prawda?

Dziewczyny wydawały się nietypowo podekscytowane perspektywą tej sugestii, a Cas, który naprawdę nie był tym zainteresowany nawet w najmniejszym stopniu, otworzył wiadomość tekstową.

'stary, dzwonili do mnie z jubilera. musimy jutro odebrać obrączki'

To nieznany numer, ale Cas nie miał problemu z odgadnięciem, do kogo należał. Jego serce wykonało dziwny obrót w klatce piersiowej i Cas przypisał to faktowi, że - nie z własnej winy - niedawno wyobrażał siebie i Deana w bardzo nieodpowiednich i kompromitujących pozycjach. Co nie było żadnym nowym zjawiskiem w życiu Casa - to nie tak, że nie miał wcześniej tych samych myśli na temat Deana Winchestera (i gdy teraz tak o tym myślał - tylko i wyłącznie na temat Deana), ale nie były one do końca tak rzeczywiste jak od czasu ostatniej klasy.

Zanim zdążył odpowiedzieć, jego telefon znowu zabrzęczał.

'och, sorki, tu Dean' — Cas przeczytał i nie mógł powstrzymać uśmiechu.

'Tak, domyśliłem się. Osobiście uważam, że powinniśmy je odebrać jak najszybciej.'

'haha nie bawisz się za dobrze z dziewczynami?'

'Myślę, że Rachel ze mną flirtuje.' — wysłał z westchnieniem i spojrzał znad telefonu, by zobaczyć, jak wszystkie dziewczyny pochylały się nad Jess, bo „spała tylko z jednym mężczyzną". Cas nie rozumiał, dlaczego przyciągnęło to tyle uwagi.

Dean nie odpisywał przez kilka minut i Cas zaczynał podejrzewać, że wcale nawet nie zamierzał odpowiedzieć. Być może wrócił już do swojej kobiety bez twarzy albo miał po prostu dosyć rozmowy z nim. Już miał wsunąć telefon z powrotem do kieszeni, kiedy znowu zawibrował, a Cas, czując ulgę z powodów, o których nie chciał myśleć, otworzył wiadomość.

'to ty też flirtuj'  — napisał po prostu, a Cas zaczął się zastanawiać, dlaczego odpowiedź zajęła tyle czasu.

'To byłoby raczej okrutne, biorąc pod uwagę fakt, że nie mam zamiaru z nią romansować.'

'awww ale z ciebie honorowa druhna :)' — odpowiedział Dean, a Cas czuł jak jego twarz znowu się zaczerwieniła. Zastanawiał się, czy Dean wiedział o tej rzekomej tradycji drużby i druhny. Czyżby mu z tego powodu dokuczał? Czy domyślał się, co te niewinne słowa wyprawiały w głowie Casa? Może. Ale Cas czuł się coraz mniej przekonany o tym, niż powinno to sugerować doświadczenie.

Było coś w Deanie, w tym jak spędzili popołudnie, co sprawiło, że Casowi trudno było myśleć o nim jako złośliwym, niezależnie od tego, coś wydarzyło się lata temu. Patrzył na dziwne użycie interpunkcji na końcu tekstu i odwrócił głowę, by zobaczyć prymitywny obrazek uśmiechniętej twarzy, co śmiesznie sprawiło, że odwzajemnił uśmiech. Widział Deana w swojej głowie, wyraźnie jak za dnia, piszącego tekst z wesołym uśmiechem na twarzy i wiedział, że nie mógł się na niego zirytować z powodu tej niewielkiej drwiny.

'Zamknij się, assbutt*' — wyszczerzył zęby w uśmiechu. Dean odpowiedział w ciągu kilku sekund.

'assbutt ?????'

'Zignorowałbym cię' — pisał Cas, nawet jeśli to było kłamstwo — 'ale one mają zamiar spróbować zgadnąć, z iloma osobami miałem kontakty seksualne i jest to  niezręczne.'

I naprawdę takie było. Cas na razie nie słuchał ich rozmowy, ale wiedział wystarczająco dużo, by zdać sobie sprawę, że Tracy jest ostatnią dziewczyną, która „ujawniła swój numer". Cas nie miał wielkich nadziei, że zostanie wykluczony z tej gry.

'nie musisz im mówić, jeśli nie chcesz'

Cas westchnął.

'I tak nie mam nic do powiedzenia' — odpowiedział i dopiero po chwili zorientował się, że był to błąd.

'CO? stary, NIE ma szans że jesteś dziewicą!' — nadeszła odpowiedź i Cas poczuł, jak jego ramiona się napięły.

'Nie kpij ze mnie, Dean' — wysłał, naciskając mocniej na przycisk niż to było konieczne i mając nadzieję, że Dean porzuci temat.

Nie wstydził się swojego braku doświadczenia i nawet był z tego zadowolony. Patrzył na Sama i Jess, którzy spali tylko  z kimś, kogo kochali, i napełniało go coś w rodzaju tęsknoty. Tego właśnie chciał pewnego dnia, nawet jeśli wydawało się to coraz mniej prawdopodobne. Nie chciał, aby jego pierwszy raz był z jakąś przypadkową osobą z baru, która nie będzie o niego dbać, nie chciał być z kimś, kogo nie kochał. I nie chodziło o moralność ani religię, rozumiał, że seks był najwyraźniej bardzo przyjemny i był całkowicie obojętny na to, ile kto miał partnerów, ale nie widział w tym sensu, jeśli nie było żadnych uczuć. Nie wstydził się swoich przekonań, był szczęśliwy ze swoimi wyborami i nie pozwoli, aby Dean sprawił, że poczuje się nieodpowiednio.

'nie kpię z ciebie, człowieku! przysięgam! po prostu tego nie rozumiem'

Cas poczuł, że się rozluźniał, gdy te słowa do niego dotarły i wypuścił powietrze z płuc. Właśnie miał sformułować odpowiedź, gdy doszła do niego druga wiadomość.

'jesteś gorący' — Cas przeczytał i momentalnie zarumienił się os stóp aż do czubków uszu. Niestety, w tym właśnie momencie dziewczyny postanowiły zwrócić na niego uwagę.

— Oooooch — Hester gruchała, a Hannah zaczęła chichotać. — Castiel, z kim tak piszesz?

Gdyby to było możliwe, Cas prawdopodobnie zarumieniłby się jeszcze bardziej.

— Z nikim — wymamrotał, na co Madison prychnęła.

— Ta, jasne — zaśmiała się. — Rumienisz się jak zakochana nastolatka!

— Jesteś przyklejony do tego telefonu od dziesięciu minut, Cas! — powiedziała Rachel, pochylając się z powrotem w stronę Casa, by spróbować zerknąć mu przez ramię. Cas z uśmiechem schował telefon.

— Ślicznie byś wyglądał jako dziewczyna — Rebecca uśmiechnęła się i wszystkie znowu zaczęły rechotać. — Mogę cię pomalować?

— O tak, pozwól nam! — Jess zaśmiała się.

— Proszę, nie róbcie tego — powiedział cicho Cas, a kiedy Rachel próbowała zerknąć na jego telefon po raz drugi, wstał gwałtownie, odrzucając ją na bok.

— Przepraszam.

I właściwie pobiegł do łazienki.

Uznał, że to prawdopodobnie te dwa drinki, które wypił, skłoniły go do naciśnięcia przycisku połączenia bez zastanowienia.

— Cas! — Dean odezwał się po trzech sygnałach, a Cas słyszał w tle słabe dźwięki muzyki. Brzmiał na szczęśliwego i zrelaksowanego, może trochę wstawionego, ale nie pijanego. Cas oparł głowę o drzwi łazienki.

— Dean, pomóż mi — powiedział bez wstępu. — Wszyscy są bardzo pijani, a Rebecca chce mi nałożyć makijaż.

Dean zaśmiał się głośno i beztrosko.

— O rany, przepraszam. Czy ty teraz chowasz się w łazience?

— Um... tak. — Cas przygryzł wargę.

Dean znowu się roześmiał.

— Właściwie to ja też. Sam nazwał mnie „apodyktycznym i niskim", a potem przylgnął do mnie jak przytulanka. Kiedy jest pijany, jest dziwną mieszanką zrzędliwości i czułości.

Cas zachichotał i był to dźwięk, który nie zbyt często wychodził z jego własnych ust. Myślał, że mógł być bardziej pijany, niż sądził. Nagle czuł się o wiele lepiej niż przez cały wieczór.

— A więc na poważnie — zaczął Dean, zaciekawiony i niedowierzający. — Tak naprawdę nigdy...

Cas westchnął.

— Nie rozumiem, dlaczego to taka wielka sprawa.

— Nie jest! — Dean nalegał. — Jestem po prostu ciekawy, to wszystko.

Cas wzruszył ramionami, chociaż Dean nie mógł tego widzieć.

— Po prostu... nigdy nie miałem okazji.

— Bzdura — prychnął Dean. — Założę się, że miałeś dużo ofert.

Cas czuł, jak irytacja wkradała się do jego ciała.

— Cóż, może nie każdy chce sypiać z ludźmi, kiedy tylko nadarzy się okazja — warknął.

Zapadła pełna napięcia cisza i Cas, po usłyszeniu tych słów powtórzonych w swojej głowie, poczuł się niesamowicie winny. Dean nic nie mówił przez dłuższy czas, a Cas zamknął oczy, mając nadzieję, że może to jakoś cofnie.

— No tak — powiedział Dean, zanim Cas zorientował się, jak to naprawić. Jego głos brzmiał oschle, jakby był wymuszony. — Powodzenia z dziewczynami, widzimy się później.

— Dean... — zaczął Cas, ale przerwało mu piknięcie, które wydawało się odbijać echem w pustej łazience.

Cas westchnął i oparł głowę o telefon. Cholera.

To nie wina Deana, że Cas zawsze czuł pewien ból, gdy tylko widział go z jego dziewczynami, tak samo jak to, że Cas nadal czuł... coś teraz, gdy tylko sobie o tym przypominał. To nie miało sensu, to zdeformowane, brzydkie uczucie w jego klatce piersiowej, obecne wtedy, kiedy o tym myślał. To nie mogła być zazdrość, nie znowu i nie nadal. Nie powinno go obchodzić, co Dean robił i z kim to robił, a już na pewno nie powinien wyładowywać na nim swojej własnej frustracji.

Poczuł się jeszcze gorzej, gdy zdał sobie sprawę, że tak się bał, by Dean nie osądził go na podstawie jego życia seksualnego, a zrobił dokładnie to samo Deanowi.

Nie został długo z dziewczynami. Pozwolił Jess, aby ta wcisnęła w niego jeszcze jednego drinka i niechętnie siedział udając rozbawionego, gdy Rebecca nakładała eyeliner na jego powieki i tusz na rzęsy. Uśmiechał się pobłażliwie, gdy nadeszła kolej na jedzenie babeczek i wymknął się, gdy cała reszta była skupiona na jakieś zabawie w picie, całując Jess w czoło i mamrocząc „dobranoc".

Właściwie to nawet nie było tak późno, około północy, a Cas stał przez chwilę na środku pokoju, zastanawiając się, co napisać.

'Przepraszam, nie miałem na myśli...'

'Dean, nie chciałem sugerować...'

'Przepraszam, myślałem, że kpisz ze mnie'

Westchnął i usunął wszystko, co napisał. W końcu zdecydował się kliknąć w aparat i zrobił zdjęcie własnej twarzy wraz z makijażem.

'Dziewczyny wygrały tę rundę.' — napisał i wysłał, zanim zmienił zdanie. Zostawił telefon na nocnym stoliku, wyszykował się do spania w łazience, zmywając z siebie cały ten makijaż, i próbował przekonywać siebie, aby nie sprawdzać telefonu, kiedy wróci do pokoju.

Dopiero gdy leżał w ciemnościach, jego telefon zaświecił się na stoliku nocnym i Cas, nie mogąc się powstrzymać, wziął go do ręki.

'najpiękniejsza druhna wszechczasów' — przeczytał i uśmiechnął się tak szeroko, aż rozbolały go policzki. To go ogrzewało i sprawiło, że jego wnętrzności podskakiwały z poczucia ulgi i zadowolenia, dzięki łatwości z jaką Dean wybaczał. Tak jak wtedy, gdy usłyszał o Bennym i serce Casa zaczęło walić ze zdumienia.

I może to był tylko żart, był prawie pewien, że tak właśnie było, ale Dean mimo wszystko nazwał go pięknym i Cas nie mógł powstrzymać odwagi, płynącej z alkoholu i otrzymanego komplementu.

'Twoi przyjaciele zawsze mówili, że moje oczy są okropne' — wysłał, a kiedy Dean odpowiedział, serce Casa wydawało się zbyt duże dla jego klatki piersiowej.

'byli kutasami. twoje oczy są niesamowite'

-----------------------------------------------

*nie mogłam tego przetłumaczyć, no po prostu nie mogłam. To jest zbyt iconic żeby to tłumaczyć.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro