~49~ "Straciłeś właśnie syna"
Diego
- Narazie nie wiem. - usłyszałem głos swojego ojca, po dłuższej chwili - Najpierw porozmawiam o tym z twoją mamą. Ojciec Violetty zapewne też nie jest zbyt szczęśliwy w tym momencie, z nim też będę musiał pogadać. Wydaje mi się że złym pomysłem jest zabieranie Violetty ze studio, co zapewne chce zrobić.
Nic mu na to nie odpowiedziałem. Musiał oczywiście wygadać wszystko mojej mamie. Nie rozumiem dlaczego to nie może zostać między nami. Nie wydaje mi się za to że mama za takie coś od razu zechce ściągnąć mnie do Hiszpanii. W końcu podobno zależy jej na tym by ja, Marco i Mora byli szczęśliwi, mając własne życie. Mam 18 lat, więc tak naprawdę nie powinni mnie kontrolować. Przynajmniej nie aż tak.
- Znowu mnie nienawidzisz? - zapytał w końcu, gdy byliśmy już pod moim domem.
Zastanawiałem się chwilę, zanim coś powiedziałem. Co prawda byłem na niego zły, ale nie chciałem powiedzieć czegoś, czego będę potem żałował.
- Nie... Jesteś moim ojcem i cie kocham, pomimo wszystko. - odpowiedziałem, po czym wysiadłem z samochodu, od razu kierując się do domu.
Była tam tylko Mora, zapewne Marco jest jeszcze z Francescą. Jakimś cudem przewinąłem się niezauważony do mojego pokoju.
Violetta.
Gdy Diego wyszedł, od razu usiadłam na tym łóżku, patrząc na zdenerwowanego ojca. Chyba lepiej że Diego wyszedł... Nie wiadomo co by było, gdyby mój tata stanął w tych drzwiach sam. Na pewno nie puściłby Diego od tak.
- Od dzisiaj masz zakaz spotykania się z tym chłopakiem. - powiedział, od razu chcąc wyjść z pokoju.
- Ale ja go kocham! - powiedziałam, co spowodowało że mój ojciec zatrzymał się w drzwiach.
Spojrzał na mnie. Widziałam że nie chce teraz łamać mi serca, znowu zamykając mnie w domu jak w klatce. Ale według niego, musi to zrobić.
- Nie ma mowy Violetta. Zapomnij o nim i o studio. A teraz idź spać, już późno. - powiedział i od razu wyszedł z mojego pokoju.
Rzuciłam się na łóżko, od raz biorąc do ręki telefon. I co teraz? Zadzwonić do Diego, czy raczej do Francesci? Postanowiłam że zadzwonię do Fran, w końcu Diego zapewne jeszcze jest w samochodzie z Gregorio. Francesca odebrała dość szybko. Pewnie dlatego że dzwoniłam późno, nigdy mi się to nie zdarzało.
- Stało się coś? - spytała od razu, jakby czytając mi w myślach.
- Powiedzmy... Tata jest zły, dostałam zakaz na spotykanie się z Diego i chodzenie do studio. Można już mówić że coś się stało?
- Co zrobiliście, że aż tak się wkurzył?
- Nie ważne... Po prostu muszę z kimś porozmawiać, a Diego zapewne jeszcze wraca do domu.
Diego.
*Poniedziałek*
Rano już szedłem do studio. Tym razem nie zaspałem. Nie mogłem zasnąć. Wczoraj wcale nie miałem kontaktu z Violettą. Boje się że to może oznaczać coś złego, ale... I tak do niej nie pójdę, żeby nie narazić się na to że jej ojciec mnie zamorduje. Gdy tylko wszedłem do studio, podbiegła do mnie Francesca.
- A ty mi powiesz co narozrabialiście?
- Francesca, proszę cie, nie teraz. - powiedziałem.
Nawet jeśli chciałbym jej wyjaśnić, nie mógłbym bo po chwili przylazł mój tata. Fran poszła.
- Rozmawiałem z twoją mamą.
- Bezcenna informacja. - powiedziałem chcąc go wyminąć, ale mnie nie puścił.
- No i masz wybór. Albo wracasz do Hiszpanii, albo zamieszkasz ze mną. - powiedział od razu.
Spojrzałem na niego. Naprawdę myślał że teraz zamieszkam z nim? Mam swój dom, a on się upiera że mam mieszkać z nim.
- Jak chcesz. Straciłeś właśnie syna. Wracam do Hiszpanii. - powiedziałem i od razu go minąłem, idąc na zajęcia.
***
No cóż... Koniec będzie chyba inny niż planowałam, chociaż... Nieważne.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro