Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

~43~ "To już jest koniec"

Violetta

Obudziły mnie promienie słoneczne wdzierające się przez fioletowe firanki. Niechętnie wstałem z łóżka. Spojrzałam na zegarek.
8:00
No dobra, czas się ruszyć. O 9:30 zaczynam zajęcia w studio. Wstałam i szybko wykonałam wszystkie poranne czynności. Potem zeszłam na dół. Miałam jeszcze lekcje matematyki z Angie, dlatego musiałam wstać wcześniej. Po chwili ruszyłam już na zajęcia, oczywiście z Diego który po mnie przyszedł. Dziwiło mnie że matka wypuściła go z domu, ale o nic nie pytałam. Widziałam że nie ma za dobrego humoru, nie chciałam mu go jeszcze psuć. Po chwili byliśmy już na zajęciach z Pablo. Po tych zajęciach, jak zwykle poszliśmy z przyjaciółmi coś zjeść do baru niedaleko. Diego przez cały czas był jakiś taki nieobecny, jakby naprawdę czymś się martwił. Nie usłyszałam dzisiaj od niego nawet tego głupiego "Cześć". Naprawdę zachowywał się dziwnie. Wręcz podejrzanie... Normalnie przychodził, przywitał się ze mną całusem w policzek (którego dzisiaj również nie było) po czym łapał mnie za rękę i pędził z entuzjazmem do szkoły. Dzisiaj rano wyglądało to inaczej. Był obok nas, ale tak jakby go nie było. Był we własnym świecie. Jak będziemy już wracać do studio, to go zgarnę i wyciągnę od niego co się dzieje. Na szczęście nasi przyjaciele odeszli wcześniej, wiec już podczas drogi powrotnej mogłam pytać go o co chodzi.

- Diego... Jakoś dziwnie się zachowujesz dzisiaj. - powiedziałam.

Jednak on mnie nie słuchał. Pomachałam mu ręką przed oczami. Dopiero w tym momencie na mnie spojrzał.

- Stało się coś? - zapytał przyglądając mi się.

- Nie... Nic się nie stało. - odpowiedziałam - To ciebie powinnam o to chyba zapytać, Diego.

- Naprawdę wszystko jest okey. - powiedział, po czym posłał mi delikatny uśmiech.

Ja dobrze widziałam że ten uśmiech jest sztuczny. Nie rozumiałam tylko dlaczego on chce mnie okłamać.

- Ale wiesz że ja widzę że coś jest nie tak? - spytałam.

On tylko kiwnął głową. Gdy jednak pytałam go dalej, on już nie odpowiadał. Nie mam pojęcia co w niego wstąpiło... Po chwili już byliśmy na zajęciach z Jackie i Gregorio. Prosiłam go by dzisiaj sobie odpuścił te zajęcia, ale mówiłam jak do ściany. Dzisiaj nie dotarło do niego żadne moje słowo. Byłam pewna że nawet mnie nie słyszał. Po zajęciach uparł się że zostaję, dlatego że opuścił wczorajsze zajęcia. Ja nie wiem co mu odbija, ale postanowiłam że zostanę z nim. Wracaliśmy do domu około 17. Diego oczywiście znowu ze mną nie rozmawiał. Był dzisiaj nieobecny. Odprowadził mnie do domu a potem ruszył do siebie, praktycznie nic nie mówiąc. Westchnęłam wchodząc do domu, a potem do swojego pokoju.

Rano obudziłam się około 8. Wstałam od razu wykonując wszystkie poranne czynności. Dzisiaj się nie spieszyłam, bo nie miałam zajęć z Angie. Usiadłam przed telewizorem, z miską płatków. Oglądałam co popadnie. Przypadło akurat na wiadomości. Nie było to oczywiście nic ciekawego. W pewnym momencie wspomnieli o jakimś chłopaku, który popełnił samobójstwo. To mnie trochę ciekawiło, więc spojrzałam na telewizor. Mówili w nim o jakimś chłopaku, 18nasto letnim. Czyli w moim wieku. Nie wiem dlaczego, ale od razu nabrałam dziwnych podejrzeń. Przyglądałam się ekranowi z zainteresowaniem. Po chwili na ekranie zobaczyłam coś, czego bym się nie spodziewała. Przecież to dom Diego! Dziwne że to myślę, ale w tym momencie miałam nadzieje że to Marco sobie coś zrobił. Chwyciłam za telefon. Zadzwoniłam. Odebrała Mora.

- Gdzie jest Diego?! - spytałam.

- Jego... Już nie ma.

***
Mówiłam, ja zła i ja nie dobra. Ale któż się tego nie spodziewał? No... Zapewne nikt nie spodziewał się samobójstwa Diego. I takiego zakończenia, muahahaha

Jezu to jest takie wredne chyba eh ah

Strasznie krótkie, wiem..

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro