Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 17

Calum Pov

Wsiadłem do samochodu i od razu skierowałem się w stronę domu Kylie. Jadę tam, a nawet nie wiem co mam jej powiedzieć. 'Cześć Kylie, przepraszam, ale nie możemy wziąć ślubu, bo będę miał dziecko z moją najlepszą przyjaciółką' Kurde nie pasuje. Po prostu ją przeproszę za wszystki krzywdy jakie jej wyrządziłem. Zajechałem właśnie pod jej dom i zobaczyłem, że ona siedzi na ławce z jakimś chłopakiem przytulona. Trochę się zdenerwowałem. Wyszedłem z auta i poszedłem w jej stronę chyba się zdziwiła jak mnie zobaczyła. 

-Calum co ty tu robisz? - zapytała

-Co ty tu robisz z tym gościem Kylie?

-Calum możemy porozmawiać o tym na osobności?

-No okej. - odeszliśmy kawałek i odwróciłem się w jej stronę.

-Więc, żądam wyjaśnień. Kim jest ten gość. 

-Więc to był mój kochanek, jeśli tak to mogę ująć. Ale daj mi skończyć. Właśnie dzisiaj chciałam z nim zerwać to przez to, że mieliśmy wziąć ślub i w ogóle. 

-Kylie zrób coś dla mnie..

-Oczywiście wszystko co zechcesz. - uśmiechnęła się niepewnie

-Oddaj pierścionek i już nigdy więcej nie wchodź z buciorami w moje życie proszę. 

-Calum proszę nie rób tego.

-Kylie ty siebie słyszysz? Zdradzałaś mnie przez cały czas i nagle Ci się odwidziało? Kylie teraz mnie to już nie obchodzi.

-Calum przestań. Wiem, pewnie chodzi o tą Megan prawda? Chce mi Ciebie odebrać..

-Nie, Kylie. Tu chodzi o coś gorszego. O to, że mnie zdradzałaś i okłamywałaś przez cały czas nie chcę mieć z Tobą już nic wspólnego, nienawidzę zakłamanych pań, które zdradzają swoich chłopaków czy niedoszłych małżonków. Tak więc proszę oddaj to co moje i nie pisz, ani nie dzwoń nigdy więcej. 

-Dobra Calum, ale wiedz, że cię kochałam. 

-Jakby tak było to byś mnie nie zdradzała i nie okłamywała. Cześć Kylie.

Poszedłem do swojego auta. I od razu odjechałem. Nie wiem co mam teraz robić. Muszę pobyć sam. Chyba pojadę na te skałki, na które zawsze jeździłem z rodzicami po południu, żeby tylko tam odpocząć. 

Megan Pov

Wstałam rano i okropnie bolała mnie głowa. Nie wyspałam się. Pewnie dzisiaj będę miała okropny dzień. Jest piątek. Piątek a ja siedzę w domu. Ogromny hałas dobiegający z salonu nie dał mi nawet poleżeć. Dzwonił mój telefon. Na wyświetlaczu było napisane 'Mama' ciekawe czego chciała. Oddzwoniłam do niej i niemalże od razu odebrała. 

-Halo? Kochanie mam złe wieści.

-Jakie? 

-Samolot został przesunięty z niedzieli na sobotę o godzinie 14.

-No trudno. Dam radę już i tak prawie jestem spakowana. 

-Na pewno? Przyjechać i ci pomóc?

-Jakbyś mogła to dobrze by było.

-To w takim razie będę za godzinkę. 

-No okej. Czekam.

Calum Pov

Obudziłem się w swoim pokoju. Nie wiem jak to się stało. Pamiętam tylko jak wypiłem dużo w barze. Drzwi się lekko uchyliły i zauważyłem w nich Mali. 

-Jak się czujesz?

-A jak mam się czuć?

-No bo wczoraj dużo wypiłeś i myślałam, że masz kaca, więc przyniosłam ci szklankę wody i tabletki na ból głowy. 

-Dzięki. Kochana jesteś. - wstałem i od razu zażyłem tabletki. -Pójdę wziąć kąpiel. 

-Okej, ale jak wrócisz to porozmawiamy?

-Spoko.

Wróciłem po około 20 minutach Mali siedziała i gapiła się w ścianę. 

-Więc.. 

-Więc co? - zapytałem

-Jak poszła rozmowa z Kylie?

-Nie jesteśmy razem.

-Dlaczego? Co jej powiedziałeś?

-Nic powiedziałem jej po prostu, że nie chcę jej w swoim życiu. Przyjechałem do niej, a ona siedziała z jakimś facetem przytuleni. Zdradzała mnie. 

-Współczuję. 

-A wiesz co jest najlepsze, że gdybym nie dowiedział się od Megs co czuje i że mam z nią dziecko, to nie doszło by do tego. I dalej żył bym w nieświadomości, że ona mnie zdradza. 

-To chyba dobrze, że wiesz?

-I to bardzo. 

-Teraz musisz porozmawiać z Megan.

-Tak wiem słońce. Chyba zadzwonię do tej fajnej restauracji i umówię nas na jutro co ty na to?

-Świetny pomysł.

-A co dzisiaj będziesz robił? 

-Dzisiaj będę rozsyłać e-maile.

-Jakie e-maile?

-Takie, że żaden ślub się nie odbędzie. 

-A no tak. Dobra to miłego dnia. 

-No, pa. 

Wyszła z pokoju. Natychmiast wstałem i poszedłem po laptopa. Musiałem wysłać e-maile prawie pięćdziesięciu osobom o tym, że ślub się nie odbędzie i o tym jak bardzo mi tego wszystkiego szkoda. Chociaż wcale nie było.

Megan Pov

-Mamo dzięki, że mi pomagasz.

-Nie ma sprawy. Katie jest na drugim końcu świata, więc czuję jakbym teraz miała tylko jedno dziecko.

-Mamo wiem, że jesteśmy wszyscy z nią pokłóceni, ale to twoja córka musisz do niej przynajmniej napisać. 

-To nie jest takie proste skarbie

-To jest prostsze niż ci się wydaje mamo.

-Dobra zrobię to dzisiaj. 

-Ja zrobię tak samo. Dawno z nią nie rozmawiałam. Pewnie nawet nie wie, że jestem w ciąży.

-Pewnie nie, ale spokojnie wszystko nadrobimy. 

-Oczywiście. 

-Wiesz na początku nie chciałam się zgodzić na twój wyjazd..

-Dlaczego? 

-Bo jesteś tu przy nas jako jedyna tym bardziej, że za niedługo urodzisz i byś nas potrzebowała, ale zrozumiałam, że jesteś dorosła i sama za siebie podejmujesz decyzje. Więc niestety z wielkim bólem serca, ale cię puszczam.

-Dziękuję mamo. Jesteś najlepsza! Chyba już wszystko spakowałyśmy. 

-Chyba tak. 

-Mamy jutro z tobą jechać na lotnisko? 

-Nie trzeba. Tara i Mike ze mną pojadą. A jeszcze rano do was wpadnę się pożegnać.

-No dobrze. Ja już idę pa. - ucałowała mnie w policzek i wyszła.

Postanowiłam, że jak nie rozmawiałam prawie rok z Kate to w końcu nadszedł na to czas. Przecież siostrę mam jedną. Wzięłam telefon i wybrałam numer oby miała ten co wcześniej. Odebrała po trzecim sygnale

-Tak słucham? 

-Um.. cześć Katie

-Megan to ty?

-Tak ja.. chciałam cię przeprosić, że się nie odzywałam. To było okropne nie miałaś z nikim z nas kontaktów i jeszcze ja Cię zostawiłam. Tak mi przykro Katie. 

-Tak w zasadzie to miałam potajemny kontakt z tatą. I mówił mi, że mama się na Ciebie uwzięła po moim wyjeździe. 

-No trochę.

-Wybaczam ci Megan to nie twoja wina. Ale z mamą będzie gorzej. 

-Wiem, ale nie wiń jej za to. Ma zamiar do Ciebie dzisiaj zadzwonić. 

-To fajnie.

-A jak tam nowinki? Jak Peter?

-A w porządku. Oświadczył mi się siostrzyczko! Chcieliśmy niedługo brać ślub, ale nie mamy czasu od kiedy prowadzimy restaurację. 

-No tak rozumiem. Ale jak będziecie robili ślub to ja chcę być świadkową i nie ma zmiłuj się!

-No okej. Masz to jak w banku. A co tam u Ciebie siostrzyczko? Jak tam Calum? Jesteście w końcu parą?

-Co? Nie. Ale mam Mike'a juniora. 

-Kogo? Kto to taki twój chłopak jakiś?

-W pewnym sensie tak. Mieszka w moim brzuchu i niedługo już raczej wyjdzie na świat.

-Co?! Jesteś w ciąży?! Z kim?

-Nie uwerzysz! Z Calumem!

-To dlaczego nie jesteście razem?

-Bo on niedługo bierze ślub z Kylie Morgan.

-Z tą Kylie Morgan, która mieszka na przedmieściach miasta?

-Tak.

-Z tą Kylie Morgan, która miała co minutę nowego chłopaka do łóżka?

-Tak.

-Czyli to puszczalska Kylie? Nieźle. Ja nie wiem, jak można brać ślub z puszczalską Kylie.

-Ja tym bardziej, ale mniejsza o to. Jutro wyjeżdżam do Nowego Jorku. 

-Po co kochaniutka?

-Po to aby zacząć na nowo życie z Michaelem. I po to abym więcej nie musiała patrzeć na twarz nijakiego Caluma Hooda.

-Okej. Trochę głupio robisz. W końcu Mike to też jego syn, a ty go zabierasz tak daleko. 

-Wiem, ale..

-Nie ma żadnego ale kochaniutka.

-Już jutro wyjeżdżam. Bilety opłacone wszystko spakowane. Na pewno nie zostanę.

-Twój wybór. I tak będę cię wspierać. Pisz jutro. Ja muszę spadać. Peter wrócił z rozmowy, a ja nawet nie skończyłam robić kolacji. Pa kochaniutka.

-Nom, pa! Zadzwonię jutro. Całuski. 

Jest już 23? Chyba pójdę spać, bo rano nie wstanę. 

____

Kurde jest już 9 muszę już za 20 minut wychodzić jak chcę jeszcze posiedzieć u rodziców. Akurat się wyrobiłam zadzwoniłam po Tarę i 15 minut później byłam już u rodziców. 

-Na pewno sobie poradzicie z wzięciem tych wszystkich toreb na lotnisko? 

-Tato nie przesadzaj! Mike jest silny, do tego mam Tarę, a sama jak wezmę jedną to nic się nie stanie. 

-No dobrze. Po prostu się martwię.. 

-Spokojnie nie ma się o co martwić. 

-No dobrze. Dobrze. Wiedziałaś, że twoja matka pogodziła się z Kate? Niesłychane.

-Wiedziałam, bo ja ją do tego namówiłam. Sama wczoraj rozmawiałam z Katie. 

-Tak? To super. Nareszcie rodzinka naprawiona!

-Tato jesteś głupiutki i do tego staruszek. - zaśmiałam się

-O nie! Nienawidzę jak tak do mnie mówisz! Bo zaraz sam wsiądę w twój samolot i sobie pojadę.

-No dobra, dobra, aż taki stary to ty nie jesteś. 

-No ja myślę. 

-Dobra tato my musimy lecieć, bo nie zdążymy. 

-No okej. Pa córeczko! 

-Pa tato! Pa mamao!

-Pa kochanie. - krzyknęli razem.

Wsiadłam do auta z tyłu a Mike i Tara z przodu. No to jedziemy. Przygodę czas zacząć.

Calum Pov

Kolacja i wszystko przygotowane. Jeszcze trzeba powiadomić Megan. Chyba pojadę do niej sam. Po 10 minutach byłem już pod jej domem. Pukałem chyba z milion razy, ale nic. Jakby nikt już tutaj nie mieszkał. 

-Chłopcze co tutaj robisz?

-Dzień dobry. Chciałem dostać się do mojej przyjaciółki. Wie pan co może się z nią dziać?

-Do Megan? Megan się stąd wyprowadziła dzisiaj rano. 

-Naprawdę?

-Tak. A widzę, że to chyba dla Ciebie ważna osoba.

-Chyba najważniejsza. - westchnąłem

-To idź i szukaj jej i walcz o nią, bo niedługo może być za późno.

-Tak zrobię. 

Wsiadłem w samochód i pojechałem do jej domu. Zastukałem dwa razy i otworzyła mi jej mama. 

-Calum co tutaj robisz?

-Jest tutaj Megan?

-Nie, nie ma jej tutaj.

-A może mi pani powiedzieć gdzie ona jest? Muszę wszystko naprawić zanim będzie za późno. 

-Calum nie wiem czy to dobry pomysł. 

-Jakby się pani czuła. Wiedząc o tym, że ma pani syna, ale nie może się z nim nawet porozumieć? Ja chcę to wszystko naprawić. Zerwałem z Kylie. Nie kochałem jej. To zawsze Megan kochałem muszę z nią porozmawiać. 

-Skoro tak. To musisz się pośpieszyć masz niecałą godzinę. 

-Co jak to?

-Megan jest na lotnisku. Dzisiaj jedzie do Nowego Jorku. Jeżeli zdążysz i dasz radę ją zatrzymać będę ci bardzo wdzięczna, bo nie podzielam jej wyboru. 

-To dlaczego ją pani puściła?

-Bo jest dorosłą osobą i nie mogę jej mówić co ma robić, a czego nie. 

-Dobrze rozumiem. Nie mogę dłużej tutaj stać. Jadę po nią. Do widzenia. 

-Powodzenia Calum!

Jechałem jak debil na lotnisko dojechałem chyba w 20 minut. Zostało jeszcze pół godziny. Zobaczyłem skąd ma wylot i skierowałem się tam. Znalazłem ją stała tam z pięcioma walizkami oraz Tarą i Michaelem. 

Megan Pov

Stałam sobie spokojnie i piłam herbatę. Kiedy Tara nagle wyjechała z tekstem

-A on czego tutaj szuka? Miał już ostatnią szansę..

-Kto? - zapytałam

-Calum słońce. Przyjechał tutaj. Pewnie do Ciebie.

-Gdzie on jest? - zapytałam zdezorientowna

-Patrz właśnie tu biegnie. - odwróciłam się i zauważyłam biegnącego w moją stronę chłopaka.

-Megs! Megs! Nie możesz nigdzie jechać!

-Co? Calum co ty tu robisz? 

-Muszę ci powiedzieć, że nie możesz jechać!

-Nie masz na to wpływu Calum. Ty bierzesz ślub z Puszcz.. znaczy z Kylie, a ja nie chcę na to wszystko patrzeć. Wyjeżdżam i koniec. 

-Nie biorę z nią ślubu. Został odwołany. Przyjechałem tutaj do Ciebie, żeby przekonać cię abyś została..

-Dlaczego miałabym zostać?

-Bo jest jeszcze jedna nie wyjaśniona sprawa..

-Jaka? 

-Ja wiem co ty do mnie czujesz, ale ty nie wiesz co ja czuję do Ciebie.

-Więc co do mnie czujesz. Opowiedz mi to.

-Więc..

_________________________________________________________________

Więc część dalsza nastąpi :D 

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro

Tags: