Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

~54~ "Dzień, który zapowiada się normalnie"

Violetta

Po jakimś czasie wróciła już Olga, Fede nadal nie było. Albo mi się wydaje, albo zgubił się po drodze. Kto go tam wie... Na pewno się zgubił. Gosposia była w kuchni, zaczynając robić obiad. W końcu było już późno.

- A gdzie Diego? - spytała nagle, gdy weszłam do kuchni.

- Zapewne śpi. Wczoraj wieczorem już się źle czuł, od tej pory nie wychodzi z łóżka. - skłamałam, ale cóż.... - Oczywiście byłam u niego rano, jeszcze żyje.

- To idź go lepiej obudź, bo za chwilę będzie obiad.

No dobra, niechętnie ruszyłam do pokoju mojego chłopaka. Tak słodko spał, dziwnie mi było go budzić. Ale jednak trzeba. Usiadłam na łóżku i chwilę przyglądałam się śpiącemu chłopakowi. Pochyliłam się nad nim i delikatnie pocałowałam go w policzek.

- Diego... Wstajemy... - szepnęłam do jego ucha.

Nie reagował. Szturchnęłam go tak że prawie że zleciał z łóżka. Zdążyłam złapać go za rękę, chcąc go ratować przed upadkiem, jednak zleciałam razem z nim. Leżeliśmy tak na ziemi, patrząc się na siebie chwilę. Po chwili zaczęliśmy się śmiać jak jacyś idioci. Do pokoju weszła Olga.

- Co tu się stało?! - spytała patrząc jak siedzimy na ziemi, śmiejąc się.

- Nic... Violetta zrzuciła mnie z łóżka. - odpowiedział Diego.

Olga stwierdziła że należy opuścić pokój i nie dowiadywać się więcej informacji. Po chwili ja z Diego również zeszliśmy na dół. Mieliśmy już dość siedzenia i śmiania się z byle powodu. Poszliśmy do kuchni i zaczęliśmy pomagać Oldze. Szczerze to chyba nie za bardzo potrzebowała naszej pomocy, ale Diego się uparł, bo nie ma nic innego do roboty. Po jakimś czasie dopiero pojawił się Federico. Gadał coś o tym że razem z Andresem i dziewczynami prawie rozwalili Leonowi drzwi. Jestem ciekawa w jaki sposób. Z resztą... Nie słuchałam go dzisiaj i tak. Zaraz po zjedzeniu obiadu, razem z Diego uciekłam na górę. Siedzieliśmy w moim pokoju i oglądaliśmy jakiś film na laptopie. Nie za bardzo nawet wiem jaki film, oboje nie zwracaliśmy na to uwagi. Spojrzałam na Diego. Widziałam po nim że najchętniej to by się jeszcze przespał, w końcu nie spał długo. Dziwnie mi będzie go teraz wysyłać do łóżka, a sam oczywiście nie pójdzie. Tylko jak potem wyjaśnić Oldze że Diego już śpi? Jak powiem że mój chłopak źle się czuje to chyba od razu zadzwoni po lekarza. Ale cóż, coś wymyśle.

- Diego, idź już spać. - powiedziałam.

Zerknęłam na chłopaka, który od razu spojrzał na zegarek.

- Jest dopiero 15... Wiesz, chyba pójdę jednak do Mory.

- Widziałeś się z nią wczoraj. Boisz się że znowu coś tam zbroili?

- Są nieobliczalni. - zaśmiał się.

W sumie ma racje, kto się spodziewał tego że Marco rozbiję szybę pięścią? Pozabijają się tam, ale cóż...

- Ale sobie poradzą. - stwierdziłam - A ty kochanie idziesz już do łóżka. Powiem Oldze że źle się czujesz czy coś. No już.

Jak powiedziałam, tak zrobił. Chyba nie chciał się kłócić. Z resztą, był zmęczony i to było po nim widać.

*Poniedziałek*

Diego.

Jeszcze raz ktoś spróbuję obudzić mnie przed 7, to gorzko tego pożałuje. Właśnie gonie po domu Federico.

- Oddaj! - wrzeszczałem za nim.

Muszę chyba zacząć zamykać się na noc w swoim pokoju. Goniliśmy się tak, dopóki z pokoju nie wyszła Violetta.

- Co wy wyprawiacie? - spytała.

- On mi w nocy ukradł WSZYSTKIE ubrania! - wrzasnąłem, wskazując palcem na Federico. On tylko uśmiechnął się zadowolony z "żartu".

- W takim razie rozumiem dlaczego paradujesz bez koszulki. - stwierdziła Violetta, sama zaczynając się śmiać.

No bardzo śmieszne. Dobrze że mi nie zabrał rzeczy w których akurat spałem...

- Może któreś w końcu mi powie gdzie są moje ubrania?

- Ja tam nie wiem, idę spać dalej. - powiedziała Violetta i weszła do pokoju. Wszedłem za nią. Zatrzymałem się jednak w progu.

- Masz 15 minut na przyniesienie do mojego pokoju wszystkich rzeczy i poukładanie ich na półkach. Inaczej będzie z tobą źle. - powiedziałem, po czym wszedłem do pokoju zamykając za sobą drzwi.

Przyznam, Federico jest moim przyjacielem no ale bez przesady. Nie będzie mi rzeczy kradł, co nie? Jeszcze jak śpię, bez sensu. Byliśmy już po chwili w pokoju Violetty. Od razu się do mnie przytuliła. Uwielbiam tak stać z nią w milczeniu. Doskonałe powitanie.

- Nie goń go tak więcej po domu, bo mi się pozabijacie. - powiedziała Violetta, śmiejąc się przy tym.

- To niech mi łaskawie odda ubrania. Idziemy na śniadanie? - zapytałem, widząc że Violetta jest już ubrana.

Pójdziemy wcześniej do studio, nie mam zamiaru biegać w poszukiwaniu swoich ubrań. Po chwili już zjedliśmy to śniadanie. Gdy poszedłem do swojego pokoju nie było tam wszystkich moich ubrań, podrzucił mi tylko coś żebym miał w co się ubrać do szkoły. Chyba wie że nie mam zamiaru teraz tego szukać, sam musi wszystko znaleźć i grzecznie odnieść na swoje miejsce. Po chwili już z Violettą szedłem do studio.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro