Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 9

Megan Pov 

Zostałam rano obudzona przez.. krzyk mamy. Postanowiłam od razu zbiec na dół. Zobaczyłam mamę przerażoną i tatę płaczącego ze śmiechu.

-Co się stało? - zapytałam zdezorientowana

-Twój tatuś ubzdurał sobie, że jeżeli mnie przestraszy będzie miał wielki ubaw. 

-No bo mam. - powiedział spokojniej

-Mniejsza. - powiedziała mama -na stole masz jajecznicę kochanie. Idź zjedz. 

-Dobrze, dziękuję mamuś. -ucałowałam ją w policzek

-Co sprawiło, że dzisiaj nagle masz taki dobry humor? - spytała zaciekawiona

-A nic. Przed szesnastą wychodzę, bo o szesnastej muszę już być w kawiarni na Manhattanie.

-No okej. A z kim wychodzisz?

-Z.. hm Calumem.

-Pogodziliście się? - widać było iskrę nadziei w jej oczach.

-Nie, ale dzisiaj idziemy porozmawiać. Nie widzieliśmy się pół roku.

-To szmat czasu. Oby poszło dobrze. - uśmiechnęła się

Zjadłam szybko i poszłam do góry. Nie miałam co robić, więc pomyślałam, że znajdę jakiegoś dobrego ginekologa w Nowym Jorku. W końcu przecież chcę znać płeć swojego dzieciątka. Znalazłam jakiegoś ginekologa o nazwisku 'Wilson'. Od razu pomyślałam o tym żeby zadzwonić. Telefon został odebrany po 2 sygnale. Przez kobiete.

-Klinika doktora Wilsona w czym mogę pomóc? 

-Um dzień dobry. Z tej strony Megan Hale czy mogłabym się umówić na wizytę prywatną do doktora Wilsona? Ale zależało by mi jeszcze na jutrzejszym dniu.

-Hm, zobaczę co da się zrobić i do pani oddzwonię.

-Super. Dziękuję bardzo.

Wstałam i poszłam wziąć szybką kąpiel. Po kąpieli spojrzałam na zegarek. Była już 14 za jakąś godzinkę powinnam wychodzić, bo za blisko to ja na Manhattan nie mam. Wysuszyłam i włosy i lekko je przeprostowałam po czym mama zrobiła mi pięknego kłosa. Ubrałam szybko moje ulubione jeansy z dziurami i do tego duży beżowy sweter. Spakowałam jeszcze torebkę i zeszłam na dół, kiedy zobaczyłam jak dzwoni telefon. Odebrałam nie patrząc na wyświetlacz.

-Tak słucham?

-Pani Hale?

-Tak to ja. 

-Chciała pani się na jutro umówić z panem Wilsonem na wizytę. I pan Wilkson się zgodził.

-Dobrze. To o której mam przyjść?

-Około 13 

-Dobrze. Będę, dziękuję.

Genialnie! Założyłam szybko buty i wyszłam z domu. Wsiadłam w taksówkę i pojechałam. Jechałam jakieś 45 minut po czym poprosiłam żeby taksówkarz wysadził mnie po prostu przy tej ulicy zapłaciłam i wyszłam. Kawiarnia była za rogiem, więc się nie spóźniłam. Caluma jeszcze nie było. Więc zamówiłam za niego. Pojawił się oczywiście z szerokim uśmiechem na twarzy. Stary dobry Cal. Podszedł bliżej i wziął mnie w swoje ramiona. 

-Cześć Megs. - powiedział

-Cześć. Zamówiłam ci twoje ulubione Cappuccino. 

-O to fajnie. Dzięki.

Rozmawialiśmy tak przez jakieś pół godziny Calum opowiadał o trasie. O tym jak poznał Kylie i o ich zwiąku oraz o tym jak bardzo jest denerwująca, ale ją kocha. Za to ja mu opowiedziałam o tym, że jestem na medycynie wieczorowej. O tym jak mi idzie i o moim związku z Danem. Nie wiem dlaczego mu o tym opowiedziałam, ale mimo tego, że już z nim nie byłam to chciałam aby on wiedział o jego istnieniu. Do tego powiedziałam mu o jutrzejszej wizycie u ginekologa. Powiedział, że pójdzie ze mną, ale będzie musiał wymyśleć jakąś wymówkę dla Kylie. Uśmiechnęłam się do siebie w duchu, że woli iść ze mną do lekarza niż siedzieć z nią. 

-Dobra to teraz powiedz kim jest ten szczęściarz?

-Słucham? - zapytałam zdezorientowana

-No chodzi mi o twój brzuszek. Z jakim szczęściarzem masz dziecko? - uśmiechnął się 

-Wiesz chyba muszę się zbierać. 

Wstałam, wzięłam swoje rzeczy i jak najszybciej wybiegłam z kawiarni. Nie wiem czy Cal biegł za mną czy nie. I w dodatku nie wiem co mi odbiło, ale musiałam odetchnąć świerzym powietrzem. Myślałam, że się tam uduszę. Ja mu nie mogę tego powiedzieć. Koniec i kropka. 

___

Obudziłam się rano o 11, więc wstałam i od razu poszłam szykować się do wizyty u ginekologa. Szkoda, że nie będzie przy mnie Cala. Ale za to miała być reszta chłopaków. 

___

Weszliśmy wszyscy do gabinetu pana Wilksona. Położyłam się na wskazanym miejscu i zaczęłiśmy. Po chwili ktoś wbiegł zdyszany do pokoju. Calum.

-Co tutaj robisz? -zapytałam 

-Obiecałem, że będę i jestem -posłał mi słaby uśmiech i złapał za rękę

Teraz czułam, że on byłby idealnym ojcem i może powinnam mu to powiedzieć? Nie możesz mu o tym powiedzieć. Nie chcesz wchodzić mu w życie ze swoimi buciorami. Podpowiadał mi głos w głowie i miał rację. Nie mogę.

-Tutaj widzimy głowkę, tutaj rączki, tutaj słychać jak bije serduszko maluszka - rozkleiłam się słysząc ten piękny dźwięk. -Już wiemy co to będzie Pani Hale.

-Tak? 

-Powiem pani tylko na osobności. - nie wiem dlaczego, ale mniejsza

-No dobrze. Wyjdźcie na chwilkę. - tak zrobili. 

-Termin ma pani pewnie na jakoś połowę października prawda? 

-Tak, tak.

-To dobrze. Ale coś mi się wydaje, że to będzie wcześniak. Musi pani bardzo uważać, bo dziecko może urodzić się nawet w ósmym miesiącu ciąży.

-O dobrze. Będę więcej uważać. Więc jaka płeć?

___

Od doktora wyszłam po dziesięciu minutach. Chłopcy czekali na mnie przed budynkiem. Wyszłam i wszyscy się uśmiechali. 

-Więc chłopiec czy dziewczynka? -zapytał Luke

-Oby dziewczynka. Bo będzie miała imię Ashley - powiedział Ash, na co parsknęłam śmiechem

-Mike będzie lepsze, mów szybko co to jest!

-Więc moje dzieciątko będzie..

___________________________________________________________

A tego dowiecie się w następnym rozdziale hehe :D

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro

Tags: