~35~ "Trudna decyzja?"
Violetta
Diego wrócił po jakimś czasie do pokoju. Nie wyglądał na zadowolonego i w sumie mu się nie dziwie. Współczułam mu, teraz będzie musiał jeszcze dokładnie o tym wszystkim porozmawiać z Gregorio. Nie mam tylko pojęcia dlaczego on się obwinia. Tyle czasu nie było go wtedy w domu, nie wiadomo co się stało.
- Diego... Ty naprawdę myślisz że Gregorio jest aż tak bezduszny by zostawić swoją żonę z 3 dzieci, w tym jednego z nich chorego, tylko dlatego że nie chciał mieć chorego dziecka? Naprawdę przemyślałeś to co mówisz? - spytałam.
Chłopak od razu na mnie spojrzał. Widziałam że nie ma ochoty na żadne rozmowy. Leżał na łóżku, jakby starając się zasnąć. Teraz już żałowałam że mu przeszkadzam w tych rozmyśleniach.
- Vilu... Ja dobrze wiem że to wszystko moja wina. Gregorio... To znaczy tata nie potrafi zrozumieć tego że przez zatrzymywanie mnie po lekcjach i sprawdzanie ile wytrwam tańcząc, nie okaże mi tego że mnie kocha. On tak sobie sprawdza czy nadal trzyma się mnie ta choroba, chociaż dobrze wie że będę chory do końca życia. Myśli że ja nie wiem co on kombinuje... Traktuje mnie inaczej, dostaje większy wycisk niż wy wszyscy. Ale co to ma na celu? Wpakowanie mnie do szpitala czy jak? Właśnie dlatego nie potrafię nazwać go swoim ojcem, nie potrafię sprawdzić czy ma uczucia. Chce być od niego jak najdalej. - powiedział i odwrócił się znowu w stronę ściany.
Nie wiem... Czyżby on zamierzał teraz tutaj zostać? Zostawić mnie...?
- Diego... - zaczęłam, jednak on już mnie nie słuchał. Spał... Westchnęłam. Wiedziałam że zrobi to co będzie dla niego najlepsze, ale jakby miał tutaj zostać niestety straciłabym go... Co ja bym bez niego zrobiła? Chciałam by był szczęśliwy, by nie myślał o przeszłości, więc wiedziałam że uszanuje jego wybór. Usiadłam obok niego. Patrzyłam chwilę jak śpi. Dziwnie się czułam, wiedząc że jest możliwość że go stracę. W końcu sama postanowiłam pójść spać. Zanim położyłam się obok niego, delikatnie pocałowałam go w czoło. Zanim zasnął, był smutny, a może zły? Zamyślony na pewno. I chociaż nigdy mi się do tego nie przyzna, płakał. Na jego policzku widziałam jeszcze jedną, jedyną łzę. Położyłam się już obok niego. Po chwili już spałam.
Diego.
Nie miałem za bardzo ochoty na rozmowę o tym z Violettą, przynajmniej nie teraz. Położyłem się i po prostu zacząłem udawać że śpię. A Violetta nie chciała mnie budzić... Wyglądałem na wyczerpanego, ale wiedziałem że i tak nie zasnę. Myślałem o tym wszystkim... Miałem ochotę po prostu tutaj zostać i nadal być po prostu ze swoją matką, która mnie rozumie i kocha. Z drugiej strony nie chciałem zostawiać Violetty w Buenos Aires. Kochałem ją za bardzo. Ale... Myśl o tym że będzie tam mój ojciec i codziennie, w szkole, będę go widywał skutecznie odrzucała ode mnie myśl o zostaniu w Buenos Aires, a tym bardziej w studio. Muzyka była całym moim światem, jednak jeśli mam codziennie czuć że mnie nienawidzi własny ojciec, byłem w stanie z tego zrezygnować. Czułem cały czas że mi się przygląda. Przez dłuższy czas więc udawałem że śpię. Gdy nagle poczułem jej pocałunek na swoim czole, mimowolnie się uśmiechnąłem. Troszczyła się o mnie.... Wyobrażałem sobie jak teraz musiałem wyglądać, skoro tak bardzo zrobiło się jej mnie żal. Kiedy tylko zasnęła, wstałem z łóżka i ruszyłem do okna. Usiadłem na parapecie, tak jak zawsze gdy tutaj mieszkałem. Patrzyłem przed siebie. Nad czym ja się tak zastanawiałem? Sam nawet nie wiedziałem. Miałem dwie opcje. Zostać i zapomnieć o ojcu i o... O Violettcie, albo wrócić i wytrzymywać życie obok ojca. Zeskoczyłem z parapetu i ruszyłem do kuchni. Była tam moja mama.
- Nie śpisz? - usłyszałem z jej ust pytanie. Pokręciłem przecząco głową.
- Nie mogę zasnąć. - odpowiedziałem, wyjmując z lodówki jakiś sok. - Mamo... Mógłbym tutaj zostać, w razie czego?
Spojrzała na mnie. Widać było że nie spodziewała się takiego pytania.
- Oczywiście Diego, dla ciebie zawsze znajdzie się tutaj miejsce. - powiedziała. Patrzyła na mnie tak jakbym właśnie powiedział że chce umrzeć czy coś takiego. No tak, Violetta... Chyba zaważyła jak bardzo ją kocham... - Zastanawiasz się nad zostaniem tutaj?
Kiedy zadała mi to pytanie, sam musiałem się poważnie zastanowić. Oparłem się o blat i napiłem się soku który wcześnie wyciągnąłem z lodówki.
- Tak... To byłby chyba najlepszy pomysł. Ale mamo... Ciężko będzie mi zostawić Violette. Bardzo ją kocham, ale jeśli zostanę tutaj... Związek na odległość nie ma sensu.
- Powinieneś zrobić to co uważasz za stosowne. Ale nie rań tej dziewczyny, jeżeli ją kochasz.
- Nie mam zamiaru jej ranić. Jest moim największym skarbem, kocham ją jak nikogo innego... Wyłączając oczywiście ciebie mamo. - zaśmiałem się - Tak krótko byłem w Argentynie, ale chciałbym tu wrócić. Ta szkoła chyba nie jest dla mnie, zbyt wiele wysiłku wkładam szczególnie w taniec... To bez sensu, jeśli po kilku miesiącach znowu wyląduje w szpitalu. Dobrze że nie wylądowałem tam wcześniej, nie wiem co powiedziałbym Violettcie.
***
No cóż... Ale wy wiecie, że zbliżamy się do końca..? Zastanawiam się czy po 40 rozdziałach nie zrobić epilogu... Niektórzy już pewnie wiedzą że cała ta historia nie skończy się dobrze.
Tak naprawdę, albo zakończę to wszystko w ten sposób jak planowałam (a wtedy nie ma możliwości na 2 serie) albo jednak z wami zostanę. Ja to muszę jeszcze przemyśleć, ale mam już taki fajny pomysł na epilog 🙈
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro