~32~ cz.2
Diego
Po zajęciach ruszyłem do domu. Ze mną oczywiście poszła Violetta, chciała zobaczyć tą stłuczoną szybę. W sumie się jej nie dziwie, jak można stłuc szybę, od tak, pięścią? Dobra, kit z tym. Po chwili już byliśmy w domu. Na szczęście nie było Mory.
- Diego ! - wrzasnął Marco gdy tylko wszedłem do domu, ciągnąc za rękę swoją dziewczynę.
- Jestem, już tak nie piszcz. Głodny jesteś czy co? - zacząłem się śmiać.
- Traktujesz mnie jak dziecko? - spytał trochę zdenerwowany.
- Nie, no coś ty? Nie ma po prostu sprawy z Gregorio dopóki nie porozmawiam o tym z mamą. A lecę w weekend, ty się wtedy zajmiesz Morą. Możesz pokazać jaki jesteś dorosły. A teraz pokarz te szybę, chce zobaczyć szkody jakie wyrządziłeś. - powiedziałem od razu idąc z nim do kuchni - Ale ty wiesz że dajesz kasę na wymienienie tej szyby?
Zacząłem się śmiać, a razem ze mną Violetta. Marco tylko wywrócił oczami. Od razu poszedłem z Violettą do pokoju.
- Zadzwonię do mamy, powiem jej że przyjadę. - powiedziałem i od razu zadzwoniłem. Violetta po rozmowie spojrzała na mnie.
- A mogłabym jechać tam z tobą? - spytała.
- Do Hiszpanii...? No nie wiem, może tata cie nie puści.
- Oj tam, z tobą na pewno puści.
- No dobra, pogadaj z nim. Może będziesz taką niespodzianką dla mojej mamy, chciała cie poznać. - zaśmiałem się.
*Piątek, ostatnie zajęcia. Sala Gregorio*
- Diego, mógłbyś zostać po lekcjach? - zapytał Gregorio, powszechnie już znany jako mój ojciec. Teraz zamiast Gregorio wszędzie słychać "tata Diego"...
- Niestety nie... tato... - ledwo przeszło mi to przez gardło - Lecę dziś do Hiszpanii i razem z Violettą spieszymy się na samolot. Nie mam czasu.
- Ale... Chyba nie wyjeżdżasz na stałe? - spytał trochę panikując.
- Jade tylko odwiedzić mame.
- Gregorio już nie kontynuował tematu. Zabraliśmy się do zajęć. Kiedy zajęcia się skończyły wybiegłem z sali pierwszy, na wszelki wypadek jakby próbował mnie zatrzymać. Potem poszliśmy z Violettą po nasze bagaże i pojechaliśmy na lotnisko.
Po dłuuugim czasie (nudów w samolocie) już byliśmy w Hiszpanii. Violetta wybiegła z samolotu, wspominała że boi się latać ale nie myślałem że aż tak.
~~~~~~~
Krótki, bez sensu, ugh
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro