Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

~50~ "Żegnaj Diego"

Diego

Godzina 3 nad ranem. Z zewnątrz słychać jak krople deszczu obijają się o szybę. Nadal nie mogę zasnąć. Jeszcze nigdy nie zdarzyło mi się, że tyle nocy nie spałem, a nadal nie mam najmniejszej ochoty iść spać. Dobija mnie to że w sobotę już stąd wyjadę. Ostatnie kilka dni zajęć w studio, a potem wracam do swojej matki. Teraz widzę że robiąc na złość mojemu ojcu, ranie nie tylko jego, siebie... Ale też moich przyjaciół i Violette. Osoby których nigdy nie chciałbym stracić. Mama była zdziwiona moją decyzją. Zapewne myśli że zmienię jeszcze zdanie. Że zgodzę się od tak po prostu zamieszkać ze swoim ojcem.

"Straciłeś właśnie syna" - doskonale pamiętam tą jego minę, gdy wypowiadałem te słowa. W tym momencie i mną samym kierowały różne odczucia. Kocham mojego ojca, kocham Violette, kocham moje rodzeństwo, chociaż nie jesteśmy tak spokrewnieni jak myślałem, i kocham moich przyjaciół. Teraz ich wszystkich będę musiał opuścić, ze względu na swój głupi kaprys. Zamknąłem oczy, chcąc chociaż na kilka godzin zniknąć w mojej własnej krainie marzeń. Na marne. Najwidoczniej nie należał mi się sen.

Jakimś cudem leniwie wstałem z łóżka i ruszyłem do kuchni, w celu wypicia chociaż ciepłego mleka. Może to one na mnie podziała, i wreszcie zasnę? W domu panowała straszna cisza, więc myślałem że każdy z domowników już śpi. Myliłem się. W kuchni siedziała Mora.

- Dlaczego nie jesteś w łóżku? - zapytałem otwierając lodówkę i wyciągając z niej karton mleka.

Zerknąłem na swoją siostrę. Nic mi nie odpowiadała, ale tak naprawdę po jej wyrazie twarzy można było zauważyć że coś ją trapi. Odstawiłem karton na blat i podszedłem do mojej siostry.

- Ej, mała... Co jest? - zapytałem.

Dość często do swojej siostry używałem określenia "mała". Tak już używaliśmy i tak zostało. Ona tylko spojrzała na mnie. Jeszcze nigdy nie widziałem jak moja siostrzyczka płacze. No... Dobra, może nieprawda. Widziałem, gdy była jeszcze dzieckiem. Wtedy musiałem dość często ją pocieszać.

- Nie wyjeżdżaj... - odezwała się po dość dłuższej chwili.

Po chwili zostałem obdarowany chyba jednym z najmocniejszych uścisków od mojej siostry. Tak, to ja byłem powodem jej łez, chociaż tak nie powinno być.

- Chodź... Odprowadzę cie do pokoju, powinnaś się wyspać.

Violetta.

Tata jakimś cudem zgodził się, bym w piątek poszła do studio. Ale tylko w piątek i dopiero po rozmowie z Gregorio, co jest dla mnie dość dziwne. Tak jakby coś planowali, aby rozdzielić mnie z Diego. Albo już coś wykombinowali, i teraz tylko idę się z nim pożegnać... Chociaż wiem że i tak nigdy się nie rozstaniemy. To prawdziwa miłość, polegająca na wzajemnym zaufaniu, szacunku i fali namiętności. Nie wiedziałam że taka miłość możliwa jest między dwojgiem nastolatków. A jednak...

Dzisiaj jest już czwartek. Teraz zapewne mają zajęcia w studio, może przerwę. Zauważyłam że dzwoni do mnie Diego. Od razu odebrałam, to była nasza jedyna forma komunikacji.

- Witaj księżniczko. - zaczął rozmowę, oczywiście stałym ... tekstem. Tak bardzo lubiłam jak się do mnie zwracał "księżniczko", chociaż czasami było to dziwne. - Nie mów mi że dalej się smucisz, bo mam ochotę tam do ciebie iść, chociażby twój stwórca miał mnie rozszarpać na miliony kawałków.

Gdy to powiedział, poczułam się jakoś lepiej. Wiedziałam że zrobi dla mnie wszystko i na niego mogę liczyć.

- Diego, przestań...

- Czekaj chwilę. - odezwał się. Po chwili dostałam zdjęcie. Diego z nosem klauna? Mimowolnie się uśmiechnęłam.

- Pajac... Ale słodki pajac. - skomentowałam. Chłopak się tylko roześmiał. Dobrze że chociaż jemu można poprawić humor.

- Idę jutro do studia. - gdy to powiedziałam, nawet przez słuchawkę telefonu mogłam wyczuć że posmutniał.

Co się stało? Tego to chyba nikt nie wie. Chociaż.... Może tylko przede mną ukrywa dość ważne fakty? Postanowiliśmy że pogadamy jutro, bo Diego miał właśnie iść na lekcje tańca z Jackie. Odłożyłam telefon i sięgnęłam po pamiętnik. Zastanawiałam się chwilę jak zacząć swój wpis. Było to dla mnie może i troche trudne, ale też wyrzucało ze mnie wszystko czego nie potrzebowałam...​ Tak jak smutek, który teraz całkowicie mnie ogarniał.

"Niemyślałam że kiedykolwiek stwierdzę że jest mi smutno, bo zobaczę się z Diego.Może zobaczę się z nim ostatni raz? Tata znowu zapewne będzie mnie trzymać w domu jak w klatce. To było dla mnie trudne, ale nie aż tak jak myśl że ukochanego chłopaka już niedługo nie będzie w moim życiu. To on sprawiał że znikały wszystkie moje problemy. To w jego ramionach zawsze czułam się bezpiecznie. Gdybym teraz mogła cofnąć czas, wszystko na pewno bym naprawiła.Nie umiem stwierdzić że na zawsze zapomnę o Dominguezie... Po prostu nie potrafię, bo jest moim całym światem. Mój świat ma 180 cm. wzrostu i brązowe oczy w których można utonąć..."

Diego.

Piątek... Ostatni dzień zajęć w studio. Wszedłem do szkoły, tuż przed moimi zajęciami. Ruszyłem do sali, w której teraz powinienem mieć zajęcia. Jednak tak nikt nie szykował się do dzisiejszej lekcji. Wszyscy stali, patrząc tylko na mnie, jakbym nie wiadomo co zrobił. Nagle wszyscy się na mnie rzucili z uściskami. No tak... Ale pożegnanie dopiero po zajęciach. Mimo tego i tak się troche wzruszyłem. Każdy z nich jest dla mnie ważną cząstką życia. Nagle do sali weszła Violetta. Wszyscy spojrzeliśmy na nią od razu. Zerknęła na jedną kartkę którą trzymała Camila. Było na niej napisane "Żegnaj Diego". Spojrzała na mnie pytająco, ze łzami w oczach. Wybiegłem z sali od razu kierując się do innej. Spodziewałem się że gdy przyjdzie do szkoły, zorientuje się że wyjeżdżam. To było trudne dla mnie i dla niej. Przyznam się szczerze, gdy tak siedziałem po moich policzkach poleciało kilka łez.

Traciłem teraz to wszystko przez jeden króciutki moment przyjemności z moim skarbem.Nie, nie było to normalne. Ale nie spodziewajmy się zakończenia takiego jak w kopciuszku.Wstałem i chciałem wrócić do sali, gdy nagle poczułem jak małe i zapłakane"coś" na mnie wpada. Od razu mocno ją przytuliłem. Nie lubię gdy moja ukochana dziewczyna płacze.

-Nie... Nie zostawiaj mnie. - prosiła, wręcz mnie miażdżąc. Ale nie zwracałem na to zbytnio uwagi.

Byliśmy chociaż chwile sami. Nie poszliśmy na pierwsze zajęcia, tylko wyszliśmy przed studio. Znowu padał deszcz, jakby dopasowywał się do mojego humoru. Nie zwróciliśmy jednak na to uwagi. Violetta poszła na chwilę zadzwonić do ojca. Ja usiadłem na schodach, starając się po hamować chęć rozpłakania się. Słyszałem kiedyś że jak się wypłaczesz, jest lepiej. Ale nie chce płakać na środku ulicy. Mimowolnie jednak po moich policzkach zaczęły lecieć pojedyncze, smutne łzy, które za chwile zamieniły się w potok łez.

Szybko ukryłem twarz w dłoniach. Dopiero po chwili wróciła Violetta. Poczułem jak mnie przytula. Tak... Chyba tego mi brakowało i brakować będzie już na zawsze.

- Tak strasznie cie kocham... - zdążyłem tylko wypowiedzieć te słowa, a już poczułem delikatny pocałunek na swoich wargach. Nie, nie był ostatni. Ale był jednym z ostatnich. Już ostatnie moje zajęcia w studio. Nie wiem czy powinienem teraz tak po prostu zachowywać się normalnie. Nie myślałem że to aż tak trudne, a trudne było... Ostatnie zajęcia miałem akurat z Jackie i moim ojcem. Tata zerkał na mnie z politowaniem. Tak... Został teraz już ze mnie tylko wrak człowieka, nie jego syn. Teraz w każdym swoim ruchu potrafiłem wyrazić emocje, które towarzyszyły mi wyjechaniu z kraju. Na szczęście zasoby łez już zniknęły. Dobrze że wcześniej się ich pozbyłem. Czułem na sobie wzrok wszystkich. Obserwowali mnie, widząc że już możemy się nie spotkać. Nagle zobaczyłem tak jakby "mroczki" przed oczami. Dziwne... Przestałem natychmiast tańczyć, zaczęło mi się kręcić w głowie. Upadłem. Więcej nie pamiętam, do czasu przebudzenia na krótką chwilę. Stała nade mną Violetta, i ojciec który próbował mnie jakoś ocucić. Krótki odgłos nadjeżdżającej
karetki. Potem znowu urwał mi się film.

***
Jak pewnie zauważyliście, rozdział bogaty jest w gify dla których straciłam dużo czasu i nerwów😒 docenicie? 😌

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro