Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 6

Megan Pov

- Czyli zatrzymam je. 

- O Jezu! Wiedziałam, że je zatrzymasz! - skakała koło mnie jak pchła - teraz chodź szybko zadzwonimy do rodziców zanim wszyscy przyjdą. 

- No okej. Zadzwonie po prostu telefonem.

- No dobra tylko szybciutko. Ty dzwoń, a ja pojadę do najbliższego marketu po jakieś przekąski.

- No okej. 

Poszłam szybko do pokoju poszukać mojego czarnego iPhone'a. Wybrałam numer taty, bo z nim zawsze miałam lepszy kontakt, więc pomyślałam, że zadzwonię do niego. Odebrał już po pierwszym sygnale.

- Tak? Megan? - zapytał zdziwiony

- Hej tato. Już wiem co chcę zrobić z tym wszystkim.

- No to słucham. Od razu powiedz jak poszła rozmowa z Calumem? - zapytał. Kurde muszę powiedzieć mu prawdę. 

- Zacznę od początku. Spotkałam się wczoraj z Calumem i chciałam mu już powiedzieć, ale on wyjechał z tekstem, że jedzie w trasę koncertową na pół roku po Stanach Zjednoczonych. Wtedy pomyślałam, że to było jego największe marzenie, śpiew, muzyka, zespół, koncerty i postanowiłam, że nie powiem mu o dziecku. Dam spełnić mu swoje marzenia. Myślę, że nie mogę mu tego zrobić.

- Troche mnie to zdziwiło kochanie, ale okej. Jak chcesz. A co z dzieckiem? - zapytał

- J-ja, ja chcę je zatrzymać. 

- Dobrze. Okej. Jak taka jest twoja wola, to nie możemy kazać ci nic innego słońce. Będziemy cię wspierać Megi pamiętaj o tym. Muszę jeszcze to powiedzieć matce. Ucieszy się, że będzie mieć wnuka. - to zabrzmiało bardzo dziwnie z jego ust, ale mniejsza. 

- Dobrze tato. Dziękuję, że jesteście. Kocham Was. Pa

- My też cię kochamy. Pa córeczko.

Wow. Nigdy nie byli aż tak wyrozumiali, ale cieszę się, że naszę relacje są coraz lepsze. Jest wpół do osiemnastej, za pół godziny będą wszyscy, a Tary dalej nie ma. W domu jest czysto, więc nie muszę sprzątać. Pójdę się sama szybko ogarnąć i poczekam na resztę. Poszłam szybko wyprostować włosy i się jeszcze przebrałam w czarne spodnie i białą zwewną koszuleczkę. Słyszałam jak ktoś wchodzi do domu. To na pewno była Tara. Zeszłam na dół i jak się okazało miałam rację przyjechała z dwoma zrywkami jedzenia i picia. 

- Pomóc ci to rozpakować?

- Nie, nie poradzę sobie. Ty nie możesz się przemęczać. - uśmiechnęła się do mnie

- Tara to tylko pare produktów, które nie są ciężkie. Nie przesadzaj. Nie jestem jakaś połamana. Jestem tylko w ciąży.

- Megan, aż w ciąży. - może i miała rację, ale jak już chciałam jej pomóc to zadzwonił dzwonek. Miała szczęście. 

- Idź otwórz. - nakazała mi blond włosa 

- No okej. - odrzekłam i poczłapałam do drzwi. Otworzyłam je i zauważyłam całą gromadkę moich debili. Wszyscy od razu wpakowali swoje tyłki do środka.

- Kobieto, ale wieje wiatr, masakra - powiedziała Monic

- Nie przesadzaj tak - powiedziała Ana

Wszyscy się rozebrali po czym zamknęli mnie w szczelnym uścisku. O mało się nie udusiłam.

- Dosyć tego dobrego! Udusicie mnie! - odsunęli się wszyscy i wybuchliśmy śmiechem. Mike jeszcze do mnie podszedł i objął mnie swoimi wielkimi rękoma. 

Wszyscy poszliśmy do salonu gdzie były już przygotowane przekąsku przez Tarę. Ash przynióśł jeszcze jedną zrywkę i wyciągnął z niej dwa czteropaki piwa oraz wódkę i soki do popicia. 

- Ej czy tylko ja mam ochotę na pizze? - powiedział Mike

- Ja też mam. - odrzekłam - Możemy zamówić. Tylko jaką?

Oczywiście musiała być jedna z szynką i ananasem, kolejna z peperoni, jeszcze jedna z pieczarkami i szynką, a ostatnia była jakaś ostra. Zamówienia przyjechały jakąś godzinę później, a w ten czas chłopacy zaczęli już grać w fifę. 

- Ej ja też chcę zagrać. - powiedziałam, Ash na mnie popatrzył jakby miał wybuchnąć śmiechem, ale zobaczył jaka poważna jestem. 

- No dobra Hale. Ale grasz ze mną. - Ash uśmiechnął się zadziornie. 

- No dobra Irwin. Ale i tak przegrasz. - wystawiłam mu język

Usiadłam koło niego i spojrzałam na Luke'a, który od razu usiadł koło mnie i mówił mi co mam kiedy robić. Ostatecznie wygrałam. Było dziewięć do ośmiu to śmieszne, bo wygrałam jednym punktem. Wstałam i zaczęłam tańczyć zwycięzko. Po czym Luke się do mnie dołączył i zaczęliśmy się śmiać. Ten wieczór był dziwny, Cal ciągle mi się przyglądał.

Calum Pov

Uwielbiam jak ona się tak uśmiecha. Wtedy wiem, że jest szczęśliwa. A ten jej śmieszny zwycięzki taniec jest jeszcze taki zabawny, że o mało nie wybuchłem śmiechem. Przyglądałem jej się co wyraźnie zauważyła, bo przygryzła wargę. Podbiegła do mnie i złapała za dłonie. 

- Chodź tańczyć z nami głupku. - zaśmiałem się

- Odszczekaj to albo będziesz miała napad. 

- Jaki napad? - nie dałem jej dokończyć i zacząłem ją gilgotać. Miała dziwnie twardy brzuch, ale nigdy nie miała takich mięśni. Dziwne.

- Spadaj, przepraszam już nie będę, mówiła przez śmiech. 

- Okej wybaczam. 

Po jakiś dwóch godzinach siedzenia, kiedy graliśmy w karty naszą ulubioną była makao, zauważyłem, że Megan nie tknęła jeszcze piwa. 

- Czemu nie pijesz? - zapytałem

- Nie mogę pić. Dopiero byłam chora Cal. - powiedziała całkiem poważnie.

- No tak, dobra. - to było trochę dziwne, ale ja nie będę jej zmuszać.

Była 2 nad ranem a my oglądaliśmy właśnie jakiś dramat i wszyscy byli do siebie poprzytulani. Luke i Ana. Ash i Monic. Mike koło Tary co chwilę coś jej szeptał do ucha, na co ona się uśmiechała tylko. A koło mnie siedziała najpiękniejsza dziewczyna z pokoju. Meg lubi oglądać te dramaty, nie wiem dlaczego, ale zawsze jak jest coś smutnego to odwraca głowę i próbuje nie płakać. Co jej kompletnie nie wychodzi. Nagle wstała i wyszła z pokoju. 

Megan Pov

Nie mogę oglądać tego smutnego gówna. Za dużo tego wszystkiego. Jeszcze jak patrzyłam na Cala bardziej chciało mi się płakać. Wzięłam się w garść i wyszłam do kuchni. Od razu poszłam po ręcznik papierowy i otarłam sobie łzy. Usiadłam na blacie i wzięłam sobie jabłko, które zaczęłam jeść. Było mi smutno z myślą, że on ma jutro wyjechać.. ale obiecałam sobie, że dam radę. Po chwili Cal był już w kuchni i oparty o framugę drzwi wpatrywał się we mnie.

- Czemu płaczesz? - zapytał przejęty

- Nie płaczę, to przez film.

- Megs ja wiem, że to nie tylko przez film. - znowu się martwił. Podszedł bliżej i mnie przytulił. Ja dalej siedząć na blacie wtuliłam się w niego. 

- Bo mi smutni Calum. - niestety mój głos w połowie się załamał.

- Dlaczego jest Ci smutno? Powiedz mi. - nalegał

- Cali, bo ja nie chcę żebyś wyjeżdżał. Nienawidzę się z Tobą rozstawać na tak długo.

- Wiem, ale pamiętaj, że co by się nie działo możesz na mnie polegać. Zawsze będę twoim przyjacielem. - złączył swój mały paluszek z moim -Pamiętasz jak byliśmy mali? I bawiliśmy się w berka z dziećmi z podwórka. A Becky z ulicy dalej Cię przewróciła? Wtedy zawrzeliśmy ukłąd, że już zawsze będziemy przyjaciółmi i chcę, żeby tak zostało. 

Popatrzył mi w oczy i otarł moje łzy. Byliśmy teraz niebezpiecznie blisko siebie. Przysunął się jeszcze kawałek, tak że usta dzieliło teraz tylko kilka centymetrów. Patrzył się to w moje oczy to na usta. Nie wiem dlaczego to zrobiłam, ale wbiłam się moimi ustami w jego. Od razu zaczęliśmy się całować. Calum robił to tak namiętnie, po chwili całowaliśmy się już z tak zwanym 'języczkiem'. Nasze języki toczyły zawziętą walkę. Aż w końcu ktoś w pokoju obok zawołał. 

- Ej co wy tam robicie? Ruszcie dupy i przynieście piwo, bo się skończyło. - to był chyba Ash

Po woli się od siebie oderwaliśmy patrząc sobie jeszcze w oczy. Calum musnął jeszcze lekko moje wargi i poszedł zanieść piwo. Nie wiem co się stało, ale to na pewno nie było normalne. Tym bardziej, że jesteśmy 'przyjaciółmi', a on jutro wyjężdża na prawie pół roku. Wstałam i poszłam do pokoju. Zauważyłam, że Michael i Tara usnęli razem na kanapie. Ash i Luke zrobili im pare zdjęć na pamiątkę. Śmiejąc się przy tym. 

- Luke i Ana jesteście śpiący?

- No trochę - powiedziała Ana. 

- Chodźcie zaprowadzę was do pokoju gościnnego.

- A my? Ja i Monic też jesteśmy śpiący. Zapomniałaś o nas, dzięki Hale. 

- Chodźcie też. 

- Będziemy spać we czwórkę w jednym pokoju? -zapytał zdziwiony Ash.

- Nie pacanie. Nie chcę, żeby dochodziło do jakiś dziwnych rzeczy w moim domu. - Ash wybuchł śmiechem. 

Poszli za mną i zaprowadziłam ich do pokoi gościnnych. W pierwszym beżowym pokoju z dwuosobowym łóżkiem położyli się Luke i Ana. W pokoju obok, który był pokoju fioletowego położyli się Ash i Monic. 

Calum Pov

Położyła wszystkich spać, ale my jeszcze staliśmy wpatrując się w siebie. 

- A my nie idziemy spać? - zapytałem

- Idziemy, idziemy. Tylko pójdę jeszcze trochę ogarnę na dole. 

- No okej pójdę z Tobą. 

Poszliśmy ramię w ramię i ogarnęliśmy po cichu salon, bo Mike i Tara spali. Poszliśmy do kuchni i zapakowaliśmy całą zmywarkę. Jak już skończyliśmy sprzątać to Megan zaczęła iść do góry. 

- Idziesz czy nie? - zapytała

- Tak, tak już idę.

Poszliśmy do jej pokoju. Od razu usiadłem na łóżku. 

- To my będziemy spać razem? - zapytałem

- No tak musimy. W pokoju moich rodziców nikt nie może spać. 

- No dobrze. 

Momentalnie ściągnąłem bluzkę i spodnie. Zostałem w samych bokserkach, Megan widząc to zarumieniła się. A ja się tylko zaśmiałem na jej reakcję.

- Ja się też przebiorę. Mógłbyś się odwrócić? Tylko na minutkę. 

- No okej. 

Odwróciłem się, ale widziałem wszystko w lusterku obok. Jej ciało jest piękne. Ona cała jest piękna. Mógłbym ją tak oglądać całymi dniami. 

- Dobra już możesz. - była w piżamie. Natychmiast podbiegła do łóżka i położyła się od strony ściany. Z resztą jak zawsze. Ja położyłem się obok. 

- Dobranoc Cali. - powiedziała

- Dobranoc Megs. - przybliżyłem się i ją objąłem w pasie. Na co ona się tylko wtuliła. 

Nie minęło dwadzieścia minut, ale Megan chyba myślała, że śpię, bo zaczęła coś gadać sama do siebie. Wciąż tak robiła. Pamiętam pierwszy raz. Miałem dziewięć lat i pierwszy raz u niej spałem. Myślałem, że gada przez sen, ale ona mi później wszystko powiedziała. Tylko ja o tym wiedziałem i bądź co bądź przez to czułem się genialnie z tym, że tylko ja to wiem. Ale jeżeli chciałem teraz słyszeć co mówiła to musiałem udawać, że śpię. I tak zrobiłem.

-Szkoda, że on nigdy nie dowie się o moim malutkim sekrecie, ale będę to kochać tak bardzo jak jego. 

Odwróciła się na drugi bok i sama poszła spać. Nie wiem o co w tym wszystkim chodziło, ale sam byłem taki śpiący, że nie miałem już siły myśleć.

Megan Pov

Obudziłam się rano zamknięta w szczelnym uścisku. Odwróciłam głowę w bok i dopiero ogarnęłam, że mam okropne Deja vu. Mój kompan już nie spał, bo uśmiechał się od ucha do ucha. 

- Dzień dobry pani. - powiedział zaspanym głosem 

- Hej. - powiedziałam z uśmiechem

- Jak się spało?

- Dobrze, a Tobie? 

- Wspaniale. 

Tak mogłabym budzić się codziennie. U jego boku i będąc tak witana to jest najlepsze uczucie. Miałam wrażenie, że w moim brzuchu pojawiło się stado motyli. 

- Chodźmy coś zjeść. - powiedziałam. 

Wstaliśmy i się ubraliśmy. Po czym zeszliśmy na dół wszyscy jedli już w salonie. Michael i Tara jedli omlety. Ash, Monic, Luke i Ana naleśniki. A ja miałam tylko ochotę na płatki. Tak w zasadzie to za każdym razem kiedy nie jadłam jajek było to moje śniadanie. Luke widząć nas uśmiechniętych od razu powiedział

- No hej kochani. - śmiesznie ruszając brwiami w góre i w dół.

- Luke zamknij japę. - powiedział groźnie mój towarzysz.

Poszliśmy do kuchni i oboje zrobiliśmy sobie płatki. 

- O dziewiętnastej. - powiedział Cal

- Co? - zapytałam zdezorientowana

-O dziewiętnastej bądź na lotnisku.

- Um, okej. - zachciało mi się płakać z myślą, że już dzisiaj wyjeżdża.

- Ej nie smuć się będziemy mieli aż pół godziny, bo o dziewiętnastej trzydzieści trzeba będzie już iść. - powiedział spokojnie

- Tylko pół godziny - powiedziałam szeptem, mając wielką nadzieję, że mnie nie usłyszy.

- Kocham Cię Megs. - znowu motyle, głupi brzuch.

- Wiem Cal. Ja Cię też. 

Nie minęło piętnaście minut, a wszyscy już poszli, bo chcieli się pożegnać jeszcze ze swoimi rodzicami. Usiadłam na kanapie. I zaczęłam myśleć co by było gdyby mój najlepszy kumpel nie wyjeżdżał. 

- Mi też jest przykro. - powiedziała Tara

- Co? - jakaś dzisiaj nieobecna byłam

- Mi też jest przykro, że wyjeżdżają. - popatrzyła się na mnie ze łzami w oczach,

- Ej co jest Tara? Coś z Mike'm?

- Bo wiesz. Wczoraj spaliśmy razem. I rozmawialiśmy dużo. I w pewnym momencie wyznaliśmy sobie co do siebie czujemy. - oczy miałam wielkości pięciozłotówek.

- Co? Naprawdę? - zapytałam niedowierzając

- Tak do tego..

- Do tego co?

- Przespaliśmy się ze sobą..

- Co? Genialnie! - nie mogłam w to uwierzyć, ale to było genialne.

- No tak, ale najgorsze jest to, że obojgu będzie nam się trudno rozstać i on powiedział, że przez ten rok znajdę lepszego.. nie mówił, że nie chce ze mną być. Tylko, że nie chce mi blokować dostępu do innych chłopaków, którzy równie dobrze mogą mi dać tyle szczęścia co on.. i powiedziałam, że zawsze będę na niego czekać. 

- To takie słodkie, że żygam tęczą. Chodź tu. - przytuliłam ją. 

___ 

Była już za dwadzieścia osiemnasta. Obie z Tarą poszłyśmy się szykować. Wyprostowałam włosy i lekko się pomalowałam. Ja ubrałam moje ulubione niebieskie jeansy z dziurami i białą koszulkę z rękawami do łokci. Tara ubrała czarne rurki i jakąś bluzę. Dochodziła już za dwadzieścia dziewiętnasta, a na lotnisko jedzie się prawie pół godziny wyszłyśmy szybko i poszłyśmy do samochodu. Jechałyśmy tak szybko jak nigdy do tąd. Dojechałyśmy krótko po dziewiętnastej. Zobaczyłam Cala i od razu się na niego rzuciłam.

- Myślałem, że już nie przyjedziecie.

- Jak mogłeś tak w ogóle pomyśleć? - zapytałam z oburzeniem

- Megan to co zaszło wczoraj w kuchni..

- Cal zapomnij. To nic takiego.

Uśmiechnęłam się do niego i go objęłam. Siedzieliśmy przytuleni tam jakieś piętnaście minut. Cal wcześniej dał mi swoją bluzę, bo marzłam, zobaczyłam jeszcze, że Luke żegna się z Aną, ale ona nie chce płakać dlatego, że wie iż sobie poradzi, bo była już z Lukiem jak byli w trasie po Australii i jakoś wytrwali do dzisiaj. Zazdroszczę im. Za to Ash z Monicą ciągle się całowali jakby ktoś zaraz miał ich sobie zabrać, chociaż właśnie tak miało zaraz się stać. A Mike i Tara? Tara płakała, a Mike ją pocieszał. Słodkie. 

- O czym myślisz?

- Wiesz, myślę o tym, że wszyscy wokół mnie są szczęśliwi, a ja nie potrafię, bo osoba, którą kocham nie darzy mnie takim uczuciem jak ja jego.

- A kto to taki? - spytał zaciekawiony 

- To.. - nie zdążyłam mu odpowiedzieć, że chodzi o niego. Bo ktoś mi przerwał

- Zbieramy się chłopcy. - mówił Adam ich manager. 

Cal mnie przyciągnął do siebie i zaczął namiętnie całować, a ja nie wiedziałam nawet kiedy zaczęłam płakać. Puścił mnie dopiero kiedy ktoś koło nas chrząknął. Był to uśmiechnięty Mike. Przytuliłam go i powiedziałam, że ma codziennie do mnie pisać. Pożegnałam jeszcze Ash'a i Luke'a i ostatni raz musnęłam usta Cala. Po czym widziałam tylko jak odchodzi i macha nam wszystkim. Okropne uczucie. Tara podeszła i mnie przytuliła. 

- I co teraz? - zapytała

- Teraz zapominamy o jego istnieniu. Tak jakby umarł. 

- Okej. A co z resztą chłopaków? 

- Nie wiem. Będę chyba utrzymywać kontakt tylko z Mikem. Bo tylko on zawsze umiał mi pomóc i Cal, ale o nim muszę zapomnieć.

- Dobrze. Będę Cię wspierać. 

- Zabawę czas zacząć. Start.

___

Calum Pov

Kiedy się z nią pożegnałem miałem przeczucie, że coś będzie nie tak, ale to tylko głupie przeczucie. Napisałem Megan jeszcze esemesa, że wsiedliśmy i że już tęsknię. Szukałem swojego miejsca i znalazłem. Usiadłem a koło mnie siedziała ładna dziewczyna o krótkich brązowych włosach i oczach. Natychmiast pomyślałem o Megan. Była do niej bardzo podobna. 

Dużo z nią rozmawiałem i w ogóle. Jak już dolecieliśmy wymieniliśmy się numerami i umówiliśmy na coś w stylu randki. Czy to możliwe, że dopiero wyjechałem, a już idę na randkę? Chyba nie. 

- Co tam? - spytał Luke

- A spoko, a tam?

- No też. Co to za laska tamta wiesz co koło Ciebie siedziała? Niezła dupa stary. -zaśmiałem się

- Dzięki. Idziemy niedługo na randkę.. - uśmiechnąłem się

- A co z Megan? - zapytał poważnie

- Przecież Megan to tylko moja przyjaciółka.

- Ah tak.. - Luke wiedział co jest prawdą.

A ja wiedziałem, że czuję coś więcej do Megan, ale może to lepiej dla nas? Ta rozłąka raczej powinna zrobić na dobrze. Bo chyba zawsze mieliśmy być tylko przyjaciółmi.

____________________________________________
Ale się namęczyłam pisząc ten rozdział:O! Kolejny postaram się dodać jeszcze dzisiaj albo jutro :P:P

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro

Tags: