Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

~42~ "Przecież on symulował"

Diego

- No i jak zajęcia z Jackie? - spytała Francesca.

- Lepiej nie pytaj. - powiedziałem i zacząłem się śmiać - Śniło mi się to w nocy. Największy koszmar mojego życia.

- Ale gdybyś widziała minę Jackie jak stracił przytomność. Bezcenne. - stwierdziła Violetta.

- Cicho, nie mów jej tego. Bo zaraz rozgada. - wywróciłem oczami.

- Oj tam, oj tam.

- Diego! - usłyszałem krzycz Gregorio. Wydziera się na całą salę zamiast podejść i poprosi o rozmowę.

- Sorry na chwilkę, nie obgadywać mnie. - zaśmiałem się i od razu poszedłem do mojego ojca. - Wołałeś mnie?

Po chwili zorientowałem się że za mną jest Violetta. Cały dzień chcę za mną łazić? Fajnie...

- Tak, chodź. - powiedział i od razu ruszył do pokoju nauczycielskiego.

No cóż, ruszyłem za nim. A za mną jeszcze Violetta. Cóż, jeśli chodzi o sprawę z Jackie to ona wie więcej niż ja ogarnąłem. Zapowiada się całkiem ciekawa rozmowa...

- A teraz już ktoś mi wyjaśni co się wczoraj wydarzyło? - zapytał Pablo, jednak wszyscy milczeli - Rozumiem, Diego został po lekcjach. Ale dlaczego?

- No nic nie umiał. - wyjaśniła od razu Jackie.

- Nie prawda! Moim zdaniem był dobry, a ty trzymałaś go tylko dlatego że go nie lubisz.

- Naprawdę nie rozumiem. Chodzi tylko o to że go tyle trzymała? - spytał Pablo, tym razem patrząc na mnie.

- Gdyby chodziło tylko o to, nie byłoby sprawy. - powiedział Gregorio. - Diego, mogę powiedzieć?

Chociaż raz zapytał mnie o zdanie, są postępy. Nie wiem tylko czy dobrym pomysłem jest mówić tutaj przy wszystkich o tym co się stało...

- Dobra, mów. - powiedziałem.

Pablo i tak by nam nie dał spokoju gdyby się niczego nie dowiedział. Mój ojciec od razu wszystkim wyjaśnił co się stało, oczywiście pomagała mu Violetta bo wiedziała chyba więcej niż on.

- Mówiłem ci że on nie może cały dzień tańczyć, to zbyt duży wysiłek fizyczny. - zakończył Gregorio.

- Jakoś wszyscy mogą, tylko nie twój syn.

- A jest tutaj drobny problem Jackie. Mój syn nie jest taki jak wszyscy. A przede wszystkim wytrzymuje mniej niż przeciętny człowiek.

- Przecież on wczoraj symulował. - stwierdziła Jackie - A teraz nas wszystkim wmawiacie jakieś bzdury.

- Takiego czegoś to ja akurat bym nie za symulował. - odezwałem się wreszcie.

- Dobra, zostawicie mnie samego z Gregorio i Diego? - spytał Pablo.

Wszyscy nagle opuścili pokój nauczycielski.

- O co tutaj chodzi? - zapytał.

Wiedziałem tylko że jak dowie się dokładnie wszystkiego nie będzie zadowolony. Nie powinienem tego ukrywać przed nauczycielami. Ale po co miałem wszystkim od razu to mówić?

- Tato... Ja już muszę iść na zajęcia. - powiedziałem i wstałem.

Pablo nawet nie próbował mnie zatrzymać, widział że na rozmowie tylko z Gregorio zyska więcej informacji. Opuściłem szybko pokój nauczycielski i poszedłem do Violetty. Poszliśmy na zajęcia do Jackie, chociaż nie bardzo podobała mi się ta opcja. Już wolałem siedzieć w tym pokoju nauczycielskim z Pablo i tatą. Gdy jednak mieliśmy zabrać się do tańca, usłyszałem od Jackie.

- Diego, siadaj. Już i tak dużo nauczyłeś się wczoraj.

No właśnie... Specjalne traktowanie którego nie chciałem. Bardzo dziękuje. Od razu poszedłem usiąść, trochę zły.

Camila.

Na serio coś tu jest nie tak. Violetta, Diego i Francesca coś przed nami ukrywają, ale w życiu nie powiedzą mi co. Ale i tak się dowiem. Zdziwiło mnie to że Jackie kazała Diego usiąść, w końcu wczoraj siedział po zajęciach i było widać że go nie lubi. A dzisiaj nagle taka dobroduszna? Ja się już wszystkiego dowiem, choćbym miała ich wszystkich śledzić. Nie rozumiem tylko jednego. Podobno jestem ich przyjaciółką, a oni nie chcą mi powiedzieć prawdy. To trochę boli. Trochę bardzo... Rozumiem, tajemnica Diego. Ale w sumie z Diego też wszyscy się przyjaźnimy. Po zajęciach wszyscy razem poszliśmy coś zjeść do pobliskiej knajpki. Usiedliśmy przy jednym stoliku.

- Idziemy dzisiaj po zajęciach do kina? - spytał Leon. Diego od razu pokręcił głową.

- Ja nie mogę, mama przyjeżdża.

- Przecież byłeś u niej w weekend, już się stęskniła? - zdziwiłam się.

- Nie... Nie o to chodzi. Wiecie... A w sumie nieważne. Muszę być przed 17 w domu, od razu w łóżku. Nie pytajcie... Gregorio wczoraj do niej dzwonił, praktycznie wcale nie powinno mnie tutaj być.

Spojrzałam na niego.

- A co się stało że aż tak się martwi?

- Wczoraj na zajęciach z tańca źle się poczułem, dlatego Jackie kazała mi dzisiaj usiąść. - tłumaczył się, ale widziałam że nie mówi nam wszystkiego.

- Dlatego że źle się poczułeś twoja mama przyleci z samej Hiszpanii? - tym razem zdziwił się Leon. - Moja by tylko powiedziała że mam się położyć. Twoja mama chyba za bardzo się martwi i traktuje cie jak dziecko.

- Nie... To nie tak, że traktuje mnie jak dziecko. Po prostu... Od dawna mam malutki problem ze zdrowiem, jak coś się dzieje woli być obok mnie.

- Malutki problem? - zdziwiłam się.

Wiedziałam że coś jest nie tak, jeszcze chwila i wszystko z niego wyciągniemy.

- A od kiedy dokładnie?

- Miałem chyba jakieś 3 lata jak to wszystko się zaczęło... Ale co to za przesłuchanie? - zdziwił się

- Żadne przesłuchanie, po prostu martwimy się o naszego przyjaciela. - odezwał się Maxi - Trochę dziwne że te problemy tyle czasu się trzymają.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro