~27~ "I'm your father!!"
Diego
Po tym naszym odbywaniu jakże przemiłej kary danej za chęć do życia i miłość do ojczyzny, wyszedłem razem z Francescą z sali.
- Mój plan. Realizujemy. Teraz. Chodź. - pociągnęła mnie do sali od muzyki, gdzie była Violetta.
- Ooo! Vilu! Możesz być taka dobra i znajdziesz mi w schowku... Eee... Harmonijkę! - powiedziała Fran widząc Violette.
- Harmonijkę? - zdziwiła się Violetta - Okey...
Powiedziała po czym ruszyła do schowka w którym były instrumenty.
- Diego ci pomoże. - powiedziała moja przyjaciółka po czym wepchnęła mnie do Violetty i zamknęła drzwi - Okey, już nie potrzebuje tej harmonijki! Pogadajcie sobie, papa!
Po tych słowach usłyszeliśmy jak odchodzi. Patrzyłem na drzwi. I to jest jej plan? Coś kiepski, a jego realizacja jeszcze gorsza.
- Eee... Wiesz jaka jest Francesca. - zaśmiałem się by rozluźnić atmosferę, jednak chyba mi się nie udało.
Violetta nadal tylko na mnie patrzyła, widocznie zła. Była zła że Francesca wpakowała ją w godzinę ze mną. Co najmniej godzinę, bo za godzinę przyjdzie tylko sprawdzić czy już się pogodziliśmy.
- Nie zamknęłaby nas tutaj jakbyś nie miał mi nic do powiedzenia. - powiedziała Violetta siadając w kącie - To długa historia? Dobra, zaczynaj. Chce to mieć za sobą.
- To może lepiej nie rozmawiajmy, bo widzę że masz mnie dość już po minucie. - powiedziałem i usiadłem w drugim kącie z wielkim fochem.
Nie będę przecież jej teraz dręczyć swoją wersją zdarzeń. Wtedy dostałem jakiś filmik od Francesci. Po obejrzeniu podałem telefon Violettcie.
- Tutaj jest moja wersja zdarzeń.
Kiedy obejrzała filmik usiadła obok mnie.
- Diego... No ej, nie fochaj się teraz na mnie, bo próbuje ci wybaczyć. - zaśmiała się przytulając się do mnie. - Kocham cię.
- Ja ciebie też kocham. - powiedziałem opanowując focha i przytuliłem ją mocno.
Violetta.
Kiedy zobaczyłam ten filmik naprawdę mi ulżyło. Cieszyłam się że jednak Diego jest taki jaki myślałam, bo naprawdę go kocham. I teraz rozumiem dlaczego tyle czasu spędzał z Francescą. Ona wszystko wiedziała. Tylko dlaczego nie powiedziała mi od razu? Muszę z nią poważnie pogadac.
- A teraz gadaj jak na spowiedzi! - powiedziałam patrząc na Diego - Które z was wymyśliło że nas zamknie w schowku?
- Co to za pytanie?! - zdziwił się mój chłopak. Jak to ślicznie brzmi - Nigdy, ale to nigdy w życiu nie pozwoliłbym na zamknięcie mnie w schowku! Nigdy! To Francesca!
Oboje zaczęliśmy się śmiać. Nagle usłyszałam że ktoś wchodzi do sali. Uciszyłam Diego.
- Chcesz podsłuchiwać? - szepnął mi do ucha.
- A czemu nie? - zaśmiałam się - Raz nie zawsze, cicho.
Jak się po chwili okazało w sali był Gregorio z kimś tam. Nie miałam pojęcia kto to, bo Gregorio wcale nie dał mu dojść do słowa.
- Co mówią? - zaciekawił się Diego gdy usłyszał głos Gregorio.
- Ciii! - uciszyłam go od razu.
Gregorio.
Wszedłem do sali razem z jednym z moich dawnych przyjaciół. Na początku nie rozmawialiśmy o niczym konkretnym, tak naprawdę wspominaliśmy to co było kiedyś. Nagle usłyszałem jakieś szmery w schowku. Przez chwile słuchałem, ale gdy nie usłyszałem nic postanowiłem sobie odpuścić. Nagle ten mój przyjaciel zaczął temat mojej rodziny, chociaż dobrze wiedział że daaawno temu zostawiłem ich samych w Hiszpanii po prostu nie wytrzymując.
- Musisz mnie o to pytać? Przestań... Dobrze wiesz, że moje dzieciaki są już tutaj w Argentynie, dlatego mnie o to pytasz. Wiesz dobrze że do nich nie pójdę, nie powiem im wszystkiego. - odpowiedziałem na jego pytanie.
- Mów trochę ciszej, bo o ile się nie mylę jedno z twoich dzieciaków uczy się w studio.
Diego.
Więc któryś z naszych kolegów jest dzieckiem Gregorio? Zamurowało mnie... Podsłuchiwałem nadal razem z Violettą.
- Nawet bym się ucieszył jakby się dowiedział. - odezwał się Gregorio - Staram się robić wszystko byle się nie domyślił, ale sam nie wiem dlaczego.
- Myślisz że zostawianie go po lekcjach zbije go z tropu? - usłyszałem nieznajomy mi głos.
- Zaraz, zaraz... - powiedziałem cicho - Kogo Gregorio zostawia po lekcjach?! Kogokolwiek oprócz mnie?! - Już zaczynałem trochę panikować.
- Spokojnie, została dzisiaj jeszcze Francesca.
- Słyszałaś "go"?
- Może z innej grupy?
- Tak... Nie ma co panikować, z innej grupy.
Opanowałem się trochę. Zaczynałem zastanawiać się czy lepiej już nie podsłuchiwać, jednak ciekawość mnie zżerała.
- Myślę że chyba tak...
- Pomyśl, tylko jego zostawiasz po lekcjach!
- Nieprawda! Dzisiaj zostały dwie osoby.
- A za co ty go w ogóle tak nienawidzisz, co?
- Nienawidzę? Nie żartuj sobie... To mój syn, i go kocham. Dlatego nigdy mu nie powiem.
- Powinien wiedzieć.
- On się załamie... Taki już charakter, nie wytrzyma jak mu powiem i jeszcze wyjedzie zabierając ze sobą rodzeństwo.
- Nie wyjedzie, ma tutaj dziewczynę, zapomniałeś?
- A no tak... Od czasu do czasu zapominam że Diego jest z Violettą.
"ŻE CO ?! ŻE CO KUŹWA?!" - cieszyłem się że nie wypaliłem tego na głos. Violetta tylko spojrzała na mnie, nic nie wiedziała. Już przecież nie podsłuchiwała. Nie mogłem się ogarnąć, w końcu przewróciłem jakieś instrumenty co spowodowało hałas.
- Spokojnie... - powiedziała do mnie Violetta.
Ona nie wie o co chodzi. Po chwili Gregorio (nigdy nie powiem do niego "tato") otworzył drzwi. Gdy nas zobaczył zamurowało go, tak samo jak mnie po tym co usłyszałem. Ja tylko wyszedłem z sali, Violetta za mną.
____________
No to się porobiło😌
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro